sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 27

Karol
Znowu było tak jak być powinno. Natalka leżała wtulona w mój tors. Kiedy byłem z nią nic innego nie miało znaczenia, liczyło się tylko to żeby najważniejsza kobieta w moim życiu była szczęśliwa. Nie chciałem, żeby Natalka przeze mnie płakała ale cieszyłem się bo wyjaśniliśmy dawne nieporozumienia. Postanowiłem zrobić małą niespodziankę swojej żonie...

*
Natalia
Obudziły mnie delikatne pocałunki Karola.
- Skarbie, śniadanie - usłyszałam i otworzyłam oczy. Karol przyniósł do sypialni tacę z jedzeniem i bukiet czerwonych róż - które uwielbiałam.
- Mamy dziś jakieś święto? - zapytałam Kłosa z uśmiechem.
- Dziś obchodzimy, dzień najcudowniejszych żon - odpowiedział mi Kłos.
- A jest wogóle takie święto?
- No oczywiście, nawet codziennie, przynajmniej ja takie obchodzę - odpowiedział i namiętnie mnie pocałował. Zjedliśmy wspólnie śniadanie leżąc w łóżku, a o 8 zaczęliśmy szykować się do wyjścia - ja do pracy a Karol na trening.

*
Andrzej
- Wrona, prośbę do ciebie mam - zaczął Karollo - Możesz doglądać mojego domu? Bo wiesz, nie chcę żeby Natalcia znowu zaczęła coś podejrzewać.
- No jasne, możesz na mnie liczyć stary - odpowiedziałem przyjacielowi -  A jak z Natalką, słyszałem, że się pogodziliście.
- No tak wszystko jest w porządku, tylko jeszcze nie powiedziałem jej o domu. A jak twoje spotkanie z teściami? - zapytał Karol, a reszta chłopaków w szatni zaczęła przysłuchiwać się naszej rozmowie. 
- Błagam nie przypominaj mi o tym - powiedziałem a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Nie gadaj, że było tak źle - do rozmowy włączył się Zatorski.
- No wiesz może wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że na wejściu zaprezentowałem się w samych bokserkach.
- Uuu... Wronka to dlaczego byłeś w samych gaciach? - zapytał Włodarczyk 
- Domyśl się - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Wrona, ty niegrzeczny chłopcze - powiedział Zati a reszta wybuchła śmiechem.
- O co ci chodzi Zator?
- No wiesz on nie ma dziewczyny więc ci zazdrości - stwierdził Maćkowiak.
- A no tak, mogłem się domyślić - odpowiedziałem i wraz z chłopakami zaczęliśmy żartować sobie z Zatiego.

*
Weronika
Czas mijał szybko. Po dwóch tygodniach urlopu moi rodzice opuścili Polskę i mnie. Zostawili mnie z Andrzejem, którego pokochali (szczególnie moja mama) jak własnego syna. Ufali mu bezgranicznie i liczyli na to, że będą mogli urządzić nam wspaniałe przyjęcie weselne we Włoszech. 
Minął październik, który przyniósł zakończenie prac w domu Kłosów. Nastał listopad obfitujący w moje powodzenia zawodowe - założyłam własną firmę jednoosobową, zajmującą się projektowaniem wnętrz, która przynosiłam mi niezły dochód a potem przyszedł grudzień, który wiele namieszał w naszym życiu.

*
Natalia
Szósty grudnia  2014 roku wyrył się bardzo mocno w mojej pamięci. Siedziałam w jednej z bełchatowskich kawiarni i popijałam zieloną herbatę czekając na Karola. Miał pięć minut spóźnienia ale do tego zakręconego wielkoluda było to bardzo podobne. Kiedy minęło już trzydzieści minut od umówionej godziny zaczęłam się niepokoić. Wysłałam do niego sms'a na którego niestety nie raczył nawet odpisać więc postanowiłam do niego zadzwonić - nie odbierał. Zrezygowana postanowiłam, że jeszcze chwilę na niego zaczekam. Chwila przerodziła się w dwie godziny. Siedziałam przy stoliku a z oczu ciekły mi łzy. Płakałam bo bałam się, że to czego obawiałam się już od kilku dni to prawda - znowu miałam wrażenie, że Karol coś przede mną ukrywa, myślałam że mnie zdradza. Postanowiłam ostatni raz do niego zadzwonić. Usłyszałam sygnał, drugi, trzeci, czw...
- Halo?- rozległo się pytanie, zadane przez dźwięczny kobiecy głos. Tego nigdy bym się nie spodziewała. Rozłączyłam się czerwoną słuchawką i zaczęłam głośno szlochać. Zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam z kawiarni. Po piętnastu minutach byłam w mieszkaniu. Po głowie wciąż chodziło mi jedno pytanie - Dlaczego? W salonie wzięłam do ręki nasze wspólne zdjęcie, jedna z moich łez spadła na ramkę a ja rzuciłam ją z impetem na podłogę. Zaczęłam pakować swoje rzeczy, wrzucałam je jak popadnie do dwóch największych walizek. Po trzydziestu minutach wyszłam z mieszkania taszcząc za sobą walizki, wciąż płakałam, tusz z pewnością wybrudził mi całą twarz ale wcale się tym nie przejmowałam. Kiedy już opuściłam blok ujrzałam jego. Stał i patrzył na mnie zdziwiony.
- Natalka co ty robisz? - zapytał a ja nic nie odpowiedziałam i minęłam go wraz z moimi walizkami - Natalia co się stało? - zapytał ponownie łapiąc mnie za rękę.
- Przekazała ci, że dzwoniłam? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. Karola zamurowało.
- O co chodzi? - zapytał po chwili.
- Jeszcze się pytasz! - krzyknęłam - A właściwie co ty tu robisz? Wracaj do NIEJ! - powiedziałam i znowu zaczęłam płakać.
- Natalka o czym ty mówisz?
- Byłeś dziś u niej, zapomniałeś o naszym spotkaniu a potem ona odebrała twój telefon.
- Skarbie, nie mam pojęcia kto odebrał mój telefon bo zapomniałem zabrać go z szatni. Po co ci te walizki?
- Po to, że nie zamierzam żyć z kłamcą i manipulantem.
- Właściwie to dobrze, że się spakowałaś. Bo zamierzam cię gdzieś zabrać - powiedział uśmiechając się do mnie szeroko. Zabrał moje walizki i zaczął iść z nimi w stronę samochodu.
- Oddaj mi to! - krzyknęłam za nim. 
- Nie - odpowiedział wpakowując walizki do bagażnika - wsiadaj - powiedział otwierając przede mną drzwi auta.
- Nie zamierzam nigdzie z tobą jechać - odpowiedziałam.
- Pojedziesz czy tego chcesz, czy nie - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Zostaw mnie! - krzyczałam próbując wyswobodzić się z jego silnego uścisku na próżno. Wsadził mnie do samochodu, przypiął pasami a następnie pocałował mnie w czoło. Zmroziłam go wzrokiem a on tylko szerzej się do mnie uśmiechnął.


Witajcie! Oddaję w wasze ręce 27 rozdział, czekam na wasze komentarze, które zawsze mnie motywują do dalszego pisania. Liczę na was ponieważ tak jak mówiłam chwilowo dopadł mnie brak weny;( 
Pozdrawiam i do soboty;)

P.S Zapraszam na bohaterów " Spotkałam miłość tam, gdzie najmniej bym się jej spodziewała..."

wtorek, 26 listopada 2013

Ważne!!!

Drogie Czytelniczki!
Z przykrością muszę was poinformować, że od dziś rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu w - soboty. Moja decyzja spowodowana jest małą ilością komentarzy a także chwilowym brakiem weny ;) Mam nadzieję, że nadal będziecie tu zaglądać? Pozdrawiam i zapraszam w sobotę.

Zapraszam na bohaterów opowiadania, które rozpocznie się po zakończeniu "Od zawsze na zawsze".

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 26

Weronika
Czekając na Andrzeja wciąż myślałam o Natalce i Karolu. Czułam się po części winna za kryzys w ich związku lecz pomimo powagi sytuacji odrobinę mnie ona śmieszyła. Nie mogłam doczekać się miny Natalki kiedy zobaczy swój nowy dom i kiedy dowie się, że oskarżała Karola o zdradę kiedy on po prostu przygotowywał ich dom aby mogli w nim razem zamieszkać. Po czterdziestu minutach czekania wracałam z Andrzejem do mojego mieszkania. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Wronki:
- Zostawiam cię teraz na chwilę samą ale za jakiś czas tu wracam i zabieram cię na kolację - powiedział środkowy kiedy staliśmy już pod moim domem.
- Andrzej nie mam dziś nastoju na romantyczne wypady, nie teraz kiedy Natalia i Karol się kłócą - dodałam.
- Weruś nie przejmuj się tym, oni sobie poradzą - powiedział Wrona a na potwierdzenie jego słów dostałam sms’a od przyjaciółki „ Pogodziliśmy się”.
- Wiesz co? Chyba jednak wybierzemy się na tą kolację - powiedziałam i pokazałam siatkarzowi wiadomość od przyjaciółki.
- Widzisz, mówiłem ci - odrzekł chłopak z uśmiechem - dobra to ja teraz jadę do siebie i zaraz po ciebie wracam.
- Tak jest! - zasalutowałam z uśmiechem i opuściłam samochód.
W domu postanowiłam wziąć szybki prysznic następnie ubrałam się, umalowałam i ułożyłam włosy. Kiedy byłam już gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi. 

- Wow Endrju, ale się wystroiłeś - powiedziałam na widok swojego faceta.
- Ja prezentuję się słabo w porównaniu do ciebie - odpowiedział i złożył pocałunek na moich ustach.
- Dzięki - wysłałam szeroki uśmiech w stronę środkowego - to jak jedziemy?
- Jedziemy.
Podróż do uroczej restauracji w centrum Bełchatowa zajęła nam kilka minut. Cały wieczór minął nam na ciągłych rozmowach, czułych spojrzeniach i wymianie słodkich słówek. Około jedenastej wróciliśmy do mojego domu. Andrzej odprowadził mnie pod drzwi i powiedział:
- Jutro pewnie wpadnę do ciebie około 13.
- Nie zostaniesz? - zapytałam Wronki.
- Nie skarbie, nie chcę ci się narzucać - powiedział i pocałował mnie w policzek a ja wykorzystałam okazję i uwiesiłam się na jego szyi.
- Ale przecież wieczór nie musi się jeszcze kończyć - wyszeptałam środkowemu do ucha. Andrzej popatrzył na mnie chwilkę i powiedział z uśmiechem:
- Jeśli mam być szczery to liczyłem na taką propozycję.
- W takim razie zapraszam do środka - powiedziałam i otworzyłam drzwi swojego domu.
Następnego ranka obudziłam się przytulona do Andrzeja, uwielbiałam się tak budzić i patrzeć jak mój wielkolud śpi ze słodkim uśmiechem na twarzy, postanowiłam, że przygotuję dla nas niedzielne śniadanko. Nałożyłam na siebie szlafrok i poszłam do kuchni. W trakcie krojenia pieczywa usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kogo niesie o tej porze? - mruknęłam w drodze do drzwi. Otworzyłem je i nie mogłam uwierzyć własnym oczom - to byli moi rodzice, każdy z wielką walizką przy sobie.
- Jak wy tu…? - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
- Przywiózł nas Karol z Natalką.
- Ale mi niespodziankę zrobiliście - powiedziałam bo już trochę opanowałam zdziwienie - Wchodźcie - zaprosiłam rodziców i przywitałam się z nimi uściskami i buziakami.
Kiedy znaleźliśmy się w salonie przygotowałam dla nich kawę i oddałam się pogaduszką o wszystkim i o niczym bo w końcu nie widziałam się z rodzicami już kilka miesięcy. Po niecałych trzydziestu minutach stało się to czego obawiałam się najbardziej. 
- Weruś gdzie jesteś? - pytał zaspany Andrzej wychodząc z sypialni i może nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że Wronka miał na sobie tylko i wyłącznie super obcisłe bokserki. Zmierzał do salonu praktycznie po omacku, przecierając zaspane oczy, moi rodzice spoglądali zdziwieni raz na mnie, raz na niego, a ja czułam, że chcę wtopić się w podłogę - nie myślałam, że właśnie tak będzie wyglądało zapoznanie się mojego faceta z moimi rodzicami.
- Skarbie zrobisz mi kawki? - zapytał siatkarz stając przy sofie i właśnie wtedy ich zobaczył. Na kilka sekund Wronka stanął jak wryty.- Dzie… dzień dobry - powiedział środkowy kiedy otrząsnął się już z szoku.
- Yy… - wstałam z kanapy - Mamo, tato, poznajcie Andrzeja.
- Bardzo nam miło - powiedziała moja rodzicielka i uśmiechnęła się do Wronki.
- Ja może pójdę się ubrać - powiedział wciąż lekko speszony siatkarz i wrócił do sypialni.
- No, no, no córciu tego się nie spodziewałem - zaśmiał się mój tata a ja oczywiście spaliłam potoczną cegłę.
Dalsza część konfrontacji Wrona - rodzice, minęła już bez niespodzianek, można wręcz rzec, że bardzo się polubili. Andrzej spędził z nami cały dzień a wieczorem wrócił do siebie.

*
Natalia
Karol i ja znowu się dogadywaliśmy, co prawda nasza relacja była jeszcze trochę napięta ale i tak wyglądała o niebo lepiej niż choćby wczoraj. Wciąż nie mogłam jednak zapomnieć o swoich podejrzeniach. Karol teraz cały czas siedział ze mną w domu, chyba bał się, że znowu go o coś oskarżę a mi pasowało to, że miałam go przy sobie.


Mamy 26. Trochę krótki ale dużo się dzieję. Dziękuje za ponad 12000 wyświetleń i za każdy nawet najkrótszy komentarz. Do wtorku. Pozdrawiam;)

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 25

Weronika
Kiedy odwoziłam Andrzeja na trening skorzystałam z okazji i zaprosiłam Włodarczyka, Zatiego i Kurka na swoją parapetówkę. Po zakupach wstąpiłam do Natalii i Dagi. 
- Hej – przywitałam się z dziewczynami.
- Hej - odpowiedziały równocześnie.
- Szkoda, że nie przyszłaś wcześniej bo rozmawiałam z Szulim – powiedziała Kłos.
- O co u niej słychać, jak jej się układa z Alkiem?
- Podobno wszystko jest ok, ale mi jakoś nie chce się w to wierzyć. Sądzę, że prędzej czy później ze sobą zerwą.
- No faktycznie jak na zwykły kryzys to trwa to zbyt długo, wątpię, żeby to wszystko wróciło do normy.
Resztę tygodnia spędziłam na urządzaniu domu Kłosów i przygotowywaniu mojego przyjęcia. W sobotę o 17.00 zaczęłam się przygotowywać do przyjęcia moich gości, założyłam granatowo - czarną sukienkę, umalowałam się i ułożyłam włosy. 




Przed 18 usłyszałam pierwszy dzwonek do drzwi, był to Andrzej wraz z Pawłem.
- Witam panów - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Cześć słońce - odpowiedział Wronka i pocałował mnie na powitanie - Jesteśmy pierwsi?
- Pierwsi - odpowiedziałam chłopakowi prowadząc ich do salonu.- Napijecie się czegoś? -zapytałam ale nie zdążyłam uzyskać odpowiedzi bo właśnie ktoś zapukał w drzwi i musiałam iść je otworzyć. Tym razem była to rodzina Winiarskich. Zajęłam się przygotowywaniem ciepłych napoi dla gości kiedy ponownie usłyszałam dzwonek.
- Ja otworzę - powiedział Andrzej. Po chwili usłyszałam głos Kłosa:
- O proszę kogo moje oczy widzą?! Pan domu we własnej osobie.
- Tak, tak pan domu wita - odpowiedział Wronka prowadząc gości do salonu.
- Hej - przywitałam się z Karolem i Natalią.
- Cześć - odpowiedziała mi Natalia - pomóc ci w czymś?
- Nie, siadajcie - odpowiedziałam i ponownie usłyszałam dzwonek do drzwi. Andrzej poszedł je otworzyć i po chwili przyprowadził do salonu Basię i Kurka oraz Włodarczyka, który przyprowadził ze sobą jakąś dziewczynę.
- Cześć wszystkim - zaczął Wojtek - chcę żebyście poznali Milenę - dodał a ja jako pierwsza pognałam się z nią zapoznać.
Milena zrobiła na wszystkich miłe wrażenie, z miejsca stała się częścią naszej paczki. Wieczór upłynął nam na rozmowach i ciągłym śmiechu bo Kłos co chwilę opowiadał jakiś dowcip. Około północy wszyscy goście opuścili mój dom i tylko jedynym „żołnierzem na posterunku” został Wronka, który pomógł mi posprzątać po przyjęciu.
- Dzięki, za to że mi pomogłeś - powiedziałam i wtuliłam się w siatkarza.
- Nie ma za co skarbie - odpowiedział mi a po chwili pocałował.

*
Andrzej
Obudziłem się. Weronika jeszcze słodko spała więc postanowiłem przygotować dla niej śniadanie. Będąc już w kuchni zachowywałem się najciszej jak potrafiłem, po dwudziestu minutach zabrałem tacę z jedzeniem i zaniosłem ją do sypialni.
- Kochanie pobudka - powiedziałem cicho całując Weronikę.
- Jeszcze pięć minut - mruknęła dziewczyna i przekręciła się na drugi bok. 
- Weruś wstawaj bo ci kawa wystygnie.
- To zrobisz mi nową - odpowiedziała ale po chwili znalazła się w pozycji siedzącej i zauważyła tacę ze śniadaniem.
- Wow, Wronka sam to zrobiłeś?
- Nie, pomagały mi krasnoludki - odpowiedziałem - co zaskoczona? 
- Bardzo, myślałam że umiesz robić tylko „herbatę z cukrem” - powiedziała śmiejąc się.
- Ha ha ha bardzo śmieszne.
- Bardzo - podsumowała Weronika i mocno mnie pocałowała. Śniadanie musiało zaczekać.

*
Karol
Cały tydzień ciężko pracowaliśmy rano treningi, po południu praca w naszym domu. Praktyczne w ogóle nie widziałem się z Natalką. Ostatnio nawet zaczęła być bardziej podejrzliwa w stosunku do mnie ale znosiłem to bo nie chciałem się wygadać - w końcu miała to być niespodzianka. Raz nawet przyłapałem ją na przeglądaniu mojego telefonu, źle się czułem tak ją okłamując ale nie miałem innego wyjścia.

*
18 październik 2014r
Natalia
- Weronika, on coś przede mną ukrywa - powiedziałam przyjaciółce kiedy siedziałyśmy razem w pierwszym rzędzie hali „Energia”.  Nasza drużyna rozpoczynała sezon 2014/2015 w straciu z drużyną z Warszawy.
- Natalka o czym ty mówisz? Co niby Karol miałaby przed tobą ukrywać? - zapytała się mnie przyjaciółka.
- No sama nie wiem - odpowiedziałam i schowałam twarz w dłoniach - To mnie przerasta. Od kilku dni Karol po prostu znika, wychodzi z domu i wraca po godzinie czasem dwóch, nie odbiera w tym czasie telefonu, potem mówi mi, że był u Pawła albo Michała. Raz powiedział, że idzie do Wojtka a jak zadzwoniłam potem do Włodarczyka z pytaniem czy jest u niego Karol? A wiesz co on na to? Odpowiedział mi, że Karola u niego nie ma. I co ja mam o tym myśleć?

*
Weronika
Czułam się podle. Patrzyłam jak moja przyjaciółka cierpi i nie mogłam jej pomóc. W tej chwili miałam ochotę wszystko jej wyjaśnić tylko, że wtedy nici z niespodzianki. Musiałam obgadać to z Karolem. Natalia podejrzewała go o zdradę, bałam się żeby ta niespodzianka nie popsuła ich małżeństwa bo nie wiadomo było jak Natalia zniesie jeszcze blisko miesiąc okłamywania.
- Natalka nie przejmuj się tym, Karol na pewno jest z tobą w porządku - powiedziałam bo nie wiedziałam jak mam ją pocieszyć.
- Nie jestem tego taka pewna - odpowiedziała mi ze łzami w oczach.
- Natalka błagam cię nie płacz, pogadam z Karolem i zapytam Andrzeja czy coś wie, tylko błagam cię, teraz nie snuj podejrzeń jeśli nie jesteś tego na sto procent pewna.
- Postaram się - odpowiedział - dobrze, że cię mam, przynajmniej ty zawsze jesteś ze mną szczera.
„Tak, tak zawsze jestem z tobą szczera, szczególnie kurwa teraz” byłam zła na siebie i Karola. Po meczu musiałam porozmawiać z Kłosem, musieliśmy to skończyć. Natalka nie mogła cierpieć przez jakieś cholerne widzimisię siatkarza.
Nasza drużyna pokonała Politechnikę 3:1, MVP został Kłos ale nie ucieszyło to Natalki tak ja powinno. Wronka i Karol podeszli do nas, uśmiechnęłam się do Wrony bo jekoś nie miałam ochoty na czułości - nie teraz kiedy Natalia rozpaczała. Kłos uśmiechnął się do niej lekko i powiedział:
- To dzięki tobie skarbie.
- Dzięki mnie? Jesteś tego pewien? - zapytała Natalia łamiącym się głosem, zerwała się ze swojego miejsca i pobiegła w stronę wyjścia.
- Karol musisz jej powiedzieć o domu, ona myśli, że ty ją zdradzasz.
- Co?! - wydarł się Karol - przecież ja bym nigdy…
- Ja to wiem i ty to wiesz ale Natalka myśli, że wtedy kiedy cię nie ma w domu spotykasz się z kimś innym.- Karol przez chwilę miał nieobecne spojrzenie ale zaraz pobiegł w stronę gdzie zniknęła dziewczyna.
- Się porobiło - powiedział Andrzej i przytulił mnie do siebie.
- Oj porobiło się - przytaknęłam.

*
Karol
Sam byłem sobie winny za to co działo się teraz ze mną i Natalią. Byłem na siebie wściekły za to, że pozwoliłem aby kobieta którą kocham przeze mnie płakała. Najbardziej zabolało mnie to, że moja żona myśli, że ją zdradzam. Nie udało mi się jej dogonić, na parkingu nie widziałem jej samochodu więc szybko wróciłem na halę żeby się przebrać i jechać do domu. Po kilkunastu minutach byłem już pod drzwiami naszego mieszkania. Kiedy wszedłem do środka usłyszałem jej głośny szloch, siedziała na podłodze i płakała, najgorsze było to, że płakała z mojego powodu.
- Natalka skarbie, nie płacz.- powiedziałem i przytuliłem ją do siebie - jak możesz podejrzewać mnie o to, że cię zdradzam? Przecież wiesz, że ja nigdy bym cię nie skrzywdził.
- A co ja mam o tym wszystkim myśleć Karol?! - krzyknęła Natalia. - Wychodzisz gdzieś, nie wiem gdzie, nie odbierasz moich telefonów, kłamiesz - dodała i spojrzała mi w oczy. 
Miała rację, kłamałem, ale tylko po to by zrobić jej niespodziankę. Nie zmienia to jednak faktu, że czułem się potwornie. Chciałem wszystko jej powiedzieć, wyjaśnić dlaczego często znikam ale zostało tak niewiele do końca, już niedługo dom będzie gotowy, już niedługo Natalka dowie się dlaczego nie odbierałem telefonu i dlaczego nie byłem z nią do końca szczery.
- Natalka, przecież dobrze wiesz, że kocham cię najbardziej na świecie gdyby tak nie było to nie bylibyśmy ze sobą już ponad cztery lata. Kocham cię jak szalony, przepraszam, że ostatnio byłem trochę nieobecny ale miałem jeden mały powód. Skarbie błagam nie gniewaj się, wybacz mi - mówiłem patrząc w jej piękne brązowe oczy - Kocham cię - powiedziałem jeszcze raz i pocałowałem Natalkę.
- Obiecaj mi, że będziesz ze mną szczery - powiedziała Natalia po chwili.
- Obiecuję.


Oddaję w wasze ręce 25 rozdział. Dziękuję za wszystkie komentarze (ostatnio jest ich strasznie mało) i wyświetlenia. Komentujcie, czytajcie.
P.S Serdecznie zapraszam na bloga, który rozpocznie się po zakończeniu tego opowiadania. Zakładka "bohaterowie" i "informowani" czeka na Was;)  
Pozdrawiam  i do soboty;)

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 24

Andrzej
Obudziły mnie promienie słońca wkradające się przez źle zasłonięte rolety. Weronika leżała wtulona w moje ramie z lekkim uśmiechem na twarzy. Leżałem przez jakiś czas bawiąc się kosmykiem jej włosów i rozmyślając o nas, o tym co wydarzyło się dzisiejszej nocy i o przyszłości, której nie wyobrażałem sobie inaczej jak tylko z Weroniką przy sobie.
- Nie śpisz już?  - usłyszałem pytanie.
- Nie - odpowiedziałem krótko i pocałowałem Weronikę na przywitanie.
- Będzie tak już codziennie? - zapytała po raz kolejny.
- Jak? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie patrząc w jej piękne brązowe oczy.
- Tak cudownie.
- Jeśli tylko sobie tego życzysz księżniczko - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Księżniczka teraz życzy sobie śniadania bo o ile się nie mylę to za jakąś godzinę zaczynasz trening - odpowiedziała i zeszła z łóżka a ja podążyłem za nią do kuchni.
Podczas posiłku odebrałem telefon od Karola.
- Będziesz na treningu?- zapytał mnie przyjaciel.
- A dlaczego miałoby mnie nie być?
- No nie wiem tak pytam dla pewności. Słuchaj sprawę mam, nie wiesz co się dzieje z Weroniką bo nie odbiera telefonu a chciałem wiedzieć czy nie pojechałaby dziś do naszego domu?
- Poczekaj zapytam się jej - odpowiedziałem.
- To ty jesteś u Werki?
- No tak się składa, skarbie jedziesz dziś do domu Kłosów? - zapytałem Werki, która właśnie parzyła kawę.
- No tak muszę ustalić z tymi facetami wszystkie kolory ścian i płytek, a co?
- Nic, nic Karollo się pyta - powiedziałem do Werki - To co widzimy się na treningu? - zapytałem Kłosa.
- No oczywiście, do zobaczenia - odpowiedział i się rozłączył.
Po śniadaniu razem z Weroniką pojechaliśmy do mojego mieszkania, a następnie na trening. Pod halą czekał na nas Karol.
- Nareszcie gołąbki się pojawiły! - krzyknął z uśmiechem Kłos.
- No, nareszcie ale ja i tak muszę już lecieć - powiedziała Weronika - to co mam po ciebie przyjechać po treningu?- zapytała.
- Nie, nie musisz wrócę sobie z Zatorskim - odpowiedziałem i pocałowałem Werkę na pożegnanie.

*
Natalia
- Cześć dziewczyny! - usłyszałam przywitanie.
- A co ty tu robisz? - zapytałam Weroniki.
- Nudziło mi się to wpadłam - odpowiedziała - A wy o której kończycie?
- Nam się tu jeszcze trochę zejdzie - odpowiedziała Daga - Werka a skoro już tu jesteś to mam do ciebie dużą prośbę. Mogłabyś odebrać za pół godziny Oliego ze szkoły?
- No jasne, to może zabiorę go do siebie i zrobię mu jakiś obiad? - zaproponowała.
- Naprawdę? Byłoby super, to ja bym odebrała Oliwera od ciebie potem razem z Michałem, co ty na to?
- W porządku, to ja już pojadę go odebrać. A i jeszcze jedno zapraszam was oczywiście z chłopakami do mnie na parapetówkę w sobotę.
- Na pewno wpadniemy - odpowiedziałam Weronice.

*
Weronika
- Ciocia, a co ty tu robisz? - zapytał się Oli kiedy zobaczył mnie na szkolnym parkingu.
- Przyjechałam cię odebrać młody - odpowiedziałam z uśmiechem - zabieram cię dziś do siebie na obiad - dodałam.
- To super! - krzyknął chłopiec - a pomożesz mi w matmie? - zapytał robiąc przy tym słodką niewinną minkę.
- No jasne, że ci pomogę - odpowiedziałam i odjechaliśmy do mojego domu.
Oliwer pomógł mi przygotować obiad, który zjedliśmy razem oglądając „Króla Lwa” a następnie pomogłam mu w odrabianiu lekcji. Po godzinie Michał i Dagmara przyjechali odebrać młodego. Winiarscy obejrzeli mój dom a następnie opuścili moje mieszkanie. Czekałam na telefon od Andrzeja ale ten nawet nie raczył zadzwonić. Postanowiłam iść wziąć prysznic, po trzydziestu minutach wyszłam z łazienki. Postanowiłam obejrzeć wieczorne wiadomości, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, kiedy je otworzyłam ujrzałam Andrzeja trzymającego w rękach wielki bukiet herbacianych róż.
- O raczyłeś się pojawić? - zapytałam z wyrzutem.
- Przepraszam skarbie ale pomagałem Karolowi w ich domu - odpowiedział chłopak.
- Mogłeś chociaż zadzwonić albo wysłać sms’a. 
- Mogłem ale wolałem się z tobą spotkać - uśmiechnął się do mnie szeroko dzięki czemu przestałam być na niego zła.
- Dobra Wrona wchodź i nie denerwuj mnie więcej - powiedziałam do siatkarza i wpuściłam go do środka. Przygotowałam kolację dla Wronki po czym zabraliśmy się za oglądanie horroru.
- Andrzej ja nie będę mogła w nocy spać - powiedziałam po trzydziestu minutach seansu.
- Przecież to wcale nie jest straszne - odpowiedział mi środkowy.
- Może dla ciebie nie, ja się boję.
- Oj skarbie nie przesadzaj. 
- Ja idę spać, a ty rób co chcesz.
- A jesteś pewna, że chcesz iść sama? - zapytał się siatkarz przytulając mnie do siebie.
- Do czego ty dążysz? - zaśmiałam się.
- Ja? Do niczego - odpowiedział z miną niewiniątka i zaprowadził mnie do sypialni.


Dodaję wcześniej gdyż później nie będzie mnie w domu. Dziękuję WAM za ponad 10000 wyświetleń!!! Liczę na wasze komentarze;) Pozdrawiam i zapraszam we wtorek. Ania <3

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 23

Natalia
Następnego ranka pojechaliśmy we czwórkę do domu Weroniki. Na efekt końcowy trzeba było jeszcze trochę poczekać ale dom bardzo mi się spodobał, cieszyłam się, że będę pomagać Weronice w urządzaniu, sprawiła mi tym wielką frajdę. Po obejrzeniu domu wybraliśmy się do Łodzi, naszym celem był sklep z meblami oraz akcesoriami domowymi „IKEA”. Spędziliśmy tam ponad pięć godzin - ale opłaciło się, Weronika kupiła wszystkie meble jakich potrzebowała co oznaczało, że teoretycznie jej dom był już urządzony. Ze sklepu wyszliśmy również bogatsi o kilka wielkich firmowych toreb, po brzegi zapakowanych akcesoriami do kuchni, łazienki oraz różnymi drobiazgami do salonu i sypialni. Pomagaliśmy Werce w doborze każdej, nawet najmniejszej rzeczy. Najbardziej udzielał się Andrzej ale dziewczyna i tak bardziej liczyła się z moim zdaniem.

*
Weronika
Po zakupach chłopaki podwieźli nas pod mój dom, Natalka postanowiła pomóc mi w sprzątaniu, przystałam na jej ofertę bo miałam naprawdę dużo roboty po malowaniu a za dwa dni mieli przywieść meble. Chłopaki niestety wywinęli się od pomocy, ale nie mogłam mieć im tego za złe bo pojechali do domu Kłosów zobaczyć jak idzie ekipie remontowej, która od wczoraj zaczęła prace.
- Właściwie to nie opowiadałaś mi jak tam po wakacjach? - zapytałam kiedy sprzątałyśmy kuchnię.
- Było cudownie, naprawdę długo będę wspominać ten wyjazd - odpowiedziała - było bardzo romantycznie - dodała i uśmiechnęła się do mnie.
- Dobra chyba nie chcę znać szczegółów - zaśmiałam się.
- W sumie to szkoda, że też nie pojechaliście.
- No szkoda ale na miejscu mieliśmy trochę roboty więc nam się nie nudziło.
- Dobrze, że Wrona ci pomógł.
- Bez Andrzeja bym sobie nie poradziła, wiesz co jakiś czas temu zaproponowałam mu żebyśmy zamieszkali razem - wyznałam przyjaciółce.
- To fajnie, wiesz gdybym nie znała Andrzeja to pewnie powstrzymywałabym cię przed podjęciem takiej decyzji, ale znam go aż za dobrze i wiem, że on jest w tobie szaleńczo zakochany - powiedziała Natalka a ja uśmiechnęłam się na te słowa.
- Dobrze, że nie mówisz jak moja mama - zaśmiałam się.
- A co powiedziała twoja mama?
- Stwierdziła, że te nasze kilka tygodni związku to właściwie nic i na razie nie ma co mówić o prawdziwym uczuciu ale ja czuję, że chcę być z nim już zawsze.
- A ja czuję, że w stu procentach kibicuję waszemu związkowi.
- To chyba jeszcze trochę poczekasz - opowiedziałam jej z uśmiechem- dobra wróćmy już do tego sprzątania bo nie wiem czy do Bożego Narodzenia się wyrobimy.
Po jakimś czasie do domu przyjechali Andrzej i Karol, którzy przywieźli ze sobą pizze dzięki czemu mogłyśmy pozwolić sobie na chwilę przerwy. Kiedy kuchnia oraz salon z jadalnią lśniły czystością wróciliśmy do mieszkania Kłosów. Następnego dnia ja i Natalia ponownie wybrałyśmy się do mojego domu by dokończyć sprzątanie, ja zabrałam się za sypialnię ponieważ za godzinę mieli przywieść moją wykładzinę a Natalka zaczęła sprzątać łazienkę. O 12 wszystko było czyste a na podłodze w sypialni leżała już wykładzina.
- Jej już tak niewiele do końca, to był normalnie remont ekspresowy - zaśmiała się Natalia.
- Strasznie się cieszę, że po jutrze będę się mogła wprowadzić.
- A Andrzej? - zapytała moja przyjaciółka.
- Co Andrzej? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- No chodzi mi o to czy Andrzej też już się do ciebie wprowadzi?
- Nie wiem - odpowiedziałam - na razie nie będę z nim o tym rozmawiać, zobaczymy jak wszystko się potoczy - dodałam.
Kolejnego dnia Natalka wróciła już do pracy a do mojego domu przywieźli meble. Andrzej, Karol i Paweł zajęli się składaniem niektórych z nich a ja zaczęłam rozpakowywanie przyborów kuchennych, dekorowanie salonu, jadalni oraz łazienki. Około 16 przyjechała do nas Kłosowa z produktami potrzebnymi do przygotowania obiadu dla naszej piątki. Otworzyłyśmy również winko żeby „opić” nowy dom.
- Nie wiem jakbym sobie bez was poradziła - powiedziałam do przyjaciół - Dziękuję wam za wszystko - dodałam.
- Werka nie ma za co dziękować, taki remoncik to frajda - powiedział Zati.
- Namęczyliście się tu nieźle, przepraszam. Ale za waszą pomoc macie u mnie darmowe obiadki przez miesiąc - dodałam uśmiechając się szeroko.
- Weronika ale dziś jeszcze jedziesz do nas? - zapytała Natalia.
- Myślę, że dziś już będę spała tu - odpowiedziałam przyjaciółce - tylko muszę jechać do was po swoje rzeczy - dodałam. 
- To może ja wszystkich rozwiozę? Bo wydaje mi się, że jestem jedyną osobą, która nic nie piła - zaproponował Wronka.- To przy okazji zabierzemy twoje rzeczy co?- rzucił pytanie w moją stronę.
- Dobry pomysł - odpowiedziałam. 
Po obiedzie udaliśmy się do mieszkania Kłosów, musiałam spakować wszystkie swoje ubrania i kosmetyki a trochę tego było. Po godzinie wszystko było już spakowane więc ja i Andrzej wróciliśmy do mojego domu.

*
Andrzej
Uśmiech nie schodził z twarzy Weroniki kiedy już po raz kolejny przechadzała się po wszystkich pomieszczeniach domu, sam również cieszyłem się widząc ją szczęśliwą oraz widząc już końcowy efekt naszej pracy.




Była już 21 więc postanowiłem zbierać się do swojego mieszkania bo od jutra znowu zaczynaliśmy treningi.
- Ja już będę się zbierać skarbie - powiedziałem.
- Co? Chcesz stąd iść? Nawet nie ma mowy! - powiedziała Weronika oburzona a po chwili dodała robiąc przy tym maślane oczka - nie chcę zostawać sama.
- Nie chcesz żebym wrócił do siebie?
- Nie, masz zostać ze mną, no chyba, że nie chcesz?
- Chcę - odpowiedziałem krótko i przytuliłem Weronikę mocniej. Po krótkiej chwili nasze usta złączyły się w pocałunku, który jeszcze nigdy nie był tak namiętny i pasjonujący. Nie liczyło się dla nas nic. Byliśmy tylko we dwoje, zakochani w sobie tak szaleńczo jak para nastolatków, chwilę później znaleźliśmy się w sypialni. Satynowa pościel ocierała się o nasze rozpalone ciała spragnione siebie nawzajem. To była pierwsza taka noc - nasza pierwsza wspólna noc.



Oddaję w wasze ręce kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Komentujcie, czytajcie;) Szkoła coraz bardziej mnie dobija;( A jak u was? Pozdrawiam i do soboty.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 22

Weronika
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Nareszcie, co się tak guzdrałeś Wrona? - zapytałam siatkarza na powitanie.
- No wiesz co, to ja ci wiozę pomocnika do pacy a ty mi się odpłacasz takimi słowami? Nieładnie - powiedział i pocałował mnie na powitanie - Gotowa?
- Tak tylko wezmę jeszcze torebkę i możemy jechać - powiedziałam. Dziś mieliśmy zacząć urządzanie mojego domu, wiedziałam już mniej więcej jak wszystko ma wyglądać. Musieliśmy kupić farby i tapetę do sypialni.
- A kto się zgłosił do pracy?
- Zatorek - odpowiedział mi Andrzej kiedy wychodziliśmy z mieszkania Kłosów.
- Cześć Pawełku! - krzyknęłam na powitanie do siatkarza - Słyszałam, że chcesz mi pomóc.
- Tobie zawsze - odpowiedział libero z uśmiechem.
- Ej, ej nie podrywaj mojej dziewczyny - zagroził mu Andrzej śmiejąc się.
- Jakże bym śmiał - odpowiedział chłopak i pojechaliśmy do Łodzi po farby i moją specjalnie zamawianą tapetę.
Po czterech godzinach wracaliśmy do mojego domu ze wszystkimi zakupami.
- To co zabieramy się do roboty? - pytałam chłopaków kiedy wszystko było już naszykowane, zaczynaliśmy od salonu który łączył się z jadalnią i kuchnią, postanowiłam że całość pomaluję na „Białe wino” więc po przykryciu podłogi oraz kuchennych mebli zabraliśmy się do pracy. Po trzech godzinach zrobiliśmy sobie obiadową przerwę, zamówiliśmy pizzę a potem znów wróciliśmy do pracy. O 11 wieczorem kuchnia z jadalnią i salonem oraz przedpokój były już gotowe.
- Chłopaki nie wiem co bym bez was zrobiła - powiedziałam gdy odwozili mnie do mieszkania Kłosów.
- Chyba bez Wrony - dodał Zatorski - bo właściwie chyba tylko on malował sufity - zaśmiał się libero.
- Bez Wronki by się nie obeszło - potwierdziłam i uśmiechnęłam się do swojego faceta.
- To jak jesteśmy umówieni też na jutro? - zapytał Paweł.
- No chyba tak bo niestety z tapetą sama nie dam sobie rady - odpowiedziałam.
- To co przyjadę po ciebie jutro o 9? - zapytał Wrona kiedy wysiadałam z samochodu.
- Będę czekać - odpowiedziałam i pożegnałam się z chłopakami.
Kolejne przedpołudnie minęło nam, a właściwie chłopakom (bo ja tylko się przyglądałam) na przygotowywaniu mojej sypialni. Po skończonej pracy zdałam sobie sprawę, że właściwie wszystko jest już gotowe. Zostało już tylko kupienie mebli ale z tym był najmniejszy problem bo wszystko miałam już zaplanowane jak na projektanta wnętrz przystało. Kiedy wróciliśmy do mieszkania zabrałam się za przygotowywanie obiadu dla chłopaków a zaraz potem zaczęłam projektowanie wnętrz dla Natalii i Karola. Znałam ich dość dobrze więc mniej więcej wiedziałam na co mogę sobie pozwolić. W kilku przypadkach potrzebowałam pomocy chłopaków ( wtajemniczyliśmy Zatiego do naszego mrocznego projektu) ale z resztą radziłam sobie świetnie sama. Wieczorem miałam już przygotowany pierwszy zarys każdego pomieszczenia ale chciałam przygotować jeszcze kilka innych opcji, na które dziś niestety nie miałam już siły. Po 21 żegnałam się z chłopakami, którzy wracali do swojego mieszkania i właśnie w tym momencie usłyszałam mój dzwoniący telefon.
- No cześć mamo - krzyknęłam na powitanie swojej rodzicielce.
- Weruś dlaczego się tyle nie odzywałaś? - zapytała moja mama z troską w głosie.
- Przepraszam ale jakoś nie było kiedy - odpowiedziałam z wielkim wyrzutami sumienia bo ostatni raz kontaktowałam się z rodzicami jeszcze przed ślubem Natalii.
- Nie miałaś nawet jednej wolnej minuty żeby do nas zadzwonić?
- Oj miałam ale ostatnio tyle się u mnie dzieje, że jakoś nawet o tym nie pomyślałam.
- To opowiedz mi o wszystkim - zachęciła moja mama.
- Mhmm… od czego by tu zacząć?
- Najlepiej od początku - zaśmiała się moja mama - Jak ślub? Wszystko się udało?
- Jej to było tak dawno - powiedziałam - ale tak wszystko się udało - dodałam i zaśmiałam się na myśl o moim i Andrzeja „ pierwszym pocałunku” - a wiesz mam taką jedną śmieszną wiadomość - zaczęłam - Kupiłam dom w Bełchatowie.
- Co?! W Bełchatowie? Dlaczego akurat tam? Masz tam kogoś? - zapytała a ja zaczęłam się śmiać.
- Jak ty mnie dobrze znasz.
- Naprawdę? Masz nowego faceta? Jej jak się cieszę. Kim on jest? Przystojny chociaż? - zasypała mnie pytaniami.
- Naprawdę - odpowiedziałam - wreszcie jestem szczęśliwa. A jeśli chodzi o Andrzeja…
- Andrzej? A to nie jest czasem ten przyjaciel Natalii i Karola z którym miałaś być świadkową?
- Ten sam.
- To ile wy już jesteście razem?
- Będzie tak z dwa tygodnie - odpowiedziałam.
- No to chyba jeszcze za wcześnie żeby stwierdzić, że to „ten jedyny”.
- A może zamiast snuć takie pesymistyczne wizje zaczniesz się cieszyć razem ze mną?
- Ale to dopiero dwa tygodnie, z Chrisem byłaś prawie cztery lata i co? Jak to się skończyło?
- Andrzej to nie Christopher mamo - odpowiedziałam - dobra nie rozmawiajmy już o mnie, gadaj co u was, jak po sezonie? - moi rodzice prowadzili pensjonat we Włoszech.
- Mamy jeszcze trochę gości, ale zamierzamy się wybrać do polski.
- Serio, kiedy? - zapytałam.
- No nie wiem, pewnie jakoś pod koniec października - odpowiedziała. Rozmawiałyśmy jeszcze godzinę. O 23 położyłam się do łóżka i po kilku minutach zasnęłam.

*
Natalia
1 październik 2014r
„Wszystko co dobre szybko się kończy” - myślałam siedząc na lotnisku. Smutno mi było, że musimy wyjeżdżać ale z drugiej strony cieszyłam się bo już za kilka godzin mieliśmy spotkać się znowu z naszymi przyjaciółmi.  
- Nie smuć się skarbie, niedługo znowu gdzieś sobie pojedziemy - mówił Karol.
- Ja się nie smucę - odpowiedziałam.
- To co masz taką niewyraźną minę?
- Bo… Co jak będzie burza? - Karol zaśmiał się słysząc moje obawy.
- Nie bój się skarbie, na pewno nie będzie burzy, obiecuję.
- A co jeśli będzie?
- Jeśli będzie to mocno cię przytulę i będziesz bezpieczna - uśmiechnął się do mnie mój mąż.
Po 10 godzinach spędzonych w samolocie ( bez burzy) wreszcie wylądowaliśmy w Polsce.
- No nareszcie - krzyknęła na nasz widok Weronika - Nie za długo odpoczywaliście? - zapytała Werka przytulając się do mnie.
- Moim zdaniem za krótko - odpowiedział Kłos szczerząc się.
- My tu ciężko pracowaliśmy a wy wylegiwaliście się na plaży. I gdzie tu jest sprawiedliwość się pytam? - mówił Andrzej z uśmiechem.
- Jejku już chcę zobaczyć ten wasz dom - powiedziałam.
- Jutro jak się wyśpicie tam pojedziemy, no i oczywiście musisz mi towarzyszyć przy zakupach - mówiła moja przyjaciółka gdy byliśmy już w drodze do Bełchatowa.
- Już nie mogę się doczekać - odpowiedziałam.

22. Dziękuję za wszystkie komentarze i za 9700 wyświetleń;) Zachęcam do komentowania i zapraszam we wtorek. Pozdrawiam - wasza Ania;)

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 21

Weronika
Kiedy wróciłam z łazienki nasza kolacja była już na stole a Wronka leżał na łóżku i oglądał telewizję. 
- Myślałem, że nigdy nie wyjdziesz z tej łazienki - zaśmiał się Andrzej.
- Przyzwyczajaj się - odpowiedziałam mu z szerokim uśmiechem na twarzy - w moim nowym domu też jest tylko jedna łazienka - dodałam. Andrzej spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Wiesz dużo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że fajnie byłoby gdybyśmy zamieszkali razem, może jeszcze nie teraz ale za jakiś czas. Co ty na to?
- To kusząca propozycja, na pewno będziesz lepszą współlokatorką niż Zati - powiedział Wrona i łobuzersko się do mnie uśmiechnął - będę miał trochę ładniejsze widoki.
- Przepraszam co to znaczy „trochę ładniejsze”? - zapytałam środkowego.
- No wiesz jesteś ładniejsza od Zatorskiego - powiedział chłopak i zaczął się śmiać widząc moją minę.
- Dzięki za komplement. Chcesz żebym znowu się na ciebie obraziła? - zapytałam z groźbą w głosie.
- Oczywiście, że nie - powiedział wstając z łóżka - chyba bym tego nie przeżył - dodał i pocałował mnie w czubek głowy.
- Dobra na razie się na ciebie nie obrażę, bo jak na jeden dzień to dziś za dużo godzin się do siebie nie odzywaliśmy.
- Chyba ty się nie odzywałaś, ja gadałem do ciebie jak najęty.
- Ok, ok ja się nie odzywałam. Przepraszam.
- Przeprosiny przyjęte, a teraz chodź jeść bo coś czuję, że herbata już nam wystygła.
Następnego dnia o 8 zeszliśmy na śniadanie do hotelowej restauracji, i od razu po nim wyszliśmy żeby jeszcze na chwilę przed wyjazdem pójść nad morze. Spacerowaliśmy wzdłuż brzegu trzymając się za ręce.

*
Natalia
Wylegiwaliśmy się z Karolem na plaży kiedy usłyszałam dźwięk sms’a. 
- O patrz Wronki też są nad morzem! - krzyknęłam do Karola i pokazałam mu zdjęcie - Weronika i Andrzej robiących „dzióbki” na tle morza.
- Przynajmniej się pogodzili. Chodź do wody - dodał po chwili Karol.
- No co ty, dopiero co wysmarowałam się kremem do opalania - odpowiedziałam.
- Oj chodź, proszę - powiedział i zrobił maślane oczka. 
- Może później - odpowiedziałam.
- Jesteś pewna, że nie chcesz?
- Tak, idź sam.
Karol wstał z koca i zaczął iść w stronę morza a ja przymknęłam oczy bo byłam trochę zmęczona. Leżałam tak przez kilka minut i nagle poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce.
- Kłos idioto! - zaczęłam krzyczeć bo już domyślałam się co chce zrobić mój mąż - jeśli poczuje choć kropelkę wody na swoim ciele, to przyrzekam ci, że wezmę z tobą rozwód.
- Kochanie wątpię żeby jakikolwiek sąd dał nam rozwód tylko dlatego, że zmusiłem cię do kąpieli w morzu na wakacjach.
- Kłos ja nie żartuje. Pożałujesz tego - powiedziałam kiedy Karol stał już w wodzie.
- Złość piękności szkodzi - powiedział Karol i uśmiechnął się do mnie szeroko a ja mimowolnie się roześmiałam.
- Karol błagam, nie chcę być mokra - powiedziałam ale było już za późno bo mój mąż zaczął właśnie iść dalej co oznaczało, że woda stawała się coraz głębsza. Po chwili i ja byłam już całkowicie zanurzona ale Karol wciąż trzymał mnie na rękach.
- Myślałam, że będę miała na ciebie większy wpływ.
- Myliłaś się - powiedział Kłos i szeroko się do mnie uśmiechnął.
Popluskaliśmy się jeszcze chwile w wodzie, a później znowu wylegiwaliśmy się na piasku, po 17 wróciliśmy do naszego hotelu. Postanowiłam wziąć kąpiel, kiedy wyszłam z łazienki Karola nie było w pokoju. „ Gdzie on znowu polazł ” - myślałam, ubrałam się w sukienkę bo o 18.30 mieliśmy iść na kolację. Kiedy byłam już ubrana z braku zajęcia zaczęłam czytać książkę, którą zabrałam ze sobą.



Po jakimś czasie do pokoju wrócił Karollo.
- Gdzie byłeś? - zapytałam Karola.
- Musiałem się przejść - odpowiedział mi mój mąż - brakowało mi powietrza - dodał z uśmiechem.
- Po całym dniu spędzonym na dworze tobie brakowało powietrza? - zapytałam po raz kolejny, bo jakoś nie chciało mi się wierzyć w niewinny spacer Kłosa.
- No tak, dobra Natalka nie przesłuchuj mnie więcej, idę teraz pod prysznic i jak wrócę to wychodzimy.
- Ok, tylko szybko bo jestem już trochę głodna.
Już kilkanaście minut później wychodziliśmy z hotelu. Po chwili marszu zorientowałam się, że nie idziemy w stronę, w którą powinniśmy zmierzać.
- Karol dlaczego idziemy na plażę?
- Zobaczysz - powiedział środkowy z tajemniczym uśmieszkiem - ale najpierw muszę zawiązać ci na oczach chustkę, żebyś nie podglądała.
- Karol po co chcesz się bawić w takie głupoty?
- To nie głupoty tylko niespodzianka - powiedział mój mąż i zakrył mi oczy moją apaszką. Prowadzona przez Karola przeszłam za nim kilkadziesiąt metrów.
-Gotowa? - zapytał kiedy wreszcie przystanęliśmy.
- Oczywiście - odpowiedziałam a Kłos zdjął mi z oczu apaszkę. To co zobaczyłam kompletnie mnie zatkało - za ziemi znajdowało się wielkie serce utworzone ze świec a w środku na kocu leżał bukiet czerwonych róż, koło nich stał chłodzący się szampan i koszyk z jedzeniem.
- Karol, jesteś cudowny - powiedziałam odwracając się twarzą do siatkarza.
- Wiem - odpowiedział mi Kłos i pocałował mnie w czubek głowy - ale bez małej pomocy pana z hotelowej obsługi by się nie udało.
- Uwielbiam twoje niespodzianki - dodałam z uśmiechem.
- Przyrzekam kochanie, że mam ich jeszcze kilka.

*
Karol
„Ale ta największa dopiero za kilka miesięcy” - pomyślałem. Już byłem ciekaw miny Natalki kiedy zobaczy nasz dom. Może nie powinienem był podejmować takiej decyzji bez niej, ale Natalia lubiła niespodzianki, a ja uwielbiałem robić jej prezenty. Uwielbiałem także widzieć ją uśmiechniętą, przy niej byłem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Chciałem żeby już zawsze było tak jak teraz.


Z racji tego, że wiele z Was pod ostatnim rozdziałem napisało żebym nie zawieszała tego opowiadania nie zawieszę go. Dziękuję za wszystkie miłe słowa i za każdy komentarz;) Mam nadzieję, że dalej będziecie mnie motywować i komentować moją twórczość. Pozdrawiam i do soboty;) Ania.

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 20

Andrzej
- Długo jeszcze będziesz się na mnie gniewać? - zapytałem Weroniki. Nie rozumiałem dlaczego się na mnie gniewała, po prostu chciałem być miły dla tamtej dziewczyny.
- Oj nawarzyłeś sobie piwa Endju - wtrąciła Natalka, która razem z Werką siedziała na tylnym siedzeniu mojego samochodu, właśnie zawoziliśmy Kłosów na lotnisko.
- Weruś przestań przecież wiesz inne kobiety mnie nie obchodzą.
- Nie obchodzą? Czyżby? - zapytała mocno zirytowana - to trzeba było dać tamtej dziewczynie do zrozumienia, że cię NIE obchodzi.
- Kochanie nie gniewaj się na mnie - powiedział Andrzej jak się później okazało - ostatni raz. O 14.00 byliśmy już na lotnisku. 

*
Natalia
Pożegnaliśmy się z Werką i Andrzejem, i czekaliśmy na swój samolot.
- Karol powiesz mi wreszcie gdzie mnie zabierasz?- zapytałam swojego męża.
- Jesteś pewna, że nie chcesz mieć niespodzianki? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jestem pewna, proszę powiedz - wysłałam słodki uśmiech w stronę Kłosa.
- Ok, ok zabieram cię… na Malediwy.

*
Andrzej
Mała zmiana planów, wpadłem na ciekawy pomysł, który postanowiłem zrealizować. Nie wracaliśmy do Bełchatowa, postanowiłem zabrać Weronikę na małą wycieczkę krajoznawczą. Na początku podróż mijała nam w ciszy - moja dziewczyna wciąż się na mnie gniewała ale po ujechaniu jakiś stu kilometrów Weronika zapytała:
- Co ty robisz? Dlaczego nie jedziemy do Bełchatowa? Co to kurde jest? Porwanie?
Zacząłem się śmiać z pytania o porwanie, ale po chwili uspokoiłem się i odpowiedziałem:
- Tak skarbie, możemy powiedzieć że to porwanie. 
- Wrona, co ty odpierniczasz?

*
Weronika
Po dwóch godzinach jazdy Wrona zatrzymał samochód na stacji benzynowej, zatankował a następnie podszedł do moich drzwi. Odsunęłam szybę bo wywnioskowałam, że chłopak chce się mnie o coś zapytać.
- Nie chcesz rozprostować nóg? Czeka nas jeszcze kawałek drogi.
- Jedyne czego chcę to wrócić do mieszkania Kłosów żeby nie musieć na ciebie patrzeć - odpowiedziałam może nie do końca grzecznie ale Wrona wyczerpał już mój dzienny limit cierpliwości. 
- Skarbie ranisz mnie tymi słowami - powiedział Andrzej z szerokim uśmiechem na twarzy, chyba nie zraziły go moje słowa - wrócisz do domu jak przestaniesz się na mnie gniewać. Przynieść ci coś do picia albo jedzenia? - zapytał się mnie Wrona. 
- Nie - odpowiedziałam krótko. Andrzej poszedł zapłacić i po chwili wrócił do samochodu. Ruszyliśmy w dalszą drogę ale po krótkim czasie zasnęłam - za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
- Werkuś, obudź się - usłyszałam szept nad swoim uchem. Otworzyłam oczy, nie wiedziałam gdzie jesteśmy, ale podejrzewałam, że skoro Endrju mnie obudził pewnie dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu.
- Wciąż jesteś zła? - usłyszałam pytanie Andrzeja.
- Mhmm - mruknęłam, co miało oznaczać „tak”.
- Dlaczego taka jesteś? -zapytał Wrona.
- Jaka? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Uparta - podsumował Andrzej i w sumie miał racje, byłam uparta ale tylko dlatego, że musiałam jakoś go ukarać. 
- Chodź ze mną - powiedział Wrona i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Nigdzie z tobą nie pójdę.
- Nie? No dobrze w takim razie sam cię zaniosę - powiedział chłopak i wziął mnie na ręce. Protestowałam ale w końcu dałam za wygraną, czym był mój sprzeciw wobec tego wielkoluda? Po chwili marszu usłyszałam dziwny dźwięk, który już kilka minut później stał się bardziej wyraźny. Tego się nie spodziewałam - usłyszałam szum morza. „Wariat” - mruknęłam pod nosem i mimowolnie się uśmiechnęłam. Wtuliłam głowę w ramie Andrzeja, byliśmy już na plaży więc środkowy postawił mnie na ziemi.
- Wciąż zła? - zapytał ale wiedział, że już mi przeszło - Nigdy więcej tak nie rób, to było najgorsze kilka godzin w moim życiu - dodał.
- W porządku, ale ty obiecaj, że nigdy więcej nie dasz mi powodów do zazdrości - powiedziałam i spojrzałam siatkarzowi prosto w oczy.
- Nigdy więcej - powiedział Andrzej i mocno mnie przytulił.
Usiedliśmy przy samym morzu, rozmowom i wygłupom nie było końca, ale po mniej więcej trzech godzinach uzgodniliśmy, że dobrze byłoby znaleźć jakiś hotel. Nie było to trudne już po 30 minutach zmierzaliśmy do naszego pokoju w jednym z sopockich hoteli. 
- Endrju ja pójdę jeszcze poszukać jakiegoś centrum handlowego albo sklepu z ubraniami bo przecież nic ze sobą nie mam.
- No to ja pójdę z tobą - powiedział Andrzej i ruszyliśmy w miasto w poszukiwaniu jakiegokolwiek otwartego butiku. Po 10 minutach natknęliśmy się na znaną sieciówkę, która na nasze szczęście była jeszcze otwarta. Zrobiliśmy małe zakupy i wróciliśmy do naszego hotelu.
- Zamówię nam coś do jedzenia w porządku? - zapytał Andrzej sięgając po hotelowy telefon.
- Zamawiaj a ja lecę do łazienki - odpowiedziałam siatkarzowi i ruszyłam pod prysznic.


Oddaję w wasze ręce 20 rozdział.
Muszę przyznać, że po ostatnim dodanym rozdziale jestem zawiedziona ponieważ przy blisko 350 wyświetleniach pod nim pojawiło się tylko 3 komentarze;( Przecież żeby dodać komentarz nie trzeba posiadać konta, a napisanie go nie zajmuję dużo czasu. Zaczynam się zastanawiać czy aby nie zawiesić tego opowiadania;( Czekam na waszą opinię na ten temat. Pozdrawiam i do wtorku (wtedy poinformuję was o podjętej decyzji).
Wasza Ania;)