sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 31

Natalia

Pierwszy dzień świąt dalej spędzaliśmy w tym samy towarzystwie, świąteczne leniuchowanie było nam potrzebne, mi ponieważ w ostatnich dniach troszkę gorzej się czułam a Karolowi był potrzebny odpoczynek po tych wszystkich treningach i meczach.

*
Weronika

Kolejnego dnia obudziłam się w andrzejowym pokoju. Wronka jeszcze słodko spał a mi nie chciało się już leżeć więc postanowiłam pooglądać jego imponującą kolekcję. Wszystkie półki w całym pomieszczeniu obładowane były statuetkami, medalami i zdjęciami młodego uśmiechniętego chudzielca.
- Co robisz? - usłyszałam pytanie.
- Nie widać? - zapytałam i znowu położyłam się przy Wronce a on obdarował mnie słodkim pocałunkiem.
- Udało mi się zrobić na tobie wrażenie?
- Wielkie - odpowiedziałam z uśmiechem - wiesz, ze jak byłam mała chciałam zostać siatkarką?
- Nigdy o tym nie mówiłaś - powiedział Wronka.
- Bo tylko chciałam - podkreśliłam ostatnie słowo - ale tak na serio to do niczego się nie nadawałam - zaczęłam się śmiać na wspomnienie moich nieudolnych prób ataku - zawsze chciałam mieć tyle medali i pucharów - westchnęłam.
- Od dziś wszystkie moje nagrody należą do ciebie, te już zdobyte i te, które mam nadzieje jeszcze się trafią - powiedział uśmiechnięty siatkarz.
Leżeliśmy tak jeszcze chwilkę a potem udaliśmy się na śniadanie, posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas z rodzicami Wronki a potem udaliśmy się na świąteczny obiad do mojej babci. Na miejscu spotkaliśmy również mojego wujka z żoną i dziećmi. Moja rodzinka z miejsca polubiła Andrzeja a szczególnie owinął sobie wokół palca moją babcię. Była wpatrzona w „Andrzejka” jak w obrazek.Wieczorem wróciliśmy do rodzinnego domu Andrzeja. Kolejnego dnia rano ruszyliśmy w drogę powrotną do Bełchatowa. Po drodze zadzwoniła do mnie Natalia i zaprosiła nas do siebie abyśmy we czwórkę świętowali drugi dzień świąt. W Bełchatowie zaopatrzyliśmy się w butelkę wina oraz ciasto i tak zaopatrzeni wybraliśmy się do Kłosów.

*
Natalia

- Karol otwórz - powiedziałam do swojego męża kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Siema! - po chwili rozległ się głośny okrzyk Wrony, który chyba miał wyjątkowo dobry humor.
- Cześć - przywitałam się z nim a potem również z Weroniką - I jak po rodzinnych świętach?
- Świetnie - odrzekła dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła.
- Jak teściowie? - zapytałam.
- Wyjątkowo dobrze się dogadywaliśmy - odpowiedziała.
- Aha czyli mam rozumieć, że miejsce w rodzince Wronki masz już zaklepane?
- No oczywiście, że ma nawet została już „córcią” - zaśmiał się siatkarz.
- To kiedy ślub? - wyjechał z pytaniem Karol.
- W odpowiednim czasie - odpowiedziała Weronika i przytuliła się do Wronki.
- Dobra siadajcie do stołu bo obiad jest już gotowy - powiedziałam i podałam wszystkie potrawy na stół. Andrzej otworzył wino i zaczął rozlewać je po wszystkich kieliszkach. Zjedliśmy obiad i oddaliśmy się rozmową.
- Natka czemu nie pijesz? - zapytała Weronika - to jest chyba najlepsze winko - powiedziała i po chwili wlepiła we mnie spojrzenie - O kurczę - powiedziała i za chwilkę zaczęła mnie mocno ściskać - kochana, gratuluję! Będę ciocią, będę ciocią, Wrona będziesz wujkiem!

*
Andrzej

Nie spodziewałem się tego, że Weronika będzie aż tak zachwycać się dzieckiem Kłosów. Ja również cieszyłem się z ich szczęścia ale byłem również pełen podziwu dla Karola, bo ja chyba jeszcze nie byłbym gotowy na wzięcie odpowiedzialności za małą istotkę. Wracaliśmy do domu spacerem a Weronika wciąż mówiła o dziecku.
- Andrzej co się stało, dlaczego jesteś taki zamyślony?
- Nic się nie stało - powiedziałem i objąłem ją mocniej - po prostu tak sobie myślę, że ja chyba nie byłbym jeszcze gotowy na bycie ojcem. Weronika na chwile ucichła, „Wrona ale ty kurwa taktowny jesteś”- myślałem.
- No wiesz, u nas się raczej nie zanosi na potomka - powiedziała i do końca naszego spaceru nie odzywała się już ani jednym słowem.
- Jesteś zła?- zapytałem kiedy leżeliśmy razem na kanapie.
- Nie, za co mam być zła?
- Choćby za to co powiedziałem jakąś godzinę temu.
- Nie mam o to do ciebie pretensji - powiedziała i lekko musnęła swoimi wargami mój policzek.
- To dobrze - powiedziałem i mocniej ją przytuliłem.

*
Weronika

W mojej głowie gnieździło się wiele myśli. Cieszyłam się razem z Natalką a równocześnie jej zazdrościłam. Byłam cholernie zła na Wronę ale nie umiałam się na niego gniewać. Dlaczego on nie chciał zostać ojcem? Dlaczego nie był na to gotowy? Tyle pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Wtuliłam się w Andrzeja, nie chciałam dłużej o tym myśleć. Byłam tak zmęczona tym dniem, że po chwili odpłynęłam do krainy snów.

*
Andrzej

Najostrożniej jak tylko umiałem podniosłem się z kanapy starając się nie obudzić Werki. Przeniosłem ją na nasze sypialniane łóżko na szczęście jej nie budząc. Siedziałem chwile na podłodze wpatrując się w moją śpiącą królewnę.


Oddaję w wasze ręce 31 rozdział. Tak wogóle to czyta ktoś tego bloga jeszcze? Tak mała ilość komentarzy nie jest zbyt motywująca :(
Pozdrawiam i do soboty

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 30

Natalia

- Karol błagam cię nakryj do stołu - mówiłam bo byłam już cholernie spóźniona, tyle rzeczy było jeszcze nie przygotowanych (w tym ja), a Kłos nic sobie z tego nie robił „prawdziwy facet”- myślałam.
- Ok skarbie - odpowiedział i zabrał się za wybieranie talerzy dla naszej szóstki a ja postanowiłam zacząć szykować się do przywitania gości - którymi byli nasi rodzice. Mieli się pojawić już za dwie godziny! Wybrałam dla siebie sukienkę, wyprostowałam włosy i nałożyłam lekki makijaż.



Kiedy wróciłam do salonu stół był już pięknie nakryty.
- Wow Kłos jestem pod wrażeniem - powiedziałam.
- Dziękuję skarbie, że we mnie wierzyłaś - odpowiedział mi Karol z szerokim uśmiechem.
- A nie ma za co - odpowiedziałam i pocałowałam swojego męża - Dobra to teraz ty idź się ogarnąć a ja tu resztę przygotuję.- powiedziałam i zabrałam się za rozstawianie świątecznych potraw na stole.

*
Weronika

- Weronika spóźnimy się - cały czas pospieszał mnie JUŻ gotowy Wrona.
- Przecież wiesz, że muszę dobrze wyglądać bo w końcu dziś poznam twoich rodziców - odpowiedziałam niecierpliwemu Andrzejowi, który stał za drzwiami łazienki i czekał aż z niej wyjdę. Został mi już tylko makijaż, kiedy go skończyłam wyszłam z łazienki i zaprezentowałam się Wronie.


- I jak? Może być? - zapytałam.
- Wyglądasz cudnie - odpowiedział siatkarz i musnął wargami moje czoło - to jak jedziemy już?
- Jedziemy - odpowiedziałam.

*
Natalia

Wyrobiłam się. Razem z poprawianiem ostatnich detali usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kochanie otwórz - rozkazałam mężowi.
- Idę już - powiedział i po chwili przyprowadził moich rodziców.
- Cześć - przywitałam się z nimi a chwilę potem również z rodzicami Karola. Podzieliliśmy się opłatkiem i usiedliśmy do wspólnej kolacji. Rozmowom i żartom nie było końca, a po pewnym czasie zdecydowaliśmy wraz z Karolem, że już czas powiadomić przyszłych dziadków o cudownej nowinie.
- Drodzy rodzice - zaczął mój mąż - mamy dla was niespodziankę.
- Już się boję - powiedziała mama Karola i wszyscy zaczęli się śmiać, wszyscy oprócz Karola.
- No wiesz co mamuś! Teraz to chyba już nic nie powiem. No dobra powiem - rozchmurzył się zaraz Kłos - Będziecie dziadkami!
Nasi rodzice przez chwilę „oswajali się” z tą wiadomością aby po kilku sekundach cieszyć się naszym szczęściem. Nasze mamy zaczęły płakać z radości a ojcowie mówić jak to będzie wspaniale jak będzie wnuczka.

*
Weronika

- Oj skarbie, wiedziałem, że tak będzie - marudził Wronka kiedy staliśmy w korku.
- Przepraszam, co ja poradzę, że chciałam ładnie wyglądać?
- A czy ja coś mówię? - zaśmiał się Andrzej. Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy na jedno z warszawskich osiedli. Wronka zaparkował samochód pod średniej wielkości domkiem jednorodzinnym.
- Wysiadka - zakomunikował, a ja właśnie straciłam całą pewność siebie.
- Andrzej, czekaj - powiedziałam.
- Co jest? Nie mów, że się boisz…
- No tak troszkę - odpowiedziałam a Wronka zaczął się śmiać.
- Skarbie, wszystko będzie dobrze.
- A co jak mnie nie polubią?
- Na pewno cię polubią, jestem tego w stu procentach pewien, i ty przynajmniej nie wystąpisz przed nimi w samych majtkach - zaczęłam się śmiać na wspomnienie tej sceny.
- No fakt - przytaknęłam siatkarzowi - dobra idziemy - powiedziałam i wyszłam z samochodu.
Podeszliśmy razem pod drzwi domu, Andrzej zadzwonił dwa razy dzwonkiem, czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. To czekanie było wiecznością, nogi trzęsły mi się jak przed maturą ale po chwili moje zmartwienia minęły. Drzwi otworzyła nam mama Wronki, która bardzo ucieszyła się na mój widok.
- Dobry wieczór - przywitałam się odrobine niepewnie.
- Dobry wieczór kochana - powiedziała i przytuliła mnie do siebie po czym zaczęła ściskać swojego syna - Tak się cieszę, że mogę cię poznać - mówiła uradowana - Andrzejek tyle o tobie opowiadał, proszę wchodźcie dalej - powiedziała a ja spojrzałam na Wronkę i posłałam mu lekki uśmiech.
- A nie mówiłem - szepnął mi siatkarz na ucho. Pani Maria poprowadziła nas w głąb domu do salonu w którym czekał (jak się domyślałam) tata siatkarza.
- Dobry wieczór - powiedziałam i przywitałam się uściskiem dłoni z panem Tomaszem.
- Myślałam, że trochę później przyjedziecie, nie zdążyłam jeszcze usmażyć karpia - powiedziała mama Andrzeja i ruszyła szybkim krokiem w stronę kuchni.
- Może ja pani w czymś pomogę? - zaoferowałam.
- Nie, nie ma takiej potrzeby kochana - odwróciła się w moją stronę i lekko się do mnie uśmiechnęła.
- Na pewno?
- Tak, tak wy siadajcie już do stołu, zaraz zaczniemy.
Kolacja minęła nam w przemiłej atmosferze, wszyscy rozpakowaliśmy swoje prezenty (ja ze swojego cieszyłam się ogromnie, była to złota bransoletka), przed północą spacerkiem wybraliśmy się na pasterkę, na której oczy same mi się zamykały - chyba z nadmiaru wrażeń - ale jakoś udało mi się wytrwać do końca. Mama Andrzeja była naprawdę wspaniałą kobietą, zaczęłam mówić mi „córciu” co za każdym razem wywoływało uśmiech na mojej twarzy, tata Andrzeja był nie mniej ciekawą postacią cały czas podśmiewał się z Andrzeja, że „ Jak taka dziewczyna jak Weronika mogła na ciebie spojrzeć”.

*
Natalia

Wigilia, wigilia i po wigilii. Będę ją wspominać jeszcze bardzo długo - z pewnością do naszej pierwszej wigilii we trójkę. Po kolacji wybraliśmy się na pasterkę a po niej jeszcze na krótki spacer po zaśnieżonym Bełchatowie.


No i mamy 30 rozdział, jejku jak to szybko zleciało. Trochę się dzieję. Tam święta a u nas one już za kilka dni. Z tej okazji życzę wszystkim "Wszystkiego Najlepszego, zdrowia, dużo prezentów i weny;)". Do usłyszenia za tydzień. Pozdrawiam Ania.

piątek, 20 grudnia 2013

Liebster Blog Award

Kolejna nominacja :D Dziękuję Klara N za nominację oto odpowiedzi:

1. Od kiedy siatkówka?
Może się powtórzę ale- Od zawsze, na zawsze :D

2. Za co kochasz siatkówkę?
Za emocje, za naszych polskich siatkarzy i za "Pieśń o małym Rycerzu" :)

3. Ulubiony klub siatkarski?
Skra <3

4. Byłaś na jakimś meczu? Jeśli tak na jakim?
 Ty już dobrze wiesz na jakich <3 :D

5. Co skłoniło Cię do założenia tego bloga?
Właściwie to sama nie wiem, chyba po prostu chęć pisania czegokolwiek.

6. Jak wpadłaś do napisania tego opowiadania?
Sen.

7. Co sądzisz na temat Antigi jako trenera reprezentacji?
Hmm... zobaczymy. Trzymam za niego kciuki.

8. Jakieś sporty oprócz siatkówki?
Piłka nożna<3 i skoki jak skacze Tomi :D no i ręczna jak gra Syprzak :D

9. Ulubiony siatkarz?
Wrona<3

10. Ulubiony siatkarz z zagranicy?
Anderson<3

11. Masz zdjęcia z jakimiś siatkarzami? Jeśli tak to z jakimi?
Jej tyle tego... :D A Ty doskonale wiesz z kim :D

Dzięki za nominacje :*

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 29

Weronika
- Dzisiaj panie proszą panów - powiedziałam gdy Andrzej i Karol zjawili się w naszym pokoju.
- Proszą na co?- zapytał Kłos zdziwiony.
- Proszą na kolacje - odpowiedziała mu jego żona.
- Kolacja we włoskiej knajpce brzmi nieźle - stwierdził Wronka - to o której wychodzimy? - zapytał po chwili.
- O 18, czyli macie godzinkę na przygotowanie się - odpowiedziałam Andrzejowi.
Za pięć 18, wszyscy byli już gotowi, ja i Natalia wystroiłyśmy się w sukienki a chłopaki w jeansy i koszule.


Natalia

Weronika


Po dziesięciu minutach wolnego spacerku  dotarliśmy do jednej z włoskich knajpek. Wieczór był bardzo przyjemny ale nagle Natalia poczuła się bardzo źle. Przyczyną jej złego samopoczucia i grypy żołądkowej z pewnością była zmiana miejsca, może diety - chociaż to był pierwszy dzień naszego pobytu tutaj i takie tłumaczenie było odrobine nieprawdopodobne. Kiedy wróciłyśmy już do naszego hotelowego pokoju wciąż nie dawało mi spokoju jedno pytanie. 
- Natala, czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży? - zapytałam przyjaciółki kiedy blada opuściła łazienkę.
- Nie no co ty - odpowiedziała mi po czym mimowolnie położyła rękę na brzuchu - wszystko ze mną w porządku, to tylko grypa - dodała po chwili.
- Ale jak wrócimy to pójdziesz do lekarza? - postanowiłam się upewnić.
- No jasne - odpowiedziała mi.
- Jak trzeba będzie to sama cię tam zaciągnę.
- Nie będzie takiej potrzeby, możesz być pewna - powiedziała i położyła się do swojego łóżka. Następnego dnia z Natalką wszystko było już w porządku, chłopaki udali się na lekki trening po śniadaniu a my wybrałyśmy się na mały spacer. 
O 17.30 byłyśmy już w hali i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu SKRY z Lube Banca Macerata - czyli z poprzednim klubem Bartka Kurka. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem naszej drużyny, wróciliśmy do hotelu w świetnych humorach. Wieczorem trochę poświętowaliśmy (ale nie długo) ponieważ rano czekała nas podróż z powrotem do polski.

*
Natalia
Właśnie przysypiałam kiedy usłyszałam szept Karola nad swoim uchem.
- Śpisz? - pytał.
- Nie, oglądam swoje powieki od środka - odpowiedziałam a Kłos spojrzał na mnie pytająco - oj Kłosik, Kłosik. Czego chcesz?
- Chcę wiedzieć jak chcesz spędzić święta?
- Może zorganizujemy wigilię w naszym nowym domu? Zaprosimy moich i twoich rodziców - dodałam.
- Super, a może sylwestra też zrobimy u nas? Połączymy go z parapetówką.
- Jestem za. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Po kilku godzinach byliśmy już na warszawskim lotnisku, aby kilka godzin później znaleźć się nareszcie w naszym domu. Wieczorem wybraliśmy się na kolacje do naszych Wronek, na której znów poczułam się źle. Dziwne były te moje mdłości i złe samopoczucie. Przypomniało mi się pytanie Weroniki o ciąże, to było prawdopodobne ale czy pewne? Kolejnego dnia kiedy Karol opuścił dom postanowiłam udać się do lekarza do Łodzi. Kiedy wyjeżdżałam w drogę powrotną z Łodzi do Bełchatowa jedno było pewne - spodziewaliśmy się dzidziusia. W domu czekał na mnie Karol, przygotował obiad dla naszej dwójki.
- Cześć - przywitałam się z nim buziakiem.
- Cześć słonko, gdzie byłaś? Byłem u was w pracy a ciebie nie było.
- Musiałam jechać do Łodzi - odpowiedziałam.
- Do Łodzi? Po co? - zapytał.
- Byłam u lekarza - odpowiedziałam.
- I jak wszystko dobrze?
- W sumie to tak - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam bo bardzo cieszyłam się z tej wiadomości - już wiem dlaczego źle się czuję.
- Dlaczego? - Karol wciąż dopytywał się mnie niczego nie podejrzewając.
- Karol, będziesz tatą - oznajmiłam swojemu mężowi. Patrzył na mnie chwilkę szeroko otwartymi oczami aby po chwili wziąć mnie na ręce i zacząć mocno ściskać.
- Kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę - mówił a ja nie mogłam powstrzymać łez radości, aż tak entuzjastycznej reakcji ze strony mojego męża się nie spodziewałam - To który to tydzień?
- Piąty - odpowiedziałam Karolowi a on obdarzył mnie pocałunkiem. Resztę dnia spędziliśmy na wspólnym rozmyślaniu nad tym jak będzie cudownie, gdy nasze maleństwo przyjdzie już na świat. Dni mijały według tych samych schematów - praca, dom, nadopiekuńczy Karol. Wszystko było tak jak powinno być, wszystko układało się po mojej myśli. U Weroniki i Andrzeja również wszystko układało się pomyślnie, Wronka wprowadził się na stałe do mojej przyjaciółki a do moich uszu doszły słuchy o rzekomych zaręczynach zaplanowanych  przez środkowego na sylwestra. Życie każdego z nas było w stu procentach poukładane, każdy cieszył się z tego co miał i żył pełnią życia. Czas płynął bardzo szybko, a na dodatek był napędzany świątecznym szaleństwem, nie zdążyliśmy nawet mrugnąć okiem kiedy nastał dwudziesty czwarty grudnia - czyli Wigilia.


Krótki ale zawsze coś. Sporo się dzieje. Zachęcam do komentowania bo ostatnio z moją weną jest słabo i nie wiem jak będzie dalej. Na kolejny zapraszam w następną sobotę. Pozdrawiam, Ania;)

Zapraszam także na "Bo oboje czujemy to samo..."

sobota, 7 grudnia 2013

Liebster Blog Award

Wow, tego się nie spodziewałam! :D Moja "twórczość" została doceniona przez blogerkę volleyy, która nominowała mnie do Liebster Blog Award. Dziękuję :*

Oto pytania:
1. Od kiedy siatkówka?
Od zawsze, na zawsze :D
2.Twój idol siatkarski?
Chyba Krzysztof Ignaczak, cenię go za wytrwałość, wolę walki i oczywiście poczucie humoru :)
3. Co Cię zainspirowało do napisania bloga?
Zainspirował mnie mój sen.
4. Co robisz jak czasami masz doła i nic nie możesz napisać?
Słucham jeszcze bardziej dołującej muzyki i gram w pasjansa :D
5. Ulubiona drużyna siatkarska to.. ?
SKRA <3
6. Ulubiony siatkarz z zagranicy?
Matt Anderson (chyba nie muszę mówić dlaczego? :D)
7. Jakieś inne zainteresowania oprócz siatkówki?
Fotografia, piłka nożna, książki i wiele, wiele innych.
8. Co sądzisz o nowym trenerze Reprezentacji?
( Mam nadzieję, że chodzi o nowego trenera Reprezentacji Siatkarzy)
Cóż... To trudne pytanie. Bardzo lubię Stephane'a jako zawodnika ale powołanie go na selekcjonera było dla mnie dużym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że pomoże nam wygrywać i dobrze poprowadzi naszą drużynę:) Osobiście mocno mu kibicuję.
9.Jesteś za powrotem Mariusza Wlazłego do kadry?
Szczerze powiedziawszy w tej kwestii nie mam zdania.
10.Byłaś na jakimś meczu reprezentacji?
Tak, było cudnie! Emocji nie da się porównać z niczym innym.
11. Opisz swój idealny dzień.
Idealny dzień to taki kiedy mam wenę... (a ostatnio trochę z tym trudno), i oczywiście spotkanie z przyjaciółkami (najlepiej na meczu) :D

Nominowałam:
http://www.zranione-wspomnienia.blogspot.com/
http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/
http://www.walcze-bo-warto.blogspot.com/
http://dont-fallinlovewithme.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Ulubiony siatkarz?
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
3. Jakim drużynom kibicujesz? (siatkarskim, piłkarskim, koszykarskim itd.)
4. Jakiej muzyki najczęściej słuchasz?
5. Kiedy narodziła się w Tobie chęć do pisania bloga?
6. Jaki film najlepszy?
7. Ulubiony tekst z "Igłą szyte"?
8. Za co kochasz siatkówkę?
9. Byłaś na meczu reprezentacji?
10. Największe marzenie?
11. Polecisz mi jakąś fajną książkę?

Dzięki wielkie za nominację :* Pozdrawiam Ania!

Odpowiedzi dla niezapominajki :
 1. Ulubiony siatkarz?
Andrzej Wrona <3
2. Klub, któremu kibicujesz?
SKRA
 3. Grasz w siatkówkę? Jak długo?
Gram tylko w szkole i szczerze mówiąc kompletnie się do tego nie nadaje.
4. Skąd pomysł na pisanie bloga?
Czytałam inne blog i stwierdziłam, że fajnie byłoby mieć swój.
5. Co robisz, gdy zabraknie weny?
Myślę o tym, że jestem beznadziejna jeszcze bardziej się dołując :(
6. Skąd jesteś (woj.)?
Mazowieckie
7. Jakie jest Twoje ulubione miejsce?
Katowicki Spodek <3
8. Masz jakieś inne pasje oprócz siatkówki?
Piłka nożna <3
9. Twoja ulubiona pora roku to...
Lato :D
10. Lubisz święta Bożego Narodzenia? Jeśli tak, to za co, a jak nie, to czemu? ;)
Kocham święta za to, że jest tyle wolnego :D
11. Jak trafiłaś na moje opowiadanie?
Przyjaciółka mi je podrzuciła :)

Dzięki za nominację :*

 

Rozdział 28

Natalia
Jechaliśmy w milczeniu przez kilka minut. Wreszcie dojechaliśmy na jakieś osiedle pod Bełchatowem, pełne nowych domków jednorodzinnych. Po chwil Karol zatrzymał samochód przy jednym z nich.



- Wysiadka - zawołał wesoło.
- Możesz zawieść mnie na dworzec?
- Nie, nie mogę. Teraz wysiadamy - powiedział stanowczo, wysiadł z samochodu i otworzył również moje drzwi.
- Nigdzie się stąd nie ruszam - odpowiedziałam.
- Jesteś pewna? - zapytał i wziął mnie na ręce. Kłos zaniósł mnie pod drzwi "tajemniczego domu", otworzył je kluczem i wniósł mnie do środka.
- Przenoszę moją kochaną żonę przez próg - zaśmiał się Karol lecz mi nie było do śmiechu, irytował mnie jego dobry humor.
- Czyj to dom? - zapytałam kiedy mój mąż postawił mnie na ziemi.
- Idź dalej - zachęcił mnie do oglądania domu. 
- Sorry ale jakoś nie mam na to ochoty - odpowiedziałam i spróbowałam wyjść z tego domu - na próżno.
- Natalka, błagam Cię wejdź dalej - powiedział a ja zrezygnowana powędrowałam w głąb domu.
Nie rozumiałam o co chodzi i po co Kłos mnie tu przywlekł, ale nagle wszystko stało się jasne jak słońce, każda zagadka została rozwiązana - na jednej z półek ujrzałam nasze ślubne zdjęcie. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać, nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć ani co powiedzieć. Przez ten cały czas myślałam, że Karol mnie zdradza, teraz było mi wstyd. Karol usiadł przy mnie i objął mnie ramieniem.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałem ale chciałem, żeby to była niespodzianka.
- Karol to ja cię przepraszam - powiedziałam i wtuliłam się w siatkarza - nie wiem jak mogłam pomyśleć, że ty...
- Kochanie to wszystko moja wina, to przeze mnie te podejrzenia. Przepraszam - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
- Ja też cię przepraszam - powiedziałam - nie powinnam była nawet pomyśleć... Tak mi teraz głupio.
- Natalcia, wiesz, że kocham tylko i wyłącznie ciebie.
- Wiem Karol, wiem - odpowiedziałam i mocno pocałowałam swojego męża.
Od tego momentu wszystko w naszym małżeństwie wróciło do normy. Wybraliśmy się z Karolem na małe zwiedzanie domu, mój mąż pokazał mi wszystko co było do pokazania, dowiedziałam się również, że wszystko projektowała Weronika.







Miałam ochotę do niej zadzwonić i podziękować ale Kłos wybił mi ten pomysł z głowy pytaniem o wypróbowanie naszej nowej sypialni.
Rano obudziły mnie pocałunki Karola, uśmiechnęłam się do niego szeroko. Znowu byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
- Jak się spało? - usłyszałam pytanie.
- Cudownie - odpowiedziałam i pocałowałam środkowego.
- Podoba się pierwszy poranek w nowym domu?
- Jak najbardziej. A właściwie to od kiedy remontowałeś ten dom? - zapytałam swojego męża.
- Kupiłem ten dom we wrześniu, tego samego dnia kiedy Werka kupiła swój - odpowiedział mi mój maż.
- Jej i tobie udało się od września utrzymać coś takiego w tajemnicy - pokręciłam głową z uznaniem bo mój mąż należał do tych, którzy zawsze się wygadują.
- No co? Jak się kogoś bardzo kocha to zrobi się wszystko żeby zrobić mu miły prezent - powiedział i przytulił mnie mocniej - Jesteś dla mnie najważniejsza skarbie - dodał po chwili.
Leżeliśmy tak jeszcze jakiś czas wtuleni w siebie aby potem wrócić do naszego mieszkania, żeby spakować resztę rzeczy i zacząć przeprowadzkę. Weronika i Andrzej zaproponowali pomoc w przewożeniu rzeczy chociaż i tak nie było tego dużo - nasz nowy dom został już wyposażony we wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Przeprowadzka zajęła nam niecałe dwie godziny. Resztę dnia spędziliśmy z Karolem na leniuchowaniu a wieczorem z braku jakiegokolwiek innego zajęcia wybraliśmy się spacerkiem do Werki. Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu gdzie oczywiście spotkaliśmy również Wronkę. Całą czwórką oglądaliśmy "Kocha, lubi, szanuje" w międzyczasie zajadając się zamówioną pizzą. Po 23 byliśmy z Karolem z powrotem w swoim domu.

*
Weronika
Obudziło mnie dziwne poczucie, że ktoś mi się przygląda - miałam rację. Obok mnie leżał wpatrzony we mnie Wrona.
- Nawet mi nie dasz pospać - powiedziałam i pocałowałam siatkarza.
- Przepraszam ale nie mogłem oderwać od ciebie oczu - uśmiechnął się szerzej.- Jesteś taka słodka ja śpisz.
- A jak nie śpię to co? Nie jestem wtedy słodka?
- Wolę jak śpisz - powiedział Andrzej i wybuchł śmiechem przez co oberwał ode mnie poduszką.
- No wiesz co, obrażam się - powiedziałam i odwróciłam się od środkowego.
- Oj skarbie, przecież wiesz, że żartowałem - powiedział i zaczął obdarowywać pocałunkami moje ramiona i szyję a po chwili zapytał:
- Kiedy wyjeżdżasz do rodziców?
- Po co miałabym wyjeżdżać?
- Nie jedziesz do rodziców na święta? - zapytał ponownie.
- Nie, zostaję tu i pewnie pojadę do babci - odpowiedziałam Wronce.
- A nie chciałabyś pojechać ze mną do moich rodziców?
- Do twoich rodziców? Na święta?
- No tak.
- Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam.
- To świetny pomysł. Ja już poznałem twoich rodziców więc ty też powinnaś poznać moich a z resztą chcę cię mieć przy sobie - powiedział i lekko musnął moje usta.
- Ale jesteś pewien? No bo wiesz święta to jest taki rodzinny czas...
- Który spędza się z najbliższymi, a ty jesteś dla mnie najbliższą osobą - powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
Uśmiechnęłam się lekko do Wronki i wtuliłam się w niego mocniej. Leżeliśmy tak jeszcze kilkanaście minut a potem zabraliśmy się za szykowanie do wyjścia, Andrzej jechał na trening a ja miałam spotkanie z klientem.
Po południu postanowiłam wstąpić na kawę do Natalki. Czas mijał nam na ploteczkach i pogaduszkach. Po około czterdziestu minutach w domu pojawił się Karol, który był w bardzo dobrym humorze. 
- Co się tak cieszysz Kłos?- zapytałam chłopaka. 
- Bo mam super wiadomość - zaczął, ale w ty samym czasie usłyszałam dzwonek swojej komórki. 
- Hej skarbie, co tam?- zapytałam Wronki. 
- Gdzie jesteś? Dlaczego nie ma cię w domu?- pytał. 
- Jestem u Kłosów, a co? 
- No ja jestem u ciebie i stoję pod drzwiami - powiedział z lekkim wyrzutem - czekaj na mnie u Kłosów ja zaraz przyjadę - dodał i rozłączył się. 
- Ups… Wronka się wkurzył, że obiadek na niego w domu nie czeka - zaśmiałam się.
- Nie po prostu Endrju też ma dla ciebie wiadomość - powiedział Karol a ja wysłałam mu pytające spojrzenie. 
- Karol o co chodzi? - zapytała Natalia swojego tajemniczego męża. 
- Zaraz się dowiecie - odpowiedział Kłos i zaczął objadać się posiłkiem przygotowanym przez Natalię.
Po kilku minutach do domu wparował Andrzej. 
- Cześć - przywitał się z Natalką buziakiem a zaraz potem podszedł do mnie i obdarował mnie słodkim pocałunkiem w usta - mam dla ciebie niespodziankę. 
- Mówcie wreszcie a nie będziecie nas trzymać w niepewności - wtrąciła już lekko wzburzona Natalia. 
- Jedziecie z nami jutro do Włoch - zakomunikował Wrona.
- Jak to? - zapytałam zdziwiona. 
- No normalnie załatwiliśmy dla was lot i hotel, co prawda to tylko trzy dni ale zawsze - odpowiedział mi Karol. 
- Przynajmniej zobaczymy was w akcji na boisku - powiedziałam z uśmiechem. Dobra to ja będę już lecieć do domu bo muszę się spakować - powiedziałam i pożegnałam się z przyjaciółmi a moim śladem poszedł również Wronka.

*
Natalia
Podróż minęła nam po cichu, siatkarze oddali się krainie snów albo muzyce płynącej z głośników. Ja całą drogę przeleżałam oparta na Karolowym ramieniu i tylko od czasu do czasu wymieniałam jakieś zdanie z Werką, która w przeciwieństwie do mnie cały czas gadała jak najęta z Andrzejem. O 15 byliśmy już w naszym hotelu w Maceracie. Po zakwaterowaniu się w pokojach zeszłyśmy z Weroniką na obiad, na którym była już również cała drużyna wraz ze sztabem a pośród nich oczywiście nasze „drugie połówki”. Po obiedzie chłopcy ruszyli na trening a my wybrałyśmy się na małe zwiedzanie miasta.

No i mamy 28 rozdział. Liczę na wasze komentarze, które zawsze mnie bardzo motywują;)
Do zobaczenia w sobotę. 
P.S Chciałabym serdecznie Was zaprosić na pierwszego bloga mojej przyjaciółki "Bo oboje czujemy to samo..." 
Pozdrawiam Ania