poniedziałek, 19 maja 2014

Epilog


Weronika:
Wronka wyjął z kieszeni małe czarne pudełeczko, otworzył je i wyjął pierścionek. Stałam tak przez chwilę bez żadnej reakcji aby potem rzucić mu się na szyję. Po moich policzkach popłynęły łzy szczęścia. - Kocham cię – powiedziałam i pocałowałam Andrzeja. Kiedy wreszcie się od siebie oderwaliśmy Wronka nałożył mi na palec pierścionek, złapał za rękę i zaprowadził z powrotem do przyjaciół bo odrobine się od nich oddaliliśmy. - Gdzie zniknęliście? – rzuciła Daga. - Musieliśmy chwilkę pobyć sami - odpowiedział jej Andrzej z uśmiechem po czym pocałował mnie w policzek. - Zakochańce – zaśmiała się Basia która również stała wtulona w Kurka. Nie wytrzymałam i powiedziałam wszystkim o zaręczynach. Toast o dwunastej wznieśliśmy za nasze szczęście. Zabawa trwała do białego rana. Razem z Wronką nie odstępowaliśmy się ani na krok. Zauważyłam także, że Natalia i Zati spędzili w swoim towarzystwie sylwestrową noc. Wszystko zmierzało w dobrą stronę w życiu każdej z nas. To było najważniejsze- odnalezienie szczęścia. W naszym życiu przez kolejne miesiące wszystko układało się tak jak powinno. Ja i Andrzej wciąż cieszyliśmy się naszym związkiem i byliśmy na dobrej drodze do ustalenia daty ślubu. Kłos i Natalia doczekali się ślicznego synka – Dawidka, którego nawiasem mówiąc zostaliśmy rodzicami chrzestnymi a Zati i Natalia wreszcie zostali parą.

Andrzej: Większego szczęścia i lepszego życia nie mogłem sobie wyobrazić. Weronika dała mi wszystko to czego szukałem od tak dawna. Dała mi miłość, wielką miłość i siłę, która napędzała mnie każdego kolejnego dnia. Byłem szczęśliwy i spełniony. Razem byliśmy dla siebie wszystkim. Nie wiem co by było gdybym jej nie poznał… Często wspominam tamten dzień- urodziny Natalki i mimowolnie się uśmiecham. To był jeden z lepszych dni w moim życiu.
Karol: Stałem się tym książkowym przykładem prawdziwego mężczyzny. Co prawda domu sam nie wybudowałem ale przyczyniłem się do jego tworzenia. Mam cudownego syna, który kiedyś będzie siatkarzem, wspaniałą żonę, która kocham do szaleństwa, a ostatnio posadziłem przed domem choinkę. Już zawsze wszystko będzie tak jak być powinno. Już zawsze będziemy szczęśliwi.
Paweł: W końcu odnalazłem prawdziwą miłość. Potrzeba było trochę czasu żeby to wszystko ułożyło się po mojej myśli ale koniec końców udało się! Natalia jest dla mnie wsparciem i szczęściem. Już teraz wiem, że jest ktoś na tym świecie kto zawsze będzie na mnie czekał, ktoś kto pomoże mi przy porażkach i ktoś kto razem ze mną będzie cieszył się w radosnych chwilach. Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej i jej słodkiego uśmiechu.
~*~
Wszyscy są szczęśliwi, wszyscy odnaleźli swoje miejsce na ziemi. Teraz spotykamy się we wspólnym gronie i nie potrafimy wyobrazić sobie, że mogłoby być inaczej. Jest tak jak być powinno. Tak jest dobrze. Właśnie tak wielkie siatkarskie miłości zagościły w Bełchatowie na stałe. I wszyscy mamy nadzieje, że już tak zostanie. Od zawsze na zawsze…


Wow nie wiem co powiedzieć... Napisać :) W czerwcu minie rok od kiedy zaczęłam przygodę z Od zawsze... Tyle się wydarzyło przez ten czas. Zdążyłam pewnie mocno napsuć wam nerwów a teraz tak po prostu kończę.

Chyba już nie mogłabym dłużej ciągnąć tego bloga bo teraz głowę zaprząta mi inny projekt :D
Chcę podziękować wszystkim, którzy byli tu od początku i tym którzy znaleźli się na tym blogu w trakcie a także tym którzy może kiedyś go znajdą i przeczytają. To było moje "pierwsze dziecko" i muszę przyznać, że jestem z niego trochę dumna :) Wiadomo jest też smutno ale coś się kończy i coś się zaczyna.
Dziękuję też moim przyjaciółką za pomysły na rozdziały i za zapędzanie mnie do pracy. Dziękuję N i N :*
A z wszystkimi czytelnikami mam nadzieję spotkać się już niedługo na nowym blogu, oczywiście również poświęconemu Wronie. Informację pewnie zamieszczę tu więc zaglądajcie.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim i przepraszam za zniknięcie a także za to, że skończyłam tego bloga tak a nie inaczej. Do usłyszeniu niedługo!!! Ania Weronika :*

środa, 9 kwietnia 2014

Liebster Award

Dziękuję za nominację! "Siatkareczka." Odpowiedzi:

1. Bo Wrona <3
2. Obejrzałam kilka meczy i mi się spodobało <3
3. SKRA
4. Chyba w czerwcu 2013 roku
5. Spotykać się z przyjaciółkami
6. Trylogię Millenium i Igrzyska śmierci <3
7. Mam żółwia i dwa psy <3
8. 17
9. Byłam na meczu Polska-USA w Katowicach <3 <3 <3
10. hahahhaha chyba stanik :D
11. Walczyć o marzenia!

Rozdział 34

Na samym początku chciałabym wszystkich czytelników z całego serca przeprosić. Zachowałam się- w moim mniemaniu podle nie zawiadamiając o tak długim "odejściu w cień". Jakiś czynnik zadecydował o tym, że na jakiś czas porzuciłam pisanie i nawet nie ciągnęło mnie do tego, żeby otworzyć plik z Od zawsze...
Może to moje wrodzone lenistwo, a może po prostu zaczął mnie interesować inny rodzaj spędzania wolnego czasu. Wiem, że powinnam była opublikować tu choćby krótką notkę ale, było mi chyba za bardzo wstyd...
Mam nadzieje, że jest jeszcze ktoś ze stałych czytelników kto zawsze zagląda tu, sprawdzić czy może pojawiło się coś nowego. Wierzę, że znajdzie się ktoś kto jeszcze troszeczkę pomęczy się z tym opowiadaniem...

Rozdział 34

O pół do osiemnastej siedziałyśmy już na swoich miejscach na hali. Chłopcy rozgrzewali się na boisku co chwilę posyłając uśmiechy w naszą stronę.
- Natalia mam wrażenie czy Zati co chwilę na ciebie zerka?- zapytała Kłos a ja zaczęłam głośno się śmiać na widok miny Natalki.
- Masz wrażenie- odpowiedziała Szulim.
- Wiesz moim zdaniem, fajnie byście razem wyglądali- powiedziałam.
- Nie gadaj już, tylko pilnuj swojego faceta, ok? Bo chyba jakaś cheerleaderka ma na niego chrapkę- powiedziała i wskazała mi dziewczynę, która bardzo wpatrywała się w Andrzeja. Odrobinę poirytowana wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do barierki.
- Wrona!- zawołałam swojego chłopaka, a on od razu podniósł się z parkietu, na którym trwała rozgrzewka i szybkim krokiem do mnie podszedł.
- Coś się stało skarbie?- zapytał środkowy.
- Nie, nic po prostu chciałam życzyć ci powodzenia- powiedziałam i mocno pocałowałam siatkarza.
- Wow- tylko tyle był w stanie powiedzieć kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy. Andrzej wrócił do chłopaków a ja posłałam jedno krótkie spojrzenie w stronę dziewczyny, która teraz z nienawiścią wpatrywała się we mnie i również wróciłam do dziewczyn.
- Wera, ty to masz pomysły- usłyszałam śmiejącą się Kłosową.  
- No co? Niech wie, że ze mną się nie zadziera.    
Mecz zakończył się wygrana Skry 3:1. W wyśmienitych humorach wracaliśmy z Wronką do domu. Na miejscu zjedliśmy tylko kolacje i udaliśmy się spać, bo jutro czekał mnie pracowity dzień- musiałam znaleźć idealną kreację na sylwestrowy wieczór.
Pobudka o 10. Andrzej jeszcze smacznie spał a ja udałam się do łazienki wziąć prysznic. Kilka minut po jedenastej byłam już gotowa do wyjścia, zabrałam samochód i udałam się po moje towarzyszki podróży czyli Natalię, Natalię i Baśkę. W Łodzi przepuściłyśmy naprawdę sporo gotówki na sukienki, buty, dodatki i kosmetyki ale przecież każda z nas chciała wyglądać bajecznie w tą sylwestrową noc.
*
Wreszcie nadszedł ten upragniony wieczór szampańskiej zabawy. Okupowałam łazienkę już od 14, czym Andrzej nie był dość zadowolony. Wszyscy nasi znajomi no i oczywiście my wybieraliśmy się na prywatkę do Kłosów. Przyjęcie zaplanowano na 20 ale ja chciałam stawić się tam wcześniej żeby pomóc dziewczynom(Natalii i Natalii) w przygotowaniach. Po ułożeniu fryzury i zrobieniu makijażu przyszła pora na sukienkę.


O godzinie 18.20 razem z Endrju byliśmy już gotowi i mogliśmy pojechać do naszych przyjaciół.
Musieliśmy podjechać do Kłosów samochodem bo nie wyobrażałam sobie przejścia drogi w swoich szpilkach. Andrzej oczywiście troszkę marudził ale ostatecznie to ja miałam ostatnie zdanie, w ogóle Wrona był dziś nie w sosie. Ale za chwile powinien się rozkręcić.    
W domu Kłosów była już Szulim, która (pod nieobecność pani domu, która z pewnością właśnie doprowadzała się do porządku) szykowała stół.
- Co mam robić?- zapytałam przyjaciółki.
- Mogłabyś porozstawiać sałatki- odpowiedziała- a jak skończysz to wstaw ziemniaki to piekarnika.
- Nie ma sprawy- powiedziałam i zabrałam się do pracy.
Przed dwudziestą wszystko było już łącznie z dziewczynami.

Natalia:
Wszyscy goście stawili się punktualnie dzięki czemu świętowanie zaczęło się już o 20.
Zaraz na początku imprezy całe towarzystwo dowiedziało się o ciąży Natalii poprzez sławetne „Nie, dziękuję nie mogę” odpowiedziane na propozycję drinka. Wieczór mijał nam cudownie w tym towarzystwie stwarzaliśmy nieźle dobraną siatkarską bandę.
Chwilę przed dwunastą wyszliśmy przed dom z szampanem, żeby mieć lepszy widok na fajerwerki. Andrzej objął mnie ramieniem bo na zewnątrz było naprawdę zimno.
- Weronika, przepraszam że dziś tak dziwnie się zachowywałem ale to wszystko przez- na chwilę złapał pauzę- to wszystko przez nerwy.
- Coś się stało?- zapytałam troskliwie patrząc mu głęboko w oczy.

- Nie, nic wielkiego, ja po prostu, zdałem sobie sprawę że jesteś dla mnie najważniejsza, i że nie potrafiłbym żyć bez ciebie, wiem że nie znamy się dość długo ale pomimo tego kocham cię, i chcę żebyś zostałam moją żoną. 

Ok, wiem nie grzeszy długością ale musiałam to wstawić tak jak jest. Nie wiele zostanie do końca muszę szybko sobie z tym poradzić, bo pisanie tego bloga sprawia mi już duże trudności. Do następnego, nie wiem kiedy to nastąpi...
Pozdrawiam!
Jeśli możecie zostawcie chociaż słowo żeby wiedziała czy ktoś tu jeszcze zagląda.

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 33

Weronika
Po powrocie Andrzeja i Karola z treningu w piątkę a w zasadzie w szóstkę (wliczając potomka Kłosów) zasiedliśmy do obiadu. Każdemu z nas udzielał się już nastrój przygotowań do sylwestrowego przyjęcia. Całe towarzystwo oczywiście równie mocno napaliło się na wieczorne wyjście. Zadzwoniliśmy również po Zatiego, Włodiego i Milenę oraz Kurka i Baśkę. Wronka nalegał na wyjście do jakiegoś klubu ale z dziewczynami zdecydowałyśmy, że lepsze będzie wyjście do jednej z bełchatowskich restauracji.
Urządziłyśmy sobie we trójkę małe spa, a przed 18 byłyśmy już gotowe.
Wsiedliśmy do andrzejowego samochodu i udaliśmy się w ustalone wcześniej miejsce. W restauracji już wszyscy na nas czekali, udało im się znaleźć stolik dla całej dziesiątki.
Najbardziej z powrotu Natalii ucieszył się Paweł, który nawet nie krył zadowolenia z powodu rozpadu związku naszej przyjaciółki.
- Kurczę muszę znaleźć jakieś mieszkanie - powiedziała nagle Natalia - najlepiej w Łodzi- dodała.
- A nie chciałabyś zamieszkać w naszym mieszkaniu? - zapytała Kłos - i tak mieliśmy je komuś wynająć.
- No nie wiem sama. Muszę chyba wrócić na studia - powiedziała i znowu zmarkotniała. Przez przeprowadzkę z Alkiem do Włoch, Szulim musiała rzucić studia.
- Możesz studiować w Łodzi a mieszkać tu - powiedziałam.
- No nie wiem, do Łodzi jest jednak spoty kawałek.
- Dasz radę - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Mam nadzieję - odpowiedziała.
Przez resztę wieczoru słuchaliśmy historii Pawła, któremu bardzo zależało na rozśmieszeniu Natalki. Po jedenastej wróciliśmy do naszego domu.

*
Natalia
Po kolacji zawieźliśmy Natalkę do naszego starego mieszkania - na całe szczęście nikomu go nie wynajęliśmy. Odstawiliśmy dziewczynę do mieszkania a wcześniej zrobiliśmy jeszcze małe zakupy dla Szulim w całodobowych delikatesach. W mieszkaniu pomogłam jej się trochę zadomowić.
Po godzince zmęczeni odjechaliśmy z Kłosem do naszego domu.
- Dzień dobry kochanie - usłyszałam powitanie Karola a po chwili poczułam jego usta całujące moje.
- Dzień dobry - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do mojego męża wciąż lekko zaspana.
- Idziesz dziś do pracy?- zapytał.
- No idę, idę - powiedziałam i lekko zmarkotniałam bo trochę odzwyczaiłam się od chodzenia do pracy.
- Wiesz co, niedługo chyba będziesz musiała wziąć urlop, bo praca w twoim błogosławionym stanie nie jest wskazana - puścił mi oczko. Zaśmiałam się bo Kłos chyba czyta mi w myślach. Oj ta ciąża cholernie mnie rozleniwiła.
- Karol nie przesadzaj przecież ciąża to nie choroba, jak to mówią, a z resztą nie zostawię wszystkiego na głowie Dagi.
- Oj ale Dagmara zrozumie.
- Kłos skończ temat! - zarządziłam.
- No dobra,dobra ale do tej rozmowy jeszcze wrócimy - powiedział i ponownie mnie pocałował.
Zwlekliśmy się z łóżka około 9:30. Skra grała dziś mecz z Czarnymi o półfinał Pucharu Polski. Zjedliśmy wspólnie śniadanie, a potem udałam się do pracy.
- Cześć - przywitałam się z Dagmarą, która już siedziała za biurkiem.
- Hej - odparła brunetka uśmiechając się szczerze w moją stronę - jak po świętach? - zapytała.
- Wszystko w najlepszym porządku jestem wypoczęta i gotowa do pracy - odparłam - a jak u was?
- Mnie święta co roku męczą, Oli nigdy nie daje nam chwili odetchnięcia od zabawy prezentami - zaśmiała się.
- Oj nie przesadzaj Oliwer to cudne dziecko.
- Oj tak jest cudny i kocham go ale czasem serio daje mi w kość. Z resztą zobaczysz jak to jest, jak już wy będziecie wychowywać dziecko - uśmiechnęła się Daga.
- No zobaczę - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Hej co to za uśmieszki?!
- Jakie uśmieszki? - zapytałam się szczerząc się jeszcze mocniej.
- Natalka, czy ja o czymś nie wiem?
- Chyba już się domyślasz - powiedziałam a Daga uścisnęła mnie mocno.
- Gratulacje! - powiedziała dziewczyna - jej cudownie, że będziecie mieli dziecko, Karol jest pewnie w siódmym niebie.
- Oj tak, chociaż muszę przyznać, że jest odrobinę nadopiekuńczy.
- To do niego podobne - zaśmiała się brunetka.
Jeszcze chwilę pogadaliśmy z Dagmarą o moim przyszłym macierzyństwie a potem zabrałyśmy się do pracy.

*
Natalia Szulim
Z łóżka zeszłam dopiero po 12. Wieczorem nie mogłam zasnąć, ciągłe rozpamiętywanie Aleksa nie dawało mi zasnąć, myślałam, że nasz związek jest silny i przetrwa wszystkie przeciwności no ale cóż - myliłam się. Przygotowałam dla siebie śniadanie a zaraz po nim postanowiłam ubrać się w jakieś wygodne ciuchy i wybrać się na długi spacer po Bełchatowie. Błądzenie po ulicach miasteczka bardzo mnie uspakajało, czułam tylko lekki mróz szczypiący w policzki i płatki śniegu, które co chwilę przyczepiały mi się do rozpuszczonych włosów.
- Natalia?! - usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się i dostrzegłam Pawła, który zmierzał w tą samą stronę co ja ze sportową dużą torbą przewieszoną przez ramie.
- O cześć - przywitałam się z siatkarzem.
- Chyba już sporo czasu spędziłaś na dworze - stwierdził wskazując moje pewnie zaczerwienione od mrozu policzki.
- Wybrałam się na spacer - odpowiedziałam - a ty widzę na trening - uśmiechnęłam się do Pawła.
- No właściwie to miałem taki plan, ale może dasz się namówić na kawę? - zapytał ze słodkim uśmieszkiem na ustach.
- Nie no co ty Paweł przecież masz trening.
- Trening nie ucieknie, należą mi się małe wagary - zaśmiał się libero.
- Jesteś pewny? Nie chcę żebyś przeze mnie miał jakieś kłopoty.
- Kłopot to będziesz miała jak się przeziębisz - powiedział i złapał mnie za rękę prowadząc do przytulnej kawiarni. Spędziliśmy razem ponad dwie godziny, towarzystwo Pawła było tym czego teraz najbardziej potrzebowałam. Co chwile wrzucał Alkowi jakim to on jest kretynem, że mnie zostawił, a mnie po pierwsze bardzo to rozśmieszało a po drugie podbudowywało.  W trakcie naszego „wagarowania” kilka razy do Zatiego dzwonił trener ale chłopak nawet nie raczył odebrać telefonu. Paweł postanowił odprowadzić mnie do mojego nowego mieszkania, jakoś nie mogłam rozstać się z chłopakiem więc zaprosiłam go na obiad, przygotowałam dla nas gotowaną rybę z warzywami bo stwierdziłam, że nic ciężkostrawnego nie wchodzi w grę, nie po wagarach.
- Wolałbym jakieś męskie jedzenie - zaśmiał się libero.
- No wiesz co to ja tu pichcę a ty jeszcze wybrzydzasz - odpowiedziałam mu.
- Mam się bać?- zapytał kiedy postawiłam przed nim talerz.
- Słyszałam, że dobrze gotuję więc chyba nie - powiedziałam z uśmiechem.
Zjedliśmy razem obiad, który nawiasem mówiąc bardzo zasmakował Pawłowi, i dalej prowadziliśmy ciekawą konwersacje. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, w obecności Pawła nawet cisza nie była przytłaczająca, bardzo dobrze się z nim czułam a on najwyraźniej dobrze czuł się w moim towarzystwie. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś?- zapytał siatkarz.
- Raczej nie - odpowiedziałam otwierając drzwi, stała w nich Weronika.
- Hej, przyszłam powiad…- nie dokończyła bo właśnie w tym momencie ujrzała Pawła wychodzącego z salonu.
- Cześć Werka - powiedział Zati i nieśmiało uśmiechnął się do dziewczyny.
- A kogo moje oczy tu widzą? - Weronika spoglądała ciekawie raz na mnie a raz na Pawła.
- Tak się złożyło, że spotkaliśmy się z Pawłem jakiś czas temu i zaprosiłam go na herbatę - odpowiedziałam bo nie miałam odwagi przyznać się, że już od kilku dobrych godzin siedzimy razem, właściwie sama nie wiem czemu nie miałam odwagi.
- Ale teraz ja się już zmywam - powiedział Zatorski wymijając dziewczynę w przejściu - To cześć dziewczyny, do zobaczenia na meczu - rzucił jeszcze w naszą stronę.
- Pa - odpowiedziałyśmy równocześnie.
Zaprosiłam Weronikę do salonu i zaproponowałam jej coś do picia. Dziewczyna przez cały czas dziwnie mi się przyglądała.
- Co jest?- zapytałam po chwili.
- Zastanawiam się kiedy zamierzałaś nam powiedzieć, że kręcisz z Pawełkiem?
- Co?! Ja z nikim nie kręcę. Po prostu spotkaliśmy się dziś i zaprosiłam go do siebie z grzeczności, to wszystko - odpowiedziałam.
- Nieładnie tak kłamać - zaśmiała się Weronika.
- Nie gadajmy już o tym - powiedziałam - o której mecz?
- O osiemnastej - odpowiedziała - wiesz co właściwie wpadłam żeby zapytać czy masz ochotę jechać ze mną jutro na zakupy do Łodzi, może Kłosowa też da się namówić.
- Pojadę z wielką chęcią, muszę kupić coś na sylwestra.
- Żeby się Pawełkowi spodobać?
- Weronika ja nie szukam teraz faceta! Jest jeszcze za wcześnie.
- Ja też tak mówiłam - zaśmiała się Werka - ale urokowi Andrzeja nie dałam rady się oprzeć.
- Ja to nie ty - odpowiedziałam przyjaciółce.

Zostawiam Wam kolejny rozdział i zapowiadam, że niedługo mały postój ponieważ wyjeżdżam i nie będę miała czasu na pisanie, ale o tym Was poinformuję przy kolejnym rozdziale. Pozdrawiam :*

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 32

27 grudnia

Natalia
Leżeliśmy z Karolem na naszym sypialnianym łóżku, mój mąż obdarowywał moje ciało pocałunkami, w tej chwili wiedziałam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Miałam kochającego mężczyznę przy sobie, cudowny dom, świetną pracę a na dodatek spodziewałam się dziecka. Ta myśl dodawała mi wiele energii, już nie mogłam się doczekać kiedy wezmę naszą małą kruszynkę na ręce.
- Jak myślisz to będzie chłopiec czy dziewczynka? - zapytał Karol.
- Jeśli mam być szczera to wolałabym żeby to był chłopiec - uśmiechnęłam się do mojego męża szeroko.
- Serio? Ja cały czas myślę o córeczce takiej słodkiej jak mamusia - powiedział i pocałował mnie w czubek nosa - a myślałaś nad imieniem?
- No jasne - powiedziałam - będzie miał na imię Dawid.
- Dlaczego Dawid?
- No nie wiem, po prostu podoba mi się to imię - odpowiedziałam.
- A ja i tak myślę, że będzie Zuzia - uśmiechnął się Karol.

*
Weronika
Obudził mnie odgłos tłuczonego szkła. Poderwałam się z łóżka i szybkim krokiem potruchtałam w stronę kuchni.
- Nic ci się nie stało?
- Mi nic, ale szklance - powiedział i wskazał rozbite szkło leżące na podłodze, zaczął zbierać odłamki szkła a ja poszłam po odkurzacz, kiedy wróciłam Wronka stał przy zlewie a z palca kapały mu kropelki krwi.
- Jak ty to zrobiłeś?- zapytałam śmiejąc się z jego „wypadku”.
- No wiesz co, ja tu krwawię a ty się nabijasz.
- Przepraszam skarbie - powiedziałam owijając jego palec plastrem - operacja udała się - powiedziałam i pocałowałam środkowego.
- Dobra to teraz dokańczam śniadanie, a ty siadaj - uśmiechnął się.
Jakieś piętnaście minut później siedzieliśmy już razem i zajadaliśmy się śniadaniem przygotowanym przez Wronkę. Andrzej narzekał na szczypiący palec a ja śmiałam się z tego, że facet odporny na upadki, przyzwyczajony do kontuzji nie może wytrzymać z małym drapnięciem na palcu. Po śniadaniu Andrzej zaczął szykować się na trening a ja przebrałam się w mój domowy dres i zabrałam się za sprzątanie. Podczas wycierania kurzy usłyszałam dzwonek do drzwi więc pognałam je otworzyć.
- AAA… Część!!! - zaczęłam się drzeć jak opętana i zaczęłam ściskać swoją przyjaciółkę - Kiedy przyjechałaś?
- W Wigilię - odpowiedziała Natalia z lekkim uśmiechem na ustach.
- Mam tylko wrażenie czy coś się stało?- zapytałam dziewczyny zapraszając ja do środka.
- Czemu ty tak dobrze mnie znasz?
- Mów wszystko - powiedziałam usadawiając dziewczynę na kanapie w salonie, usiadłam przy niej i czekałam aż zacznie „zeznawać”. Natalia popatrzyła mi chwilkę w oczy.
- Rozstaliście się? - pokiwała głową i otarła pojedynczą łzę - Jeśli mam być szczera to trochę się cieszę - powiedziałam obejmując ją ramieniem a ona posłała mi pytające spojrzenie.
- Teraz wrócisz do kraju tak samo jak ja w lipcu, poznasz jakiegoś chłopaka i wszyscy będą szczęśliwi - uśmiechnęłam się do Szulim.
- Tylko, że ja wszystko dla niego zostawiłam, sprzedałam mieszkanie, rzuciłam studia.
- Na razie możesz mieszkać u mnie, studia to też nie problem, wszystko będzie dobrze - mówiłam.
- Mam nadzieję - powiedziała i w ty samym momencie rozbrzmiał dzwonek mojej komórki.
- Jedziemy na zakupy?- usłyszałam pytanie pani Kłos.
- Nie, wbijaj do mnie.
- Co się stało?
- Powiem ci jak przyjedziesz - rzuciłam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Czy to była Natalia?
- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem - Zaraz tu przyjedzie. A wieczorem ruszamy na miasto.
- Nie mam ochoty - powiedziała znudzonym głosem.
- Ale ja mam -  zaśmiałam się - a z resztą Zatorek się za tobą stęsknił.
- Głupoty gadasz - powiedziała Szulim.
- Oj tam, oj tam, pasowalibyście do siebie - uśmiechnęłam się do dziewczyny - Pawełek też cały czas marudzi - dodałam, a dziewczyna rzuciła we mnie poduszką. Po kilku minutach do mojego domu wparowała Natalia.
- Co się stało?! - krzyczała już od drzwi wejściowych, prawie wbiegła do salonu. Ujrzawszy Natalię zaczęła - jak to miała w zwyczaju każda z nas - krzyczeć z radości.
- Natalia nie ekscytuj się tak, to nie wskazane - powiedziałam i dziewczyna momentalnie się uspokoiła.
- O co chodzi? - zapytała Szulim ale po chwili wiedziała już o co chodzi - Jejku Nati gratulacje!
- Dzięki - powiedziała dziewczyna odwzajemniając uścisk przyjaciółki.
- Który to miesiąc? - zapytała Natalia.
- To dopiero 7 tydzień - zaśmiała się pani Kłos.
- Hej ale chyba nie o mnie miałyśmy rozmawiać? - powiedziała Natalia po około godzinie rozmowy o jej dzidziusiu.- Mogę wiedzieć co się stało? - skierowała pytanie w stronę Natalii. Dziewczyna w jednej chwili zmarkotniała. Ale po minucie zaczęła opowiadać nam całą historię jej zerwania - począwszy od powrotu do Włoch, wtedy po Mistrzostwach Świata a skończywszy na ostatnich wydarzeniach, czyli zerwaniu i powrocie do Polski. Okazało się, że związek naszej przyjaciółki już od dłuższego czasu tak naprawdę nie miał większego sensu. Ona i Alek oddalili się od siebie, to nie była już ta sama relacja co jeszcze kilka miesięcy temu. Można powiedzieć, że dobrze że się rozstali bo brnięcie dalej w coś co nie ma sensu nie jest potrzebne nikomu, ale z drugiej strony źle nam było oglądać naszą przyjaciółkę smutną i zrozpaczoną.  Natalia w naszym towarzystwie „odżywała” więc po długich namowach dała się wreszcie namówić na wieczorne wyjście.

Ciężko mi to idzie. Sama nie wiem czy dam radę napisać to opowiadanie tak jak sobie to zaplanowałam:( Jedyne co mogę obiecać to, że epilog pojawi się na pewno może szybciej niż to zaplanowałam ale będzie:) Pozdrawiam i do usłyszenia w sobotę. Ania

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 31

Natalia

Pierwszy dzień świąt dalej spędzaliśmy w tym samy towarzystwie, świąteczne leniuchowanie było nam potrzebne, mi ponieważ w ostatnich dniach troszkę gorzej się czułam a Karolowi był potrzebny odpoczynek po tych wszystkich treningach i meczach.

*
Weronika

Kolejnego dnia obudziłam się w andrzejowym pokoju. Wronka jeszcze słodko spał a mi nie chciało się już leżeć więc postanowiłam pooglądać jego imponującą kolekcję. Wszystkie półki w całym pomieszczeniu obładowane były statuetkami, medalami i zdjęciami młodego uśmiechniętego chudzielca.
- Co robisz? - usłyszałam pytanie.
- Nie widać? - zapytałam i znowu położyłam się przy Wronce a on obdarował mnie słodkim pocałunkiem.
- Udało mi się zrobić na tobie wrażenie?
- Wielkie - odpowiedziałam z uśmiechem - wiesz, ze jak byłam mała chciałam zostać siatkarką?
- Nigdy o tym nie mówiłaś - powiedział Wronka.
- Bo tylko chciałam - podkreśliłam ostatnie słowo - ale tak na serio to do niczego się nie nadawałam - zaczęłam się śmiać na wspomnienie moich nieudolnych prób ataku - zawsze chciałam mieć tyle medali i pucharów - westchnęłam.
- Od dziś wszystkie moje nagrody należą do ciebie, te już zdobyte i te, które mam nadzieje jeszcze się trafią - powiedział uśmiechnięty siatkarz.
Leżeliśmy tak jeszcze chwilkę a potem udaliśmy się na śniadanie, posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas z rodzicami Wronki a potem udaliśmy się na świąteczny obiad do mojej babci. Na miejscu spotkaliśmy również mojego wujka z żoną i dziećmi. Moja rodzinka z miejsca polubiła Andrzeja a szczególnie owinął sobie wokół palca moją babcię. Była wpatrzona w „Andrzejka” jak w obrazek.Wieczorem wróciliśmy do rodzinnego domu Andrzeja. Kolejnego dnia rano ruszyliśmy w drogę powrotną do Bełchatowa. Po drodze zadzwoniła do mnie Natalia i zaprosiła nas do siebie abyśmy we czwórkę świętowali drugi dzień świąt. W Bełchatowie zaopatrzyliśmy się w butelkę wina oraz ciasto i tak zaopatrzeni wybraliśmy się do Kłosów.

*
Natalia

- Karol otwórz - powiedziałam do swojego męża kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Siema! - po chwili rozległ się głośny okrzyk Wrony, który chyba miał wyjątkowo dobry humor.
- Cześć - przywitałam się z nim a potem również z Weroniką - I jak po rodzinnych świętach?
- Świetnie - odrzekła dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła.
- Jak teściowie? - zapytałam.
- Wyjątkowo dobrze się dogadywaliśmy - odpowiedziała.
- Aha czyli mam rozumieć, że miejsce w rodzince Wronki masz już zaklepane?
- No oczywiście, że ma nawet została już „córcią” - zaśmiał się siatkarz.
- To kiedy ślub? - wyjechał z pytaniem Karol.
- W odpowiednim czasie - odpowiedziała Weronika i przytuliła się do Wronki.
- Dobra siadajcie do stołu bo obiad jest już gotowy - powiedziałam i podałam wszystkie potrawy na stół. Andrzej otworzył wino i zaczął rozlewać je po wszystkich kieliszkach. Zjedliśmy obiad i oddaliśmy się rozmową.
- Natka czemu nie pijesz? - zapytała Weronika - to jest chyba najlepsze winko - powiedziała i po chwili wlepiła we mnie spojrzenie - O kurczę - powiedziała i za chwilkę zaczęła mnie mocno ściskać - kochana, gratuluję! Będę ciocią, będę ciocią, Wrona będziesz wujkiem!

*
Andrzej

Nie spodziewałem się tego, że Weronika będzie aż tak zachwycać się dzieckiem Kłosów. Ja również cieszyłem się z ich szczęścia ale byłem również pełen podziwu dla Karola, bo ja chyba jeszcze nie byłbym gotowy na wzięcie odpowiedzialności za małą istotkę. Wracaliśmy do domu spacerem a Weronika wciąż mówiła o dziecku.
- Andrzej co się stało, dlaczego jesteś taki zamyślony?
- Nic się nie stało - powiedziałem i objąłem ją mocniej - po prostu tak sobie myślę, że ja chyba nie byłbym jeszcze gotowy na bycie ojcem. Weronika na chwile ucichła, „Wrona ale ty kurwa taktowny jesteś”- myślałem.
- No wiesz, u nas się raczej nie zanosi na potomka - powiedziała i do końca naszego spaceru nie odzywała się już ani jednym słowem.
- Jesteś zła?- zapytałem kiedy leżeliśmy razem na kanapie.
- Nie, za co mam być zła?
- Choćby za to co powiedziałem jakąś godzinę temu.
- Nie mam o to do ciebie pretensji - powiedziała i lekko musnęła swoimi wargami mój policzek.
- To dobrze - powiedziałem i mocniej ją przytuliłem.

*
Weronika

W mojej głowie gnieździło się wiele myśli. Cieszyłam się razem z Natalką a równocześnie jej zazdrościłam. Byłam cholernie zła na Wronę ale nie umiałam się na niego gniewać. Dlaczego on nie chciał zostać ojcem? Dlaczego nie był na to gotowy? Tyle pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Wtuliłam się w Andrzeja, nie chciałam dłużej o tym myśleć. Byłam tak zmęczona tym dniem, że po chwili odpłynęłam do krainy snów.

*
Andrzej

Najostrożniej jak tylko umiałem podniosłem się z kanapy starając się nie obudzić Werki. Przeniosłem ją na nasze sypialniane łóżko na szczęście jej nie budząc. Siedziałem chwile na podłodze wpatrując się w moją śpiącą królewnę.


Oddaję w wasze ręce 31 rozdział. Tak wogóle to czyta ktoś tego bloga jeszcze? Tak mała ilość komentarzy nie jest zbyt motywująca :(
Pozdrawiam i do soboty