Znowu było tak jak być powinno. Natalka leżała wtulona w mój tors. Kiedy byłem z nią nic innego nie miało znaczenia, liczyło się tylko to żeby najważniejsza kobieta w moim życiu była szczęśliwa. Nie chciałem, żeby Natalka przeze mnie płakała ale cieszyłem się bo wyjaśniliśmy dawne nieporozumienia. Postanowiłem zrobić małą niespodziankę swojej żonie...
*
Natalia
Obudziły mnie delikatne pocałunki Karola.
- Skarbie, śniadanie - usłyszałam i otworzyłam oczy. Karol przyniósł do sypialni tacę z jedzeniem i bukiet czerwonych róż - które uwielbiałam.
- Mamy dziś jakieś święto? - zapytałam Kłosa z uśmiechem.
- Dziś obchodzimy, dzień najcudowniejszych żon - odpowiedział mi Kłos.
- A jest wogóle takie święto?
- No oczywiście, nawet codziennie, przynajmniej ja takie obchodzę - odpowiedział i namiętnie mnie pocałował. Zjedliśmy wspólnie śniadanie leżąc w łóżku, a o 8 zaczęliśmy szykować się do wyjścia - ja do pracy a Karol na trening.
*
Andrzej
- Wrona, prośbę do ciebie mam - zaczął Karollo - Możesz doglądać mojego domu? Bo wiesz, nie chcę żeby Natalcia znowu zaczęła coś podejrzewać.
- No jasne, możesz na mnie liczyć stary - odpowiedziałem przyjacielowi - A jak z Natalką, słyszałem, że się pogodziliście.
- No tak wszystko jest w porządku, tylko jeszcze nie powiedziałem jej o domu. A jak twoje spotkanie z teściami? - zapytał Karol, a reszta chłopaków w szatni zaczęła przysłuchiwać się naszej rozmowie.
- Błagam nie przypominaj mi o tym - powiedziałem a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Nie gadaj, że było tak źle - do rozmowy włączył się Zatorski.
- No wiesz może wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że na wejściu zaprezentowałem się w samych bokserkach.
- Uuu... Wronka to dlaczego byłeś w samych gaciach? - zapytał Włodarczyk
- Domyśl się - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Wrona, ty niegrzeczny chłopcze - powiedział Zati a reszta wybuchła śmiechem.
- O co ci chodzi Zator?
- No wiesz on nie ma dziewczyny więc ci zazdrości - stwierdził Maćkowiak.
- A no tak, mogłem się domyślić - odpowiedziałem i wraz z chłopakami zaczęliśmy żartować sobie z Zatiego.
*
Weronika
Czas mijał szybko. Po dwóch tygodniach urlopu moi rodzice opuścili Polskę i mnie. Zostawili mnie z Andrzejem, którego pokochali (szczególnie moja mama) jak własnego syna. Ufali mu bezgranicznie i liczyli na to, że będą mogli urządzić nam wspaniałe przyjęcie weselne we Włoszech.
Minął październik, który przyniósł zakończenie prac w domu Kłosów. Nastał listopad obfitujący w moje powodzenia zawodowe - założyłam własną firmę jednoosobową, zajmującą się projektowaniem wnętrz, która przynosiłam mi niezły dochód a potem przyszedł grudzień, który wiele namieszał w naszym życiu.
*
Natalia
Szósty grudnia 2014 roku wyrył się bardzo mocno w mojej pamięci. Siedziałam w jednej z bełchatowskich kawiarni i popijałam zieloną herbatę czekając na Karola. Miał pięć minut spóźnienia ale do tego zakręconego wielkoluda było to bardzo podobne. Kiedy minęło już trzydzieści minut od umówionej godziny zaczęłam się niepokoić. Wysłałam do niego sms'a na którego niestety nie raczył nawet odpisać więc postanowiłam do niego zadzwonić - nie odbierał. Zrezygowana postanowiłam, że jeszcze chwilę na niego zaczekam. Chwila przerodziła się w dwie godziny. Siedziałam przy stoliku a z oczu ciekły mi łzy. Płakałam bo bałam się, że to czego obawiałam się już od kilku dni to prawda - znowu miałam wrażenie, że Karol coś przede mną ukrywa, myślałam że mnie zdradza. Postanowiłam ostatni raz do niego zadzwonić. Usłyszałam sygnał, drugi, trzeci, czw...
- Halo?- rozległo się pytanie, zadane przez dźwięczny kobiecy głos. Tego nigdy bym się nie spodziewała. Rozłączyłam się czerwoną słuchawką i zaczęłam głośno szlochać. Zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam z kawiarni. Po piętnastu minutach byłam w mieszkaniu. Po głowie wciąż chodziło mi jedno pytanie - Dlaczego? W salonie wzięłam do ręki nasze wspólne zdjęcie, jedna z moich łez spadła na ramkę a ja rzuciłam ją z impetem na podłogę. Zaczęłam pakować swoje rzeczy, wrzucałam je jak popadnie do dwóch największych walizek. Po trzydziestu minutach wyszłam z mieszkania taszcząc za sobą walizki, wciąż płakałam, tusz z pewnością wybrudził mi całą twarz ale wcale się tym nie przejmowałam. Kiedy już opuściłam blok ujrzałam jego. Stał i patrzył na mnie zdziwiony.
- Natalka co ty robisz? - zapytał a ja nic nie odpowiedziałam i minęłam go wraz z moimi walizkami - Natalia co się stało? - zapytał ponownie łapiąc mnie za rękę.
- Przekazała ci, że dzwoniłam? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. Karola zamurowało.
- O co chodzi? - zapytał po chwili.
- Jeszcze się pytasz! - krzyknęłam - A właściwie co ty tu robisz? Wracaj do NIEJ! - powiedziałam i znowu zaczęłam płakać.
- Natalka o czym ty mówisz?
- Byłeś dziś u niej, zapomniałeś o naszym spotkaniu a potem ona odebrała twój telefon.
- Skarbie, nie mam pojęcia kto odebrał mój telefon bo zapomniałem zabrać go z szatni. Po co ci te walizki?
- Po to, że nie zamierzam żyć z kłamcą i manipulantem.
- Właściwie to dobrze, że się spakowałaś. Bo zamierzam cię gdzieś zabrać - powiedział uśmiechając się do mnie szeroko. Zabrał moje walizki i zaczął iść z nimi w stronę samochodu.
- Oddaj mi to! - krzyknęłam za nim.
- Nie - odpowiedział wpakowując walizki do bagażnika - wsiadaj - powiedział otwierając przede mną drzwi auta.
- Nie zamierzam nigdzie z tobą jechać - odpowiedziałam.
- Pojedziesz czy tego chcesz, czy nie - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Zostaw mnie! - krzyczałam próbując wyswobodzić się z jego silnego uścisku na próżno. Wsadził mnie do samochodu, przypiął pasami a następnie pocałował mnie w czoło. Zmroziłam go wzrokiem a on tylko szerzej się do mnie uśmiechnął.
Witajcie! Oddaję w wasze ręce 27 rozdział, czekam na wasze komentarze, które zawsze mnie motywują do dalszego pisania. Liczę na was ponieważ tak jak mówiłam chwilowo dopadł mnie brak weny;(
Pozdrawiam i do soboty;)
P.S Zapraszam na bohaterów " Spotkałam miłość tam, gdzie najmniej bym się jej spodziewała..."