sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 31

Natalia

Pierwszy dzień świąt dalej spędzaliśmy w tym samy towarzystwie, świąteczne leniuchowanie było nam potrzebne, mi ponieważ w ostatnich dniach troszkę gorzej się czułam a Karolowi był potrzebny odpoczynek po tych wszystkich treningach i meczach.

*
Weronika

Kolejnego dnia obudziłam się w andrzejowym pokoju. Wronka jeszcze słodko spał a mi nie chciało się już leżeć więc postanowiłam pooglądać jego imponującą kolekcję. Wszystkie półki w całym pomieszczeniu obładowane były statuetkami, medalami i zdjęciami młodego uśmiechniętego chudzielca.
- Co robisz? - usłyszałam pytanie.
- Nie widać? - zapytałam i znowu położyłam się przy Wronce a on obdarował mnie słodkim pocałunkiem.
- Udało mi się zrobić na tobie wrażenie?
- Wielkie - odpowiedziałam z uśmiechem - wiesz, ze jak byłam mała chciałam zostać siatkarką?
- Nigdy o tym nie mówiłaś - powiedział Wronka.
- Bo tylko chciałam - podkreśliłam ostatnie słowo - ale tak na serio to do niczego się nie nadawałam - zaczęłam się śmiać na wspomnienie moich nieudolnych prób ataku - zawsze chciałam mieć tyle medali i pucharów - westchnęłam.
- Od dziś wszystkie moje nagrody należą do ciebie, te już zdobyte i te, które mam nadzieje jeszcze się trafią - powiedział uśmiechnięty siatkarz.
Leżeliśmy tak jeszcze chwilkę a potem udaliśmy się na śniadanie, posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas z rodzicami Wronki a potem udaliśmy się na świąteczny obiad do mojej babci. Na miejscu spotkaliśmy również mojego wujka z żoną i dziećmi. Moja rodzinka z miejsca polubiła Andrzeja a szczególnie owinął sobie wokół palca moją babcię. Była wpatrzona w „Andrzejka” jak w obrazek.Wieczorem wróciliśmy do rodzinnego domu Andrzeja. Kolejnego dnia rano ruszyliśmy w drogę powrotną do Bełchatowa. Po drodze zadzwoniła do mnie Natalia i zaprosiła nas do siebie abyśmy we czwórkę świętowali drugi dzień świąt. W Bełchatowie zaopatrzyliśmy się w butelkę wina oraz ciasto i tak zaopatrzeni wybraliśmy się do Kłosów.

*
Natalia

- Karol otwórz - powiedziałam do swojego męża kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Siema! - po chwili rozległ się głośny okrzyk Wrony, który chyba miał wyjątkowo dobry humor.
- Cześć - przywitałam się z nim a potem również z Weroniką - I jak po rodzinnych świętach?
- Świetnie - odrzekła dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła.
- Jak teściowie? - zapytałam.
- Wyjątkowo dobrze się dogadywaliśmy - odpowiedziała.
- Aha czyli mam rozumieć, że miejsce w rodzince Wronki masz już zaklepane?
- No oczywiście, że ma nawet została już „córcią” - zaśmiał się siatkarz.
- To kiedy ślub? - wyjechał z pytaniem Karol.
- W odpowiednim czasie - odpowiedziała Weronika i przytuliła się do Wronki.
- Dobra siadajcie do stołu bo obiad jest już gotowy - powiedziałam i podałam wszystkie potrawy na stół. Andrzej otworzył wino i zaczął rozlewać je po wszystkich kieliszkach. Zjedliśmy obiad i oddaliśmy się rozmową.
- Natka czemu nie pijesz? - zapytała Weronika - to jest chyba najlepsze winko - powiedziała i po chwili wlepiła we mnie spojrzenie - O kurczę - powiedziała i za chwilkę zaczęła mnie mocno ściskać - kochana, gratuluję! Będę ciocią, będę ciocią, Wrona będziesz wujkiem!

*
Andrzej

Nie spodziewałem się tego, że Weronika będzie aż tak zachwycać się dzieckiem Kłosów. Ja również cieszyłem się z ich szczęścia ale byłem również pełen podziwu dla Karola, bo ja chyba jeszcze nie byłbym gotowy na wzięcie odpowiedzialności za małą istotkę. Wracaliśmy do domu spacerem a Weronika wciąż mówiła o dziecku.
- Andrzej co się stało, dlaczego jesteś taki zamyślony?
- Nic się nie stało - powiedziałem i objąłem ją mocniej - po prostu tak sobie myślę, że ja chyba nie byłbym jeszcze gotowy na bycie ojcem. Weronika na chwile ucichła, „Wrona ale ty kurwa taktowny jesteś”- myślałem.
- No wiesz, u nas się raczej nie zanosi na potomka - powiedziała i do końca naszego spaceru nie odzywała się już ani jednym słowem.
- Jesteś zła?- zapytałem kiedy leżeliśmy razem na kanapie.
- Nie, za co mam być zła?
- Choćby za to co powiedziałem jakąś godzinę temu.
- Nie mam o to do ciebie pretensji - powiedziała i lekko musnęła swoimi wargami mój policzek.
- To dobrze - powiedziałem i mocniej ją przytuliłem.

*
Weronika

W mojej głowie gnieździło się wiele myśli. Cieszyłam się razem z Natalką a równocześnie jej zazdrościłam. Byłam cholernie zła na Wronę ale nie umiałam się na niego gniewać. Dlaczego on nie chciał zostać ojcem? Dlaczego nie był na to gotowy? Tyle pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Wtuliłam się w Andrzeja, nie chciałam dłużej o tym myśleć. Byłam tak zmęczona tym dniem, że po chwili odpłynęłam do krainy snów.

*
Andrzej

Najostrożniej jak tylko umiałem podniosłem się z kanapy starając się nie obudzić Werki. Przeniosłem ją na nasze sypialniane łóżko na szczęście jej nie budząc. Siedziałem chwile na podłodze wpatrując się w moją śpiącą królewnę.


Oddaję w wasze ręce 31 rozdział. Tak wogóle to czyta ktoś tego bloga jeszcze? Tak mała ilość komentarzy nie jest zbyt motywująca :(
Pozdrawiam i do soboty

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 30

Natalia

- Karol błagam cię nakryj do stołu - mówiłam bo byłam już cholernie spóźniona, tyle rzeczy było jeszcze nie przygotowanych (w tym ja), a Kłos nic sobie z tego nie robił „prawdziwy facet”- myślałam.
- Ok skarbie - odpowiedział i zabrał się za wybieranie talerzy dla naszej szóstki a ja postanowiłam zacząć szykować się do przywitania gości - którymi byli nasi rodzice. Mieli się pojawić już za dwie godziny! Wybrałam dla siebie sukienkę, wyprostowałam włosy i nałożyłam lekki makijaż.



Kiedy wróciłam do salonu stół był już pięknie nakryty.
- Wow Kłos jestem pod wrażeniem - powiedziałam.
- Dziękuję skarbie, że we mnie wierzyłaś - odpowiedział mi Karol z szerokim uśmiechem.
- A nie ma za co - odpowiedziałam i pocałowałam swojego męża - Dobra to teraz ty idź się ogarnąć a ja tu resztę przygotuję.- powiedziałam i zabrałam się za rozstawianie świątecznych potraw na stole.

*
Weronika

- Weronika spóźnimy się - cały czas pospieszał mnie JUŻ gotowy Wrona.
- Przecież wiesz, że muszę dobrze wyglądać bo w końcu dziś poznam twoich rodziców - odpowiedziałam niecierpliwemu Andrzejowi, który stał za drzwiami łazienki i czekał aż z niej wyjdę. Został mi już tylko makijaż, kiedy go skończyłam wyszłam z łazienki i zaprezentowałam się Wronie.


- I jak? Może być? - zapytałam.
- Wyglądasz cudnie - odpowiedział siatkarz i musnął wargami moje czoło - to jak jedziemy już?
- Jedziemy - odpowiedziałam.

*
Natalia

Wyrobiłam się. Razem z poprawianiem ostatnich detali usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kochanie otwórz - rozkazałam mężowi.
- Idę już - powiedział i po chwili przyprowadził moich rodziców.
- Cześć - przywitałam się z nimi a chwilę potem również z rodzicami Karola. Podzieliliśmy się opłatkiem i usiedliśmy do wspólnej kolacji. Rozmowom i żartom nie było końca, a po pewnym czasie zdecydowaliśmy wraz z Karolem, że już czas powiadomić przyszłych dziadków o cudownej nowinie.
- Drodzy rodzice - zaczął mój mąż - mamy dla was niespodziankę.
- Już się boję - powiedziała mama Karola i wszyscy zaczęli się śmiać, wszyscy oprócz Karola.
- No wiesz co mamuś! Teraz to chyba już nic nie powiem. No dobra powiem - rozchmurzył się zaraz Kłos - Będziecie dziadkami!
Nasi rodzice przez chwilę „oswajali się” z tą wiadomością aby po kilku sekundach cieszyć się naszym szczęściem. Nasze mamy zaczęły płakać z radości a ojcowie mówić jak to będzie wspaniale jak będzie wnuczka.

*
Weronika

- Oj skarbie, wiedziałem, że tak będzie - marudził Wronka kiedy staliśmy w korku.
- Przepraszam, co ja poradzę, że chciałam ładnie wyglądać?
- A czy ja coś mówię? - zaśmiał się Andrzej. Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy na jedno z warszawskich osiedli. Wronka zaparkował samochód pod średniej wielkości domkiem jednorodzinnym.
- Wysiadka - zakomunikował, a ja właśnie straciłam całą pewność siebie.
- Andrzej, czekaj - powiedziałam.
- Co jest? Nie mów, że się boisz…
- No tak troszkę - odpowiedziałam a Wronka zaczął się śmiać.
- Skarbie, wszystko będzie dobrze.
- A co jak mnie nie polubią?
- Na pewno cię polubią, jestem tego w stu procentach pewien, i ty przynajmniej nie wystąpisz przed nimi w samych majtkach - zaczęłam się śmiać na wspomnienie tej sceny.
- No fakt - przytaknęłam siatkarzowi - dobra idziemy - powiedziałam i wyszłam z samochodu.
Podeszliśmy razem pod drzwi domu, Andrzej zadzwonił dwa razy dzwonkiem, czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. To czekanie było wiecznością, nogi trzęsły mi się jak przed maturą ale po chwili moje zmartwienia minęły. Drzwi otworzyła nam mama Wronki, która bardzo ucieszyła się na mój widok.
- Dobry wieczór - przywitałam się odrobine niepewnie.
- Dobry wieczór kochana - powiedziała i przytuliła mnie do siebie po czym zaczęła ściskać swojego syna - Tak się cieszę, że mogę cię poznać - mówiła uradowana - Andrzejek tyle o tobie opowiadał, proszę wchodźcie dalej - powiedziała a ja spojrzałam na Wronkę i posłałam mu lekki uśmiech.
- A nie mówiłem - szepnął mi siatkarz na ucho. Pani Maria poprowadziła nas w głąb domu do salonu w którym czekał (jak się domyślałam) tata siatkarza.
- Dobry wieczór - powiedziałam i przywitałam się uściskiem dłoni z panem Tomaszem.
- Myślałam, że trochę później przyjedziecie, nie zdążyłam jeszcze usmażyć karpia - powiedziała mama Andrzeja i ruszyła szybkim krokiem w stronę kuchni.
- Może ja pani w czymś pomogę? - zaoferowałam.
- Nie, nie ma takiej potrzeby kochana - odwróciła się w moją stronę i lekko się do mnie uśmiechnęła.
- Na pewno?
- Tak, tak wy siadajcie już do stołu, zaraz zaczniemy.
Kolacja minęła nam w przemiłej atmosferze, wszyscy rozpakowaliśmy swoje prezenty (ja ze swojego cieszyłam się ogromnie, była to złota bransoletka), przed północą spacerkiem wybraliśmy się na pasterkę, na której oczy same mi się zamykały - chyba z nadmiaru wrażeń - ale jakoś udało mi się wytrwać do końca. Mama Andrzeja była naprawdę wspaniałą kobietą, zaczęłam mówić mi „córciu” co za każdym razem wywoływało uśmiech na mojej twarzy, tata Andrzeja był nie mniej ciekawą postacią cały czas podśmiewał się z Andrzeja, że „ Jak taka dziewczyna jak Weronika mogła na ciebie spojrzeć”.

*
Natalia

Wigilia, wigilia i po wigilii. Będę ją wspominać jeszcze bardzo długo - z pewnością do naszej pierwszej wigilii we trójkę. Po kolacji wybraliśmy się na pasterkę a po niej jeszcze na krótki spacer po zaśnieżonym Bełchatowie.


No i mamy 30 rozdział, jejku jak to szybko zleciało. Trochę się dzieję. Tam święta a u nas one już za kilka dni. Z tej okazji życzę wszystkim "Wszystkiego Najlepszego, zdrowia, dużo prezentów i weny;)". Do usłyszenia za tydzień. Pozdrawiam Ania.

piątek, 20 grudnia 2013

Liebster Blog Award

Kolejna nominacja :D Dziękuję Klara N za nominację oto odpowiedzi:

1. Od kiedy siatkówka?
Może się powtórzę ale- Od zawsze, na zawsze :D

2. Za co kochasz siatkówkę?
Za emocje, za naszych polskich siatkarzy i za "Pieśń o małym Rycerzu" :)

3. Ulubiony klub siatkarski?
Skra <3

4. Byłaś na jakimś meczu? Jeśli tak na jakim?
 Ty już dobrze wiesz na jakich <3 :D

5. Co skłoniło Cię do założenia tego bloga?
Właściwie to sama nie wiem, chyba po prostu chęć pisania czegokolwiek.

6. Jak wpadłaś do napisania tego opowiadania?
Sen.

7. Co sądzisz na temat Antigi jako trenera reprezentacji?
Hmm... zobaczymy. Trzymam za niego kciuki.

8. Jakieś sporty oprócz siatkówki?
Piłka nożna<3 i skoki jak skacze Tomi :D no i ręczna jak gra Syprzak :D

9. Ulubiony siatkarz?
Wrona<3

10. Ulubiony siatkarz z zagranicy?
Anderson<3

11. Masz zdjęcia z jakimiś siatkarzami? Jeśli tak to z jakimi?
Jej tyle tego... :D A Ty doskonale wiesz z kim :D

Dzięki za nominacje :*

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 29

Weronika
- Dzisiaj panie proszą panów - powiedziałam gdy Andrzej i Karol zjawili się w naszym pokoju.
- Proszą na co?- zapytał Kłos zdziwiony.
- Proszą na kolacje - odpowiedziała mu jego żona.
- Kolacja we włoskiej knajpce brzmi nieźle - stwierdził Wronka - to o której wychodzimy? - zapytał po chwili.
- O 18, czyli macie godzinkę na przygotowanie się - odpowiedziałam Andrzejowi.
Za pięć 18, wszyscy byli już gotowi, ja i Natalia wystroiłyśmy się w sukienki a chłopaki w jeansy i koszule.


Natalia

Weronika


Po dziesięciu minutach wolnego spacerku  dotarliśmy do jednej z włoskich knajpek. Wieczór był bardzo przyjemny ale nagle Natalia poczuła się bardzo źle. Przyczyną jej złego samopoczucia i grypy żołądkowej z pewnością była zmiana miejsca, może diety - chociaż to był pierwszy dzień naszego pobytu tutaj i takie tłumaczenie było odrobine nieprawdopodobne. Kiedy wróciłyśmy już do naszego hotelowego pokoju wciąż nie dawało mi spokoju jedno pytanie. 
- Natala, czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży? - zapytałam przyjaciółki kiedy blada opuściła łazienkę.
- Nie no co ty - odpowiedziała mi po czym mimowolnie położyła rękę na brzuchu - wszystko ze mną w porządku, to tylko grypa - dodała po chwili.
- Ale jak wrócimy to pójdziesz do lekarza? - postanowiłam się upewnić.
- No jasne - odpowiedziała mi.
- Jak trzeba będzie to sama cię tam zaciągnę.
- Nie będzie takiej potrzeby, możesz być pewna - powiedziała i położyła się do swojego łóżka. Następnego dnia z Natalką wszystko było już w porządku, chłopaki udali się na lekki trening po śniadaniu a my wybrałyśmy się na mały spacer. 
O 17.30 byłyśmy już w hali i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu SKRY z Lube Banca Macerata - czyli z poprzednim klubem Bartka Kurka. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem naszej drużyny, wróciliśmy do hotelu w świetnych humorach. Wieczorem trochę poświętowaliśmy (ale nie długo) ponieważ rano czekała nas podróż z powrotem do polski.

*
Natalia
Właśnie przysypiałam kiedy usłyszałam szept Karola nad swoim uchem.
- Śpisz? - pytał.
- Nie, oglądam swoje powieki od środka - odpowiedziałam a Kłos spojrzał na mnie pytająco - oj Kłosik, Kłosik. Czego chcesz?
- Chcę wiedzieć jak chcesz spędzić święta?
- Może zorganizujemy wigilię w naszym nowym domu? Zaprosimy moich i twoich rodziców - dodałam.
- Super, a może sylwestra też zrobimy u nas? Połączymy go z parapetówką.
- Jestem za. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Po kilku godzinach byliśmy już na warszawskim lotnisku, aby kilka godzin później znaleźć się nareszcie w naszym domu. Wieczorem wybraliśmy się na kolacje do naszych Wronek, na której znów poczułam się źle. Dziwne były te moje mdłości i złe samopoczucie. Przypomniało mi się pytanie Weroniki o ciąże, to było prawdopodobne ale czy pewne? Kolejnego dnia kiedy Karol opuścił dom postanowiłam udać się do lekarza do Łodzi. Kiedy wyjeżdżałam w drogę powrotną z Łodzi do Bełchatowa jedno było pewne - spodziewaliśmy się dzidziusia. W domu czekał na mnie Karol, przygotował obiad dla naszej dwójki.
- Cześć - przywitałam się z nim buziakiem.
- Cześć słonko, gdzie byłaś? Byłem u was w pracy a ciebie nie było.
- Musiałam jechać do Łodzi - odpowiedziałam.
- Do Łodzi? Po co? - zapytał.
- Byłam u lekarza - odpowiedziałam.
- I jak wszystko dobrze?
- W sumie to tak - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam bo bardzo cieszyłam się z tej wiadomości - już wiem dlaczego źle się czuję.
- Dlaczego? - Karol wciąż dopytywał się mnie niczego nie podejrzewając.
- Karol, będziesz tatą - oznajmiłam swojemu mężowi. Patrzył na mnie chwilkę szeroko otwartymi oczami aby po chwili wziąć mnie na ręce i zacząć mocno ściskać.
- Kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę - mówił a ja nie mogłam powstrzymać łez radości, aż tak entuzjastycznej reakcji ze strony mojego męża się nie spodziewałam - To który to tydzień?
- Piąty - odpowiedziałam Karolowi a on obdarzył mnie pocałunkiem. Resztę dnia spędziliśmy na wspólnym rozmyślaniu nad tym jak będzie cudownie, gdy nasze maleństwo przyjdzie już na świat. Dni mijały według tych samych schematów - praca, dom, nadopiekuńczy Karol. Wszystko było tak jak powinno być, wszystko układało się po mojej myśli. U Weroniki i Andrzeja również wszystko układało się pomyślnie, Wronka wprowadził się na stałe do mojej przyjaciółki a do moich uszu doszły słuchy o rzekomych zaręczynach zaplanowanych  przez środkowego na sylwestra. Życie każdego z nas było w stu procentach poukładane, każdy cieszył się z tego co miał i żył pełnią życia. Czas płynął bardzo szybko, a na dodatek był napędzany świątecznym szaleństwem, nie zdążyliśmy nawet mrugnąć okiem kiedy nastał dwudziesty czwarty grudnia - czyli Wigilia.


Krótki ale zawsze coś. Sporo się dzieje. Zachęcam do komentowania bo ostatnio z moją weną jest słabo i nie wiem jak będzie dalej. Na kolejny zapraszam w następną sobotę. Pozdrawiam, Ania;)

Zapraszam także na "Bo oboje czujemy to samo..."

sobota, 7 grudnia 2013

Liebster Blog Award

Wow, tego się nie spodziewałam! :D Moja "twórczość" została doceniona przez blogerkę volleyy, która nominowała mnie do Liebster Blog Award. Dziękuję :*

Oto pytania:
1. Od kiedy siatkówka?
Od zawsze, na zawsze :D
2.Twój idol siatkarski?
Chyba Krzysztof Ignaczak, cenię go za wytrwałość, wolę walki i oczywiście poczucie humoru :)
3. Co Cię zainspirowało do napisania bloga?
Zainspirował mnie mój sen.
4. Co robisz jak czasami masz doła i nic nie możesz napisać?
Słucham jeszcze bardziej dołującej muzyki i gram w pasjansa :D
5. Ulubiona drużyna siatkarska to.. ?
SKRA <3
6. Ulubiony siatkarz z zagranicy?
Matt Anderson (chyba nie muszę mówić dlaczego? :D)
7. Jakieś inne zainteresowania oprócz siatkówki?
Fotografia, piłka nożna, książki i wiele, wiele innych.
8. Co sądzisz o nowym trenerze Reprezentacji?
( Mam nadzieję, że chodzi o nowego trenera Reprezentacji Siatkarzy)
Cóż... To trudne pytanie. Bardzo lubię Stephane'a jako zawodnika ale powołanie go na selekcjonera było dla mnie dużym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że pomoże nam wygrywać i dobrze poprowadzi naszą drużynę:) Osobiście mocno mu kibicuję.
9.Jesteś za powrotem Mariusza Wlazłego do kadry?
Szczerze powiedziawszy w tej kwestii nie mam zdania.
10.Byłaś na jakimś meczu reprezentacji?
Tak, było cudnie! Emocji nie da się porównać z niczym innym.
11. Opisz swój idealny dzień.
Idealny dzień to taki kiedy mam wenę... (a ostatnio trochę z tym trudno), i oczywiście spotkanie z przyjaciółkami (najlepiej na meczu) :D

Nominowałam:
http://www.zranione-wspomnienia.blogspot.com/
http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/
http://www.walcze-bo-warto.blogspot.com/
http://dont-fallinlovewithme.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Ulubiony siatkarz?
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
3. Jakim drużynom kibicujesz? (siatkarskim, piłkarskim, koszykarskim itd.)
4. Jakiej muzyki najczęściej słuchasz?
5. Kiedy narodziła się w Tobie chęć do pisania bloga?
6. Jaki film najlepszy?
7. Ulubiony tekst z "Igłą szyte"?
8. Za co kochasz siatkówkę?
9. Byłaś na meczu reprezentacji?
10. Największe marzenie?
11. Polecisz mi jakąś fajną książkę?

Dzięki wielkie za nominację :* Pozdrawiam Ania!

Odpowiedzi dla niezapominajki :
 1. Ulubiony siatkarz?
Andrzej Wrona <3
2. Klub, któremu kibicujesz?
SKRA
 3. Grasz w siatkówkę? Jak długo?
Gram tylko w szkole i szczerze mówiąc kompletnie się do tego nie nadaje.
4. Skąd pomysł na pisanie bloga?
Czytałam inne blog i stwierdziłam, że fajnie byłoby mieć swój.
5. Co robisz, gdy zabraknie weny?
Myślę o tym, że jestem beznadziejna jeszcze bardziej się dołując :(
6. Skąd jesteś (woj.)?
Mazowieckie
7. Jakie jest Twoje ulubione miejsce?
Katowicki Spodek <3
8. Masz jakieś inne pasje oprócz siatkówki?
Piłka nożna <3
9. Twoja ulubiona pora roku to...
Lato :D
10. Lubisz święta Bożego Narodzenia? Jeśli tak, to za co, a jak nie, to czemu? ;)
Kocham święta za to, że jest tyle wolnego :D
11. Jak trafiłaś na moje opowiadanie?
Przyjaciółka mi je podrzuciła :)

Dzięki za nominację :*

 

Rozdział 28

Natalia
Jechaliśmy w milczeniu przez kilka minut. Wreszcie dojechaliśmy na jakieś osiedle pod Bełchatowem, pełne nowych domków jednorodzinnych. Po chwil Karol zatrzymał samochód przy jednym z nich.



- Wysiadka - zawołał wesoło.
- Możesz zawieść mnie na dworzec?
- Nie, nie mogę. Teraz wysiadamy - powiedział stanowczo, wysiadł z samochodu i otworzył również moje drzwi.
- Nigdzie się stąd nie ruszam - odpowiedziałam.
- Jesteś pewna? - zapytał i wziął mnie na ręce. Kłos zaniósł mnie pod drzwi "tajemniczego domu", otworzył je kluczem i wniósł mnie do środka.
- Przenoszę moją kochaną żonę przez próg - zaśmiał się Karol lecz mi nie było do śmiechu, irytował mnie jego dobry humor.
- Czyj to dom? - zapytałam kiedy mój mąż postawił mnie na ziemi.
- Idź dalej - zachęcił mnie do oglądania domu. 
- Sorry ale jakoś nie mam na to ochoty - odpowiedziałam i spróbowałam wyjść z tego domu - na próżno.
- Natalka, błagam Cię wejdź dalej - powiedział a ja zrezygnowana powędrowałam w głąb domu.
Nie rozumiałam o co chodzi i po co Kłos mnie tu przywlekł, ale nagle wszystko stało się jasne jak słońce, każda zagadka została rozwiązana - na jednej z półek ujrzałam nasze ślubne zdjęcie. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać, nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć ani co powiedzieć. Przez ten cały czas myślałam, że Karol mnie zdradza, teraz było mi wstyd. Karol usiadł przy mnie i objął mnie ramieniem.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałem ale chciałem, żeby to była niespodzianka.
- Karol to ja cię przepraszam - powiedziałam i wtuliłam się w siatkarza - nie wiem jak mogłam pomyśleć, że ty...
- Kochanie to wszystko moja wina, to przeze mnie te podejrzenia. Przepraszam - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
- Ja też cię przepraszam - powiedziałam - nie powinnam była nawet pomyśleć... Tak mi teraz głupio.
- Natalcia, wiesz, że kocham tylko i wyłącznie ciebie.
- Wiem Karol, wiem - odpowiedziałam i mocno pocałowałam swojego męża.
Od tego momentu wszystko w naszym małżeństwie wróciło do normy. Wybraliśmy się z Karolem na małe zwiedzanie domu, mój mąż pokazał mi wszystko co było do pokazania, dowiedziałam się również, że wszystko projektowała Weronika.







Miałam ochotę do niej zadzwonić i podziękować ale Kłos wybił mi ten pomysł z głowy pytaniem o wypróbowanie naszej nowej sypialni.
Rano obudziły mnie pocałunki Karola, uśmiechnęłam się do niego szeroko. Znowu byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
- Jak się spało? - usłyszałam pytanie.
- Cudownie - odpowiedziałam i pocałowałam środkowego.
- Podoba się pierwszy poranek w nowym domu?
- Jak najbardziej. A właściwie to od kiedy remontowałeś ten dom? - zapytałam swojego męża.
- Kupiłem ten dom we wrześniu, tego samego dnia kiedy Werka kupiła swój - odpowiedział mi mój maż.
- Jej i tobie udało się od września utrzymać coś takiego w tajemnicy - pokręciłam głową z uznaniem bo mój mąż należał do tych, którzy zawsze się wygadują.
- No co? Jak się kogoś bardzo kocha to zrobi się wszystko żeby zrobić mu miły prezent - powiedział i przytulił mnie mocniej - Jesteś dla mnie najważniejsza skarbie - dodał po chwili.
Leżeliśmy tak jeszcze jakiś czas wtuleni w siebie aby potem wrócić do naszego mieszkania, żeby spakować resztę rzeczy i zacząć przeprowadzkę. Weronika i Andrzej zaproponowali pomoc w przewożeniu rzeczy chociaż i tak nie było tego dużo - nasz nowy dom został już wyposażony we wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Przeprowadzka zajęła nam niecałe dwie godziny. Resztę dnia spędziliśmy z Karolem na leniuchowaniu a wieczorem z braku jakiegokolwiek innego zajęcia wybraliśmy się spacerkiem do Werki. Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu gdzie oczywiście spotkaliśmy również Wronkę. Całą czwórką oglądaliśmy "Kocha, lubi, szanuje" w międzyczasie zajadając się zamówioną pizzą. Po 23 byliśmy z Karolem z powrotem w swoim domu.

*
Weronika
Obudziło mnie dziwne poczucie, że ktoś mi się przygląda - miałam rację. Obok mnie leżał wpatrzony we mnie Wrona.
- Nawet mi nie dasz pospać - powiedziałam i pocałowałam siatkarza.
- Przepraszam ale nie mogłem oderwać od ciebie oczu - uśmiechnął się szerzej.- Jesteś taka słodka ja śpisz.
- A jak nie śpię to co? Nie jestem wtedy słodka?
- Wolę jak śpisz - powiedział Andrzej i wybuchł śmiechem przez co oberwał ode mnie poduszką.
- No wiesz co, obrażam się - powiedziałam i odwróciłam się od środkowego.
- Oj skarbie, przecież wiesz, że żartowałem - powiedział i zaczął obdarowywać pocałunkami moje ramiona i szyję a po chwili zapytał:
- Kiedy wyjeżdżasz do rodziców?
- Po co miałabym wyjeżdżać?
- Nie jedziesz do rodziców na święta? - zapytał ponownie.
- Nie, zostaję tu i pewnie pojadę do babci - odpowiedziałam Wronce.
- A nie chciałabyś pojechać ze mną do moich rodziców?
- Do twoich rodziców? Na święta?
- No tak.
- Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam.
- To świetny pomysł. Ja już poznałem twoich rodziców więc ty też powinnaś poznać moich a z resztą chcę cię mieć przy sobie - powiedział i lekko musnął moje usta.
- Ale jesteś pewien? No bo wiesz święta to jest taki rodzinny czas...
- Który spędza się z najbliższymi, a ty jesteś dla mnie najbliższą osobą - powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
Uśmiechnęłam się lekko do Wronki i wtuliłam się w niego mocniej. Leżeliśmy tak jeszcze kilkanaście minut a potem zabraliśmy się za szykowanie do wyjścia, Andrzej jechał na trening a ja miałam spotkanie z klientem.
Po południu postanowiłam wstąpić na kawę do Natalki. Czas mijał nam na ploteczkach i pogaduszkach. Po około czterdziestu minutach w domu pojawił się Karol, który był w bardzo dobrym humorze. 
- Co się tak cieszysz Kłos?- zapytałam chłopaka. 
- Bo mam super wiadomość - zaczął, ale w ty samym czasie usłyszałam dzwonek swojej komórki. 
- Hej skarbie, co tam?- zapytałam Wronki. 
- Gdzie jesteś? Dlaczego nie ma cię w domu?- pytał. 
- Jestem u Kłosów, a co? 
- No ja jestem u ciebie i stoję pod drzwiami - powiedział z lekkim wyrzutem - czekaj na mnie u Kłosów ja zaraz przyjadę - dodał i rozłączył się. 
- Ups… Wronka się wkurzył, że obiadek na niego w domu nie czeka - zaśmiałam się.
- Nie po prostu Endrju też ma dla ciebie wiadomość - powiedział Karol a ja wysłałam mu pytające spojrzenie. 
- Karol o co chodzi? - zapytała Natalia swojego tajemniczego męża. 
- Zaraz się dowiecie - odpowiedział Kłos i zaczął objadać się posiłkiem przygotowanym przez Natalię.
Po kilku minutach do domu wparował Andrzej. 
- Cześć - przywitał się z Natalką buziakiem a zaraz potem podszedł do mnie i obdarował mnie słodkim pocałunkiem w usta - mam dla ciebie niespodziankę. 
- Mówcie wreszcie a nie będziecie nas trzymać w niepewności - wtrąciła już lekko wzburzona Natalia. 
- Jedziecie z nami jutro do Włoch - zakomunikował Wrona.
- Jak to? - zapytałam zdziwiona. 
- No normalnie załatwiliśmy dla was lot i hotel, co prawda to tylko trzy dni ale zawsze - odpowiedział mi Karol. 
- Przynajmniej zobaczymy was w akcji na boisku - powiedziałam z uśmiechem. Dobra to ja będę już lecieć do domu bo muszę się spakować - powiedziałam i pożegnałam się z przyjaciółmi a moim śladem poszedł również Wronka.

*
Natalia
Podróż minęła nam po cichu, siatkarze oddali się krainie snów albo muzyce płynącej z głośników. Ja całą drogę przeleżałam oparta na Karolowym ramieniu i tylko od czasu do czasu wymieniałam jakieś zdanie z Werką, która w przeciwieństwie do mnie cały czas gadała jak najęta z Andrzejem. O 15 byliśmy już w naszym hotelu w Maceracie. Po zakwaterowaniu się w pokojach zeszłyśmy z Weroniką na obiad, na którym była już również cała drużyna wraz ze sztabem a pośród nich oczywiście nasze „drugie połówki”. Po obiedzie chłopcy ruszyli na trening a my wybrałyśmy się na małe zwiedzanie miasta.

No i mamy 28 rozdział. Liczę na wasze komentarze, które zawsze mnie bardzo motywują;)
Do zobaczenia w sobotę. 
P.S Chciałabym serdecznie Was zaprosić na pierwszego bloga mojej przyjaciółki "Bo oboje czujemy to samo..." 
Pozdrawiam Ania



sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 27

Karol
Znowu było tak jak być powinno. Natalka leżała wtulona w mój tors. Kiedy byłem z nią nic innego nie miało znaczenia, liczyło się tylko to żeby najważniejsza kobieta w moim życiu była szczęśliwa. Nie chciałem, żeby Natalka przeze mnie płakała ale cieszyłem się bo wyjaśniliśmy dawne nieporozumienia. Postanowiłem zrobić małą niespodziankę swojej żonie...

*
Natalia
Obudziły mnie delikatne pocałunki Karola.
- Skarbie, śniadanie - usłyszałam i otworzyłam oczy. Karol przyniósł do sypialni tacę z jedzeniem i bukiet czerwonych róż - które uwielbiałam.
- Mamy dziś jakieś święto? - zapytałam Kłosa z uśmiechem.
- Dziś obchodzimy, dzień najcudowniejszych żon - odpowiedział mi Kłos.
- A jest wogóle takie święto?
- No oczywiście, nawet codziennie, przynajmniej ja takie obchodzę - odpowiedział i namiętnie mnie pocałował. Zjedliśmy wspólnie śniadanie leżąc w łóżku, a o 8 zaczęliśmy szykować się do wyjścia - ja do pracy a Karol na trening.

*
Andrzej
- Wrona, prośbę do ciebie mam - zaczął Karollo - Możesz doglądać mojego domu? Bo wiesz, nie chcę żeby Natalcia znowu zaczęła coś podejrzewać.
- No jasne, możesz na mnie liczyć stary - odpowiedziałem przyjacielowi -  A jak z Natalką, słyszałem, że się pogodziliście.
- No tak wszystko jest w porządku, tylko jeszcze nie powiedziałem jej o domu. A jak twoje spotkanie z teściami? - zapytał Karol, a reszta chłopaków w szatni zaczęła przysłuchiwać się naszej rozmowie. 
- Błagam nie przypominaj mi o tym - powiedziałem a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Nie gadaj, że było tak źle - do rozmowy włączył się Zatorski.
- No wiesz może wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że na wejściu zaprezentowałem się w samych bokserkach.
- Uuu... Wronka to dlaczego byłeś w samych gaciach? - zapytał Włodarczyk 
- Domyśl się - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Wrona, ty niegrzeczny chłopcze - powiedział Zati a reszta wybuchła śmiechem.
- O co ci chodzi Zator?
- No wiesz on nie ma dziewczyny więc ci zazdrości - stwierdził Maćkowiak.
- A no tak, mogłem się domyślić - odpowiedziałem i wraz z chłopakami zaczęliśmy żartować sobie z Zatiego.

*
Weronika
Czas mijał szybko. Po dwóch tygodniach urlopu moi rodzice opuścili Polskę i mnie. Zostawili mnie z Andrzejem, którego pokochali (szczególnie moja mama) jak własnego syna. Ufali mu bezgranicznie i liczyli na to, że będą mogli urządzić nam wspaniałe przyjęcie weselne we Włoszech. 
Minął październik, który przyniósł zakończenie prac w domu Kłosów. Nastał listopad obfitujący w moje powodzenia zawodowe - założyłam własną firmę jednoosobową, zajmującą się projektowaniem wnętrz, która przynosiłam mi niezły dochód a potem przyszedł grudzień, który wiele namieszał w naszym życiu.

*
Natalia
Szósty grudnia  2014 roku wyrył się bardzo mocno w mojej pamięci. Siedziałam w jednej z bełchatowskich kawiarni i popijałam zieloną herbatę czekając na Karola. Miał pięć minut spóźnienia ale do tego zakręconego wielkoluda było to bardzo podobne. Kiedy minęło już trzydzieści minut od umówionej godziny zaczęłam się niepokoić. Wysłałam do niego sms'a na którego niestety nie raczył nawet odpisać więc postanowiłam do niego zadzwonić - nie odbierał. Zrezygowana postanowiłam, że jeszcze chwilę na niego zaczekam. Chwila przerodziła się w dwie godziny. Siedziałam przy stoliku a z oczu ciekły mi łzy. Płakałam bo bałam się, że to czego obawiałam się już od kilku dni to prawda - znowu miałam wrażenie, że Karol coś przede mną ukrywa, myślałam że mnie zdradza. Postanowiłam ostatni raz do niego zadzwonić. Usłyszałam sygnał, drugi, trzeci, czw...
- Halo?- rozległo się pytanie, zadane przez dźwięczny kobiecy głos. Tego nigdy bym się nie spodziewała. Rozłączyłam się czerwoną słuchawką i zaczęłam głośno szlochać. Zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam z kawiarni. Po piętnastu minutach byłam w mieszkaniu. Po głowie wciąż chodziło mi jedno pytanie - Dlaczego? W salonie wzięłam do ręki nasze wspólne zdjęcie, jedna z moich łez spadła na ramkę a ja rzuciłam ją z impetem na podłogę. Zaczęłam pakować swoje rzeczy, wrzucałam je jak popadnie do dwóch największych walizek. Po trzydziestu minutach wyszłam z mieszkania taszcząc za sobą walizki, wciąż płakałam, tusz z pewnością wybrudził mi całą twarz ale wcale się tym nie przejmowałam. Kiedy już opuściłam blok ujrzałam jego. Stał i patrzył na mnie zdziwiony.
- Natalka co ty robisz? - zapytał a ja nic nie odpowiedziałam i minęłam go wraz z moimi walizkami - Natalia co się stało? - zapytał ponownie łapiąc mnie za rękę.
- Przekazała ci, że dzwoniłam? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. Karola zamurowało.
- O co chodzi? - zapytał po chwili.
- Jeszcze się pytasz! - krzyknęłam - A właściwie co ty tu robisz? Wracaj do NIEJ! - powiedziałam i znowu zaczęłam płakać.
- Natalka o czym ty mówisz?
- Byłeś dziś u niej, zapomniałeś o naszym spotkaniu a potem ona odebrała twój telefon.
- Skarbie, nie mam pojęcia kto odebrał mój telefon bo zapomniałem zabrać go z szatni. Po co ci te walizki?
- Po to, że nie zamierzam żyć z kłamcą i manipulantem.
- Właściwie to dobrze, że się spakowałaś. Bo zamierzam cię gdzieś zabrać - powiedział uśmiechając się do mnie szeroko. Zabrał moje walizki i zaczął iść z nimi w stronę samochodu.
- Oddaj mi to! - krzyknęłam za nim. 
- Nie - odpowiedział wpakowując walizki do bagażnika - wsiadaj - powiedział otwierając przede mną drzwi auta.
- Nie zamierzam nigdzie z tobą jechać - odpowiedziałam.
- Pojedziesz czy tego chcesz, czy nie - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Zostaw mnie! - krzyczałam próbując wyswobodzić się z jego silnego uścisku na próżno. Wsadził mnie do samochodu, przypiął pasami a następnie pocałował mnie w czoło. Zmroziłam go wzrokiem a on tylko szerzej się do mnie uśmiechnął.


Witajcie! Oddaję w wasze ręce 27 rozdział, czekam na wasze komentarze, które zawsze mnie motywują do dalszego pisania. Liczę na was ponieważ tak jak mówiłam chwilowo dopadł mnie brak weny;( 
Pozdrawiam i do soboty;)

P.S Zapraszam na bohaterów " Spotkałam miłość tam, gdzie najmniej bym się jej spodziewała..."

wtorek, 26 listopada 2013

Ważne!!!

Drogie Czytelniczki!
Z przykrością muszę was poinformować, że od dziś rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu w - soboty. Moja decyzja spowodowana jest małą ilością komentarzy a także chwilowym brakiem weny ;) Mam nadzieję, że nadal będziecie tu zaglądać? Pozdrawiam i zapraszam w sobotę.

Zapraszam na bohaterów opowiadania, które rozpocznie się po zakończeniu "Od zawsze na zawsze".

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 26

Weronika
Czekając na Andrzeja wciąż myślałam o Natalce i Karolu. Czułam się po części winna za kryzys w ich związku lecz pomimo powagi sytuacji odrobinę mnie ona śmieszyła. Nie mogłam doczekać się miny Natalki kiedy zobaczy swój nowy dom i kiedy dowie się, że oskarżała Karola o zdradę kiedy on po prostu przygotowywał ich dom aby mogli w nim razem zamieszkać. Po czterdziestu minutach czekania wracałam z Andrzejem do mojego mieszkania. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Wronki:
- Zostawiam cię teraz na chwilę samą ale za jakiś czas tu wracam i zabieram cię na kolację - powiedział środkowy kiedy staliśmy już pod moim domem.
- Andrzej nie mam dziś nastoju na romantyczne wypady, nie teraz kiedy Natalia i Karol się kłócą - dodałam.
- Weruś nie przejmuj się tym, oni sobie poradzą - powiedział Wrona a na potwierdzenie jego słów dostałam sms’a od przyjaciółki „ Pogodziliśmy się”.
- Wiesz co? Chyba jednak wybierzemy się na tą kolację - powiedziałam i pokazałam siatkarzowi wiadomość od przyjaciółki.
- Widzisz, mówiłem ci - odrzekł chłopak z uśmiechem - dobra to ja teraz jadę do siebie i zaraz po ciebie wracam.
- Tak jest! - zasalutowałam z uśmiechem i opuściłam samochód.
W domu postanowiłam wziąć szybki prysznic następnie ubrałam się, umalowałam i ułożyłam włosy. Kiedy byłam już gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi. 

- Wow Endrju, ale się wystroiłeś - powiedziałam na widok swojego faceta.
- Ja prezentuję się słabo w porównaniu do ciebie - odpowiedział i złożył pocałunek na moich ustach.
- Dzięki - wysłałam szeroki uśmiech w stronę środkowego - to jak jedziemy?
- Jedziemy.
Podróż do uroczej restauracji w centrum Bełchatowa zajęła nam kilka minut. Cały wieczór minął nam na ciągłych rozmowach, czułych spojrzeniach i wymianie słodkich słówek. Około jedenastej wróciliśmy do mojego domu. Andrzej odprowadził mnie pod drzwi i powiedział:
- Jutro pewnie wpadnę do ciebie około 13.
- Nie zostaniesz? - zapytałam Wronki.
- Nie skarbie, nie chcę ci się narzucać - powiedział i pocałował mnie w policzek a ja wykorzystałam okazję i uwiesiłam się na jego szyi.
- Ale przecież wieczór nie musi się jeszcze kończyć - wyszeptałam środkowemu do ucha. Andrzej popatrzył na mnie chwilkę i powiedział z uśmiechem:
- Jeśli mam być szczery to liczyłem na taką propozycję.
- W takim razie zapraszam do środka - powiedziałam i otworzyłam drzwi swojego domu.
Następnego ranka obudziłam się przytulona do Andrzeja, uwielbiałam się tak budzić i patrzeć jak mój wielkolud śpi ze słodkim uśmiechem na twarzy, postanowiłam, że przygotuję dla nas niedzielne śniadanko. Nałożyłam na siebie szlafrok i poszłam do kuchni. W trakcie krojenia pieczywa usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kogo niesie o tej porze? - mruknęłam w drodze do drzwi. Otworzyłem je i nie mogłam uwierzyć własnym oczom - to byli moi rodzice, każdy z wielką walizką przy sobie.
- Jak wy tu…? - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
- Przywiózł nas Karol z Natalką.
- Ale mi niespodziankę zrobiliście - powiedziałam bo już trochę opanowałam zdziwienie - Wchodźcie - zaprosiłam rodziców i przywitałam się z nimi uściskami i buziakami.
Kiedy znaleźliśmy się w salonie przygotowałam dla nich kawę i oddałam się pogaduszką o wszystkim i o niczym bo w końcu nie widziałam się z rodzicami już kilka miesięcy. Po niecałych trzydziestu minutach stało się to czego obawiałam się najbardziej. 
- Weruś gdzie jesteś? - pytał zaspany Andrzej wychodząc z sypialni i może nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że Wronka miał na sobie tylko i wyłącznie super obcisłe bokserki. Zmierzał do salonu praktycznie po omacku, przecierając zaspane oczy, moi rodzice spoglądali zdziwieni raz na mnie, raz na niego, a ja czułam, że chcę wtopić się w podłogę - nie myślałam, że właśnie tak będzie wyglądało zapoznanie się mojego faceta z moimi rodzicami.
- Skarbie zrobisz mi kawki? - zapytał siatkarz stając przy sofie i właśnie wtedy ich zobaczył. Na kilka sekund Wronka stanął jak wryty.- Dzie… dzień dobry - powiedział środkowy kiedy otrząsnął się już z szoku.
- Yy… - wstałam z kanapy - Mamo, tato, poznajcie Andrzeja.
- Bardzo nam miło - powiedziała moja rodzicielka i uśmiechnęła się do Wronki.
- Ja może pójdę się ubrać - powiedział wciąż lekko speszony siatkarz i wrócił do sypialni.
- No, no, no córciu tego się nie spodziewałem - zaśmiał się mój tata a ja oczywiście spaliłam potoczną cegłę.
Dalsza część konfrontacji Wrona - rodzice, minęła już bez niespodzianek, można wręcz rzec, że bardzo się polubili. Andrzej spędził z nami cały dzień a wieczorem wrócił do siebie.

*
Natalia
Karol i ja znowu się dogadywaliśmy, co prawda nasza relacja była jeszcze trochę napięta ale i tak wyglądała o niebo lepiej niż choćby wczoraj. Wciąż nie mogłam jednak zapomnieć o swoich podejrzeniach. Karol teraz cały czas siedział ze mną w domu, chyba bał się, że znowu go o coś oskarżę a mi pasowało to, że miałam go przy sobie.


Mamy 26. Trochę krótki ale dużo się dzieję. Dziękuje za ponad 12000 wyświetleń i za każdy nawet najkrótszy komentarz. Do wtorku. Pozdrawiam;)

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 25

Weronika
Kiedy odwoziłam Andrzeja na trening skorzystałam z okazji i zaprosiłam Włodarczyka, Zatiego i Kurka na swoją parapetówkę. Po zakupach wstąpiłam do Natalii i Dagi. 
- Hej – przywitałam się z dziewczynami.
- Hej - odpowiedziały równocześnie.
- Szkoda, że nie przyszłaś wcześniej bo rozmawiałam z Szulim – powiedziała Kłos.
- O co u niej słychać, jak jej się układa z Alkiem?
- Podobno wszystko jest ok, ale mi jakoś nie chce się w to wierzyć. Sądzę, że prędzej czy później ze sobą zerwą.
- No faktycznie jak na zwykły kryzys to trwa to zbyt długo, wątpię, żeby to wszystko wróciło do normy.
Resztę tygodnia spędziłam na urządzaniu domu Kłosów i przygotowywaniu mojego przyjęcia. W sobotę o 17.00 zaczęłam się przygotowywać do przyjęcia moich gości, założyłam granatowo - czarną sukienkę, umalowałam się i ułożyłam włosy. 




Przed 18 usłyszałam pierwszy dzwonek do drzwi, był to Andrzej wraz z Pawłem.
- Witam panów - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Cześć słońce - odpowiedział Wronka i pocałował mnie na powitanie - Jesteśmy pierwsi?
- Pierwsi - odpowiedziałam chłopakowi prowadząc ich do salonu.- Napijecie się czegoś? -zapytałam ale nie zdążyłam uzyskać odpowiedzi bo właśnie ktoś zapukał w drzwi i musiałam iść je otworzyć. Tym razem była to rodzina Winiarskich. Zajęłam się przygotowywaniem ciepłych napoi dla gości kiedy ponownie usłyszałam dzwonek.
- Ja otworzę - powiedział Andrzej. Po chwili usłyszałam głos Kłosa:
- O proszę kogo moje oczy widzą?! Pan domu we własnej osobie.
- Tak, tak pan domu wita - odpowiedział Wronka prowadząc gości do salonu.
- Hej - przywitałam się z Karolem i Natalią.
- Cześć - odpowiedziała mi Natalia - pomóc ci w czymś?
- Nie, siadajcie - odpowiedziałam i ponownie usłyszałam dzwonek do drzwi. Andrzej poszedł je otworzyć i po chwili przyprowadził do salonu Basię i Kurka oraz Włodarczyka, który przyprowadził ze sobą jakąś dziewczynę.
- Cześć wszystkim - zaczął Wojtek - chcę żebyście poznali Milenę - dodał a ja jako pierwsza pognałam się z nią zapoznać.
Milena zrobiła na wszystkich miłe wrażenie, z miejsca stała się częścią naszej paczki. Wieczór upłynął nam na rozmowach i ciągłym śmiechu bo Kłos co chwilę opowiadał jakiś dowcip. Około północy wszyscy goście opuścili mój dom i tylko jedynym „żołnierzem na posterunku” został Wronka, który pomógł mi posprzątać po przyjęciu.
- Dzięki, za to że mi pomogłeś - powiedziałam i wtuliłam się w siatkarza.
- Nie ma za co skarbie - odpowiedział mi a po chwili pocałował.

*
Andrzej
Obudziłem się. Weronika jeszcze słodko spała więc postanowiłem przygotować dla niej śniadanie. Będąc już w kuchni zachowywałem się najciszej jak potrafiłem, po dwudziestu minutach zabrałem tacę z jedzeniem i zaniosłem ją do sypialni.
- Kochanie pobudka - powiedziałem cicho całując Weronikę.
- Jeszcze pięć minut - mruknęła dziewczyna i przekręciła się na drugi bok. 
- Weruś wstawaj bo ci kawa wystygnie.
- To zrobisz mi nową - odpowiedziała ale po chwili znalazła się w pozycji siedzącej i zauważyła tacę ze śniadaniem.
- Wow, Wronka sam to zrobiłeś?
- Nie, pomagały mi krasnoludki - odpowiedziałem - co zaskoczona? 
- Bardzo, myślałam że umiesz robić tylko „herbatę z cukrem” - powiedziała śmiejąc się.
- Ha ha ha bardzo śmieszne.
- Bardzo - podsumowała Weronika i mocno mnie pocałowała. Śniadanie musiało zaczekać.

*
Karol
Cały tydzień ciężko pracowaliśmy rano treningi, po południu praca w naszym domu. Praktyczne w ogóle nie widziałem się z Natalką. Ostatnio nawet zaczęła być bardziej podejrzliwa w stosunku do mnie ale znosiłem to bo nie chciałem się wygadać - w końcu miała to być niespodzianka. Raz nawet przyłapałem ją na przeglądaniu mojego telefonu, źle się czułem tak ją okłamując ale nie miałem innego wyjścia.

*
18 październik 2014r
Natalia
- Weronika, on coś przede mną ukrywa - powiedziałam przyjaciółce kiedy siedziałyśmy razem w pierwszym rzędzie hali „Energia”.  Nasza drużyna rozpoczynała sezon 2014/2015 w straciu z drużyną z Warszawy.
- Natalka o czym ty mówisz? Co niby Karol miałaby przed tobą ukrywać? - zapytała się mnie przyjaciółka.
- No sama nie wiem - odpowiedziałam i schowałam twarz w dłoniach - To mnie przerasta. Od kilku dni Karol po prostu znika, wychodzi z domu i wraca po godzinie czasem dwóch, nie odbiera w tym czasie telefonu, potem mówi mi, że był u Pawła albo Michała. Raz powiedział, że idzie do Wojtka a jak zadzwoniłam potem do Włodarczyka z pytaniem czy jest u niego Karol? A wiesz co on na to? Odpowiedział mi, że Karola u niego nie ma. I co ja mam o tym myśleć?

*
Weronika
Czułam się podle. Patrzyłam jak moja przyjaciółka cierpi i nie mogłam jej pomóc. W tej chwili miałam ochotę wszystko jej wyjaśnić tylko, że wtedy nici z niespodzianki. Musiałam obgadać to z Karolem. Natalia podejrzewała go o zdradę, bałam się żeby ta niespodzianka nie popsuła ich małżeństwa bo nie wiadomo było jak Natalia zniesie jeszcze blisko miesiąc okłamywania.
- Natalka nie przejmuj się tym, Karol na pewno jest z tobą w porządku - powiedziałam bo nie wiedziałam jak mam ją pocieszyć.
- Nie jestem tego taka pewna - odpowiedziała mi ze łzami w oczach.
- Natalka błagam cię nie płacz, pogadam z Karolem i zapytam Andrzeja czy coś wie, tylko błagam cię, teraz nie snuj podejrzeń jeśli nie jesteś tego na sto procent pewna.
- Postaram się - odpowiedział - dobrze, że cię mam, przynajmniej ty zawsze jesteś ze mną szczera.
„Tak, tak zawsze jestem z tobą szczera, szczególnie kurwa teraz” byłam zła na siebie i Karola. Po meczu musiałam porozmawiać z Kłosem, musieliśmy to skończyć. Natalka nie mogła cierpieć przez jakieś cholerne widzimisię siatkarza.
Nasza drużyna pokonała Politechnikę 3:1, MVP został Kłos ale nie ucieszyło to Natalki tak ja powinno. Wronka i Karol podeszli do nas, uśmiechnęłam się do Wrony bo jekoś nie miałam ochoty na czułości - nie teraz kiedy Natalia rozpaczała. Kłos uśmiechnął się do niej lekko i powiedział:
- To dzięki tobie skarbie.
- Dzięki mnie? Jesteś tego pewien? - zapytała Natalia łamiącym się głosem, zerwała się ze swojego miejsca i pobiegła w stronę wyjścia.
- Karol musisz jej powiedzieć o domu, ona myśli, że ty ją zdradzasz.
- Co?! - wydarł się Karol - przecież ja bym nigdy…
- Ja to wiem i ty to wiesz ale Natalka myśli, że wtedy kiedy cię nie ma w domu spotykasz się z kimś innym.- Karol przez chwilę miał nieobecne spojrzenie ale zaraz pobiegł w stronę gdzie zniknęła dziewczyna.
- Się porobiło - powiedział Andrzej i przytulił mnie do siebie.
- Oj porobiło się - przytaknęłam.

*
Karol
Sam byłem sobie winny za to co działo się teraz ze mną i Natalią. Byłem na siebie wściekły za to, że pozwoliłem aby kobieta którą kocham przeze mnie płakała. Najbardziej zabolało mnie to, że moja żona myśli, że ją zdradzam. Nie udało mi się jej dogonić, na parkingu nie widziałem jej samochodu więc szybko wróciłem na halę żeby się przebrać i jechać do domu. Po kilkunastu minutach byłem już pod drzwiami naszego mieszkania. Kiedy wszedłem do środka usłyszałem jej głośny szloch, siedziała na podłodze i płakała, najgorsze było to, że płakała z mojego powodu.
- Natalka skarbie, nie płacz.- powiedziałem i przytuliłem ją do siebie - jak możesz podejrzewać mnie o to, że cię zdradzam? Przecież wiesz, że ja nigdy bym cię nie skrzywdził.
- A co ja mam o tym wszystkim myśleć Karol?! - krzyknęła Natalia. - Wychodzisz gdzieś, nie wiem gdzie, nie odbierasz moich telefonów, kłamiesz - dodała i spojrzała mi w oczy. 
Miała rację, kłamałem, ale tylko po to by zrobić jej niespodziankę. Nie zmienia to jednak faktu, że czułem się potwornie. Chciałem wszystko jej powiedzieć, wyjaśnić dlaczego często znikam ale zostało tak niewiele do końca, już niedługo dom będzie gotowy, już niedługo Natalka dowie się dlaczego nie odbierałem telefonu i dlaczego nie byłem z nią do końca szczery.
- Natalka, przecież dobrze wiesz, że kocham cię najbardziej na świecie gdyby tak nie było to nie bylibyśmy ze sobą już ponad cztery lata. Kocham cię jak szalony, przepraszam, że ostatnio byłem trochę nieobecny ale miałem jeden mały powód. Skarbie błagam nie gniewaj się, wybacz mi - mówiłem patrząc w jej piękne brązowe oczy - Kocham cię - powiedziałem jeszcze raz i pocałowałem Natalkę.
- Obiecaj mi, że będziesz ze mną szczery - powiedziała Natalia po chwili.
- Obiecuję.


Oddaję w wasze ręce 25 rozdział. Dziękuję za wszystkie komentarze (ostatnio jest ich strasznie mało) i wyświetlenia. Komentujcie, czytajcie.
P.S Serdecznie zapraszam na bloga, który rozpocznie się po zakończeniu tego opowiadania. Zakładka "bohaterowie" i "informowani" czeka na Was;)  
Pozdrawiam  i do soboty;)

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 24

Andrzej
Obudziły mnie promienie słońca wkradające się przez źle zasłonięte rolety. Weronika leżała wtulona w moje ramie z lekkim uśmiechem na twarzy. Leżałem przez jakiś czas bawiąc się kosmykiem jej włosów i rozmyślając o nas, o tym co wydarzyło się dzisiejszej nocy i o przyszłości, której nie wyobrażałem sobie inaczej jak tylko z Weroniką przy sobie.
- Nie śpisz już?  - usłyszałem pytanie.
- Nie - odpowiedziałem krótko i pocałowałem Weronikę na przywitanie.
- Będzie tak już codziennie? - zapytała po raz kolejny.
- Jak? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie patrząc w jej piękne brązowe oczy.
- Tak cudownie.
- Jeśli tylko sobie tego życzysz księżniczko - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Księżniczka teraz życzy sobie śniadania bo o ile się nie mylę to za jakąś godzinę zaczynasz trening - odpowiedziała i zeszła z łóżka a ja podążyłem za nią do kuchni.
Podczas posiłku odebrałem telefon od Karola.
- Będziesz na treningu?- zapytał mnie przyjaciel.
- A dlaczego miałoby mnie nie być?
- No nie wiem tak pytam dla pewności. Słuchaj sprawę mam, nie wiesz co się dzieje z Weroniką bo nie odbiera telefonu a chciałem wiedzieć czy nie pojechałaby dziś do naszego domu?
- Poczekaj zapytam się jej - odpowiedziałem.
- To ty jesteś u Werki?
- No tak się składa, skarbie jedziesz dziś do domu Kłosów? - zapytałem Werki, która właśnie parzyła kawę.
- No tak muszę ustalić z tymi facetami wszystkie kolory ścian i płytek, a co?
- Nic, nic Karollo się pyta - powiedziałem do Werki - To co widzimy się na treningu? - zapytałem Kłosa.
- No oczywiście, do zobaczenia - odpowiedział i się rozłączył.
Po śniadaniu razem z Weroniką pojechaliśmy do mojego mieszkania, a następnie na trening. Pod halą czekał na nas Karol.
- Nareszcie gołąbki się pojawiły! - krzyknął z uśmiechem Kłos.
- No, nareszcie ale ja i tak muszę już lecieć - powiedziała Weronika - to co mam po ciebie przyjechać po treningu?- zapytała.
- Nie, nie musisz wrócę sobie z Zatorskim - odpowiedziałem i pocałowałem Werkę na pożegnanie.

*
Natalia
- Cześć dziewczyny! - usłyszałam przywitanie.
- A co ty tu robisz? - zapytałam Weroniki.
- Nudziło mi się to wpadłam - odpowiedziała - A wy o której kończycie?
- Nam się tu jeszcze trochę zejdzie - odpowiedziała Daga - Werka a skoro już tu jesteś to mam do ciebie dużą prośbę. Mogłabyś odebrać za pół godziny Oliego ze szkoły?
- No jasne, to może zabiorę go do siebie i zrobię mu jakiś obiad? - zaproponowała.
- Naprawdę? Byłoby super, to ja bym odebrała Oliwera od ciebie potem razem z Michałem, co ty na to?
- W porządku, to ja już pojadę go odebrać. A i jeszcze jedno zapraszam was oczywiście z chłopakami do mnie na parapetówkę w sobotę.
- Na pewno wpadniemy - odpowiedziałam Weronice.

*
Weronika
- Ciocia, a co ty tu robisz? - zapytał się Oli kiedy zobaczył mnie na szkolnym parkingu.
- Przyjechałam cię odebrać młody - odpowiedziałam z uśmiechem - zabieram cię dziś do siebie na obiad - dodałam.
- To super! - krzyknął chłopiec - a pomożesz mi w matmie? - zapytał robiąc przy tym słodką niewinną minkę.
- No jasne, że ci pomogę - odpowiedziałam i odjechaliśmy do mojego domu.
Oliwer pomógł mi przygotować obiad, który zjedliśmy razem oglądając „Króla Lwa” a następnie pomogłam mu w odrabianiu lekcji. Po godzinie Michał i Dagmara przyjechali odebrać młodego. Winiarscy obejrzeli mój dom a następnie opuścili moje mieszkanie. Czekałam na telefon od Andrzeja ale ten nawet nie raczył zadzwonić. Postanowiłam iść wziąć prysznic, po trzydziestu minutach wyszłam z łazienki. Postanowiłam obejrzeć wieczorne wiadomości, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, kiedy je otworzyłam ujrzałam Andrzeja trzymającego w rękach wielki bukiet herbacianych róż.
- O raczyłeś się pojawić? - zapytałam z wyrzutem.
- Przepraszam skarbie ale pomagałem Karolowi w ich domu - odpowiedział chłopak.
- Mogłeś chociaż zadzwonić albo wysłać sms’a. 
- Mogłem ale wolałem się z tobą spotkać - uśmiechnął się do mnie szeroko dzięki czemu przestałam być na niego zła.
- Dobra Wrona wchodź i nie denerwuj mnie więcej - powiedziałam do siatkarza i wpuściłam go do środka. Przygotowałam kolację dla Wronki po czym zabraliśmy się za oglądanie horroru.
- Andrzej ja nie będę mogła w nocy spać - powiedziałam po trzydziestu minutach seansu.
- Przecież to wcale nie jest straszne - odpowiedział mi środkowy.
- Może dla ciebie nie, ja się boję.
- Oj skarbie nie przesadzaj. 
- Ja idę spać, a ty rób co chcesz.
- A jesteś pewna, że chcesz iść sama? - zapytał się siatkarz przytulając mnie do siebie.
- Do czego ty dążysz? - zaśmiałam się.
- Ja? Do niczego - odpowiedział z miną niewiniątka i zaprowadził mnie do sypialni.


Dodaję wcześniej gdyż później nie będzie mnie w domu. Dziękuję WAM za ponad 10000 wyświetleń!!! Liczę na wasze komentarze;) Pozdrawiam i zapraszam we wtorek. Ania <3

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 23

Natalia
Następnego ranka pojechaliśmy we czwórkę do domu Weroniki. Na efekt końcowy trzeba było jeszcze trochę poczekać ale dom bardzo mi się spodobał, cieszyłam się, że będę pomagać Weronice w urządzaniu, sprawiła mi tym wielką frajdę. Po obejrzeniu domu wybraliśmy się do Łodzi, naszym celem był sklep z meblami oraz akcesoriami domowymi „IKEA”. Spędziliśmy tam ponad pięć godzin - ale opłaciło się, Weronika kupiła wszystkie meble jakich potrzebowała co oznaczało, że teoretycznie jej dom był już urządzony. Ze sklepu wyszliśmy również bogatsi o kilka wielkich firmowych toreb, po brzegi zapakowanych akcesoriami do kuchni, łazienki oraz różnymi drobiazgami do salonu i sypialni. Pomagaliśmy Werce w doborze każdej, nawet najmniejszej rzeczy. Najbardziej udzielał się Andrzej ale dziewczyna i tak bardziej liczyła się z moim zdaniem.

*
Weronika
Po zakupach chłopaki podwieźli nas pod mój dom, Natalka postanowiła pomóc mi w sprzątaniu, przystałam na jej ofertę bo miałam naprawdę dużo roboty po malowaniu a za dwa dni mieli przywieść meble. Chłopaki niestety wywinęli się od pomocy, ale nie mogłam mieć im tego za złe bo pojechali do domu Kłosów zobaczyć jak idzie ekipie remontowej, która od wczoraj zaczęła prace.
- Właściwie to nie opowiadałaś mi jak tam po wakacjach? - zapytałam kiedy sprzątałyśmy kuchnię.
- Było cudownie, naprawdę długo będę wspominać ten wyjazd - odpowiedziała - było bardzo romantycznie - dodała i uśmiechnęła się do mnie.
- Dobra chyba nie chcę znać szczegółów - zaśmiałam się.
- W sumie to szkoda, że też nie pojechaliście.
- No szkoda ale na miejscu mieliśmy trochę roboty więc nam się nie nudziło.
- Dobrze, że Wrona ci pomógł.
- Bez Andrzeja bym sobie nie poradziła, wiesz co jakiś czas temu zaproponowałam mu żebyśmy zamieszkali razem - wyznałam przyjaciółce.
- To fajnie, wiesz gdybym nie znała Andrzeja to pewnie powstrzymywałabym cię przed podjęciem takiej decyzji, ale znam go aż za dobrze i wiem, że on jest w tobie szaleńczo zakochany - powiedziała Natalka a ja uśmiechnęłam się na te słowa.
- Dobrze, że nie mówisz jak moja mama - zaśmiałam się.
- A co powiedziała twoja mama?
- Stwierdziła, że te nasze kilka tygodni związku to właściwie nic i na razie nie ma co mówić o prawdziwym uczuciu ale ja czuję, że chcę być z nim już zawsze.
- A ja czuję, że w stu procentach kibicuję waszemu związkowi.
- To chyba jeszcze trochę poczekasz - opowiedziałam jej z uśmiechem- dobra wróćmy już do tego sprzątania bo nie wiem czy do Bożego Narodzenia się wyrobimy.
Po jakimś czasie do domu przyjechali Andrzej i Karol, którzy przywieźli ze sobą pizze dzięki czemu mogłyśmy pozwolić sobie na chwilę przerwy. Kiedy kuchnia oraz salon z jadalnią lśniły czystością wróciliśmy do mieszkania Kłosów. Następnego dnia ja i Natalia ponownie wybrałyśmy się do mojego domu by dokończyć sprzątanie, ja zabrałam się za sypialnię ponieważ za godzinę mieli przywieść moją wykładzinę a Natalka zaczęła sprzątać łazienkę. O 12 wszystko było czyste a na podłodze w sypialni leżała już wykładzina.
- Jej już tak niewiele do końca, to był normalnie remont ekspresowy - zaśmiała się Natalia.
- Strasznie się cieszę, że po jutrze będę się mogła wprowadzić.
- A Andrzej? - zapytała moja przyjaciółka.
- Co Andrzej? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- No chodzi mi o to czy Andrzej też już się do ciebie wprowadzi?
- Nie wiem - odpowiedziałam - na razie nie będę z nim o tym rozmawiać, zobaczymy jak wszystko się potoczy - dodałam.
Kolejnego dnia Natalka wróciła już do pracy a do mojego domu przywieźli meble. Andrzej, Karol i Paweł zajęli się składaniem niektórych z nich a ja zaczęłam rozpakowywanie przyborów kuchennych, dekorowanie salonu, jadalni oraz łazienki. Około 16 przyjechała do nas Kłosowa z produktami potrzebnymi do przygotowania obiadu dla naszej piątki. Otworzyłyśmy również winko żeby „opić” nowy dom.
- Nie wiem jakbym sobie bez was poradziła - powiedziałam do przyjaciół - Dziękuję wam za wszystko - dodałam.
- Werka nie ma za co dziękować, taki remoncik to frajda - powiedział Zati.
- Namęczyliście się tu nieźle, przepraszam. Ale za waszą pomoc macie u mnie darmowe obiadki przez miesiąc - dodałam uśmiechając się szeroko.
- Weronika ale dziś jeszcze jedziesz do nas? - zapytała Natalia.
- Myślę, że dziś już będę spała tu - odpowiedziałam przyjaciółce - tylko muszę jechać do was po swoje rzeczy - dodałam. 
- To może ja wszystkich rozwiozę? Bo wydaje mi się, że jestem jedyną osobą, która nic nie piła - zaproponował Wronka.- To przy okazji zabierzemy twoje rzeczy co?- rzucił pytanie w moją stronę.
- Dobry pomysł - odpowiedziałam. 
Po obiedzie udaliśmy się do mieszkania Kłosów, musiałam spakować wszystkie swoje ubrania i kosmetyki a trochę tego było. Po godzinie wszystko było już spakowane więc ja i Andrzej wróciliśmy do mojego domu.

*
Andrzej
Uśmiech nie schodził z twarzy Weroniki kiedy już po raz kolejny przechadzała się po wszystkich pomieszczeniach domu, sam również cieszyłem się widząc ją szczęśliwą oraz widząc już końcowy efekt naszej pracy.




Była już 21 więc postanowiłem zbierać się do swojego mieszkania bo od jutra znowu zaczynaliśmy treningi.
- Ja już będę się zbierać skarbie - powiedziałem.
- Co? Chcesz stąd iść? Nawet nie ma mowy! - powiedziała Weronika oburzona a po chwili dodała robiąc przy tym maślane oczka - nie chcę zostawać sama.
- Nie chcesz żebym wrócił do siebie?
- Nie, masz zostać ze mną, no chyba, że nie chcesz?
- Chcę - odpowiedziałem krótko i przytuliłem Weronikę mocniej. Po krótkiej chwili nasze usta złączyły się w pocałunku, który jeszcze nigdy nie był tak namiętny i pasjonujący. Nie liczyło się dla nas nic. Byliśmy tylko we dwoje, zakochani w sobie tak szaleńczo jak para nastolatków, chwilę później znaleźliśmy się w sypialni. Satynowa pościel ocierała się o nasze rozpalone ciała spragnione siebie nawzajem. To była pierwsza taka noc - nasza pierwsza wspólna noc.



Oddaję w wasze ręce kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Komentujcie, czytajcie;) Szkoła coraz bardziej mnie dobija;( A jak u was? Pozdrawiam i do soboty.