sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 24

Andrzej
Obudziły mnie promienie słońca wkradające się przez źle zasłonięte rolety. Weronika leżała wtulona w moje ramie z lekkim uśmiechem na twarzy. Leżałem przez jakiś czas bawiąc się kosmykiem jej włosów i rozmyślając o nas, o tym co wydarzyło się dzisiejszej nocy i o przyszłości, której nie wyobrażałem sobie inaczej jak tylko z Weroniką przy sobie.
- Nie śpisz już?  - usłyszałem pytanie.
- Nie - odpowiedziałem krótko i pocałowałem Weronikę na przywitanie.
- Będzie tak już codziennie? - zapytała po raz kolejny.
- Jak? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie patrząc w jej piękne brązowe oczy.
- Tak cudownie.
- Jeśli tylko sobie tego życzysz księżniczko - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Księżniczka teraz życzy sobie śniadania bo o ile się nie mylę to za jakąś godzinę zaczynasz trening - odpowiedziała i zeszła z łóżka a ja podążyłem za nią do kuchni.
Podczas posiłku odebrałem telefon od Karola.
- Będziesz na treningu?- zapytał mnie przyjaciel.
- A dlaczego miałoby mnie nie być?
- No nie wiem tak pytam dla pewności. Słuchaj sprawę mam, nie wiesz co się dzieje z Weroniką bo nie odbiera telefonu a chciałem wiedzieć czy nie pojechałaby dziś do naszego domu?
- Poczekaj zapytam się jej - odpowiedziałem.
- To ty jesteś u Werki?
- No tak się składa, skarbie jedziesz dziś do domu Kłosów? - zapytałem Werki, która właśnie parzyła kawę.
- No tak muszę ustalić z tymi facetami wszystkie kolory ścian i płytek, a co?
- Nic, nic Karollo się pyta - powiedziałem do Werki - To co widzimy się na treningu? - zapytałem Kłosa.
- No oczywiście, do zobaczenia - odpowiedział i się rozłączył.
Po śniadaniu razem z Weroniką pojechaliśmy do mojego mieszkania, a następnie na trening. Pod halą czekał na nas Karol.
- Nareszcie gołąbki się pojawiły! - krzyknął z uśmiechem Kłos.
- No, nareszcie ale ja i tak muszę już lecieć - powiedziała Weronika - to co mam po ciebie przyjechać po treningu?- zapytała.
- Nie, nie musisz wrócę sobie z Zatorskim - odpowiedziałem i pocałowałem Werkę na pożegnanie.

*
Natalia
- Cześć dziewczyny! - usłyszałam przywitanie.
- A co ty tu robisz? - zapytałam Weroniki.
- Nudziło mi się to wpadłam - odpowiedziała - A wy o której kończycie?
- Nam się tu jeszcze trochę zejdzie - odpowiedziała Daga - Werka a skoro już tu jesteś to mam do ciebie dużą prośbę. Mogłabyś odebrać za pół godziny Oliego ze szkoły?
- No jasne, to może zabiorę go do siebie i zrobię mu jakiś obiad? - zaproponowała.
- Naprawdę? Byłoby super, to ja bym odebrała Oliwera od ciebie potem razem z Michałem, co ty na to?
- W porządku, to ja już pojadę go odebrać. A i jeszcze jedno zapraszam was oczywiście z chłopakami do mnie na parapetówkę w sobotę.
- Na pewno wpadniemy - odpowiedziałam Weronice.

*
Weronika
- Ciocia, a co ty tu robisz? - zapytał się Oli kiedy zobaczył mnie na szkolnym parkingu.
- Przyjechałam cię odebrać młody - odpowiedziałam z uśmiechem - zabieram cię dziś do siebie na obiad - dodałam.
- To super! - krzyknął chłopiec - a pomożesz mi w matmie? - zapytał robiąc przy tym słodką niewinną minkę.
- No jasne, że ci pomogę - odpowiedziałam i odjechaliśmy do mojego domu.
Oliwer pomógł mi przygotować obiad, który zjedliśmy razem oglądając „Króla Lwa” a następnie pomogłam mu w odrabianiu lekcji. Po godzinie Michał i Dagmara przyjechali odebrać młodego. Winiarscy obejrzeli mój dom a następnie opuścili moje mieszkanie. Czekałam na telefon od Andrzeja ale ten nawet nie raczył zadzwonić. Postanowiłam iść wziąć prysznic, po trzydziestu minutach wyszłam z łazienki. Postanowiłam obejrzeć wieczorne wiadomości, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, kiedy je otworzyłam ujrzałam Andrzeja trzymającego w rękach wielki bukiet herbacianych róż.
- O raczyłeś się pojawić? - zapytałam z wyrzutem.
- Przepraszam skarbie ale pomagałem Karolowi w ich domu - odpowiedział chłopak.
- Mogłeś chociaż zadzwonić albo wysłać sms’a. 
- Mogłem ale wolałem się z tobą spotkać - uśmiechnął się do mnie szeroko dzięki czemu przestałam być na niego zła.
- Dobra Wrona wchodź i nie denerwuj mnie więcej - powiedziałam do siatkarza i wpuściłam go do środka. Przygotowałam kolację dla Wronki po czym zabraliśmy się za oglądanie horroru.
- Andrzej ja nie będę mogła w nocy spać - powiedziałam po trzydziestu minutach seansu.
- Przecież to wcale nie jest straszne - odpowiedział mi środkowy.
- Może dla ciebie nie, ja się boję.
- Oj skarbie nie przesadzaj. 
- Ja idę spać, a ty rób co chcesz.
- A jesteś pewna, że chcesz iść sama? - zapytał się siatkarz przytulając mnie do siebie.
- Do czego ty dążysz? - zaśmiałam się.
- Ja? Do niczego - odpowiedział z miną niewiniątka i zaprowadził mnie do sypialni.


Dodaję wcześniej gdyż później nie będzie mnie w domu. Dziękuję WAM za ponad 10000 wyświetleń!!! Liczę na wasze komentarze;) Pozdrawiam i zapraszam we wtorek. Ania <3

9 komentarzy:

  1. Super :)
    Taką sielankę lubię ;)
    Czekam na więcej ;)

    Pozdrawia,
    MalinowaSłodycz ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie :)
    Związek Andrzeja i Weroniki kwitnie ^^
    Też nie przepadam za horrorami :P
    Jak można się złościć na przystojnego faceta z bukietem róż, stojącego przed drzwiami? Jak widać nie można :D
    Nie mogę doczekać się kolejnego ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo.. Andrzej, to jest jawne przekupstwo ten bukiet róż!
    Nie no żartuję, dobrze że jest u nich taka sielanka, bo jest tak fajnie ^^
    Rozdział świetny no i czekam na następny ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahah Andrzej lovelasik różami chce przekupić :3 lubię taką sielankę ;p Rozdział świetny nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń