sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 33

Weronika
Po powrocie Andrzeja i Karola z treningu w piątkę a w zasadzie w szóstkę (wliczając potomka Kłosów) zasiedliśmy do obiadu. Każdemu z nas udzielał się już nastrój przygotowań do sylwestrowego przyjęcia. Całe towarzystwo oczywiście równie mocno napaliło się na wieczorne wyjście. Zadzwoniliśmy również po Zatiego, Włodiego i Milenę oraz Kurka i Baśkę. Wronka nalegał na wyjście do jakiegoś klubu ale z dziewczynami zdecydowałyśmy, że lepsze będzie wyjście do jednej z bełchatowskich restauracji.
Urządziłyśmy sobie we trójkę małe spa, a przed 18 byłyśmy już gotowe.
Wsiedliśmy do andrzejowego samochodu i udaliśmy się w ustalone wcześniej miejsce. W restauracji już wszyscy na nas czekali, udało im się znaleźć stolik dla całej dziesiątki.
Najbardziej z powrotu Natalii ucieszył się Paweł, który nawet nie krył zadowolenia z powodu rozpadu związku naszej przyjaciółki.
- Kurczę muszę znaleźć jakieś mieszkanie - powiedziała nagle Natalia - najlepiej w Łodzi- dodała.
- A nie chciałabyś zamieszkać w naszym mieszkaniu? - zapytała Kłos - i tak mieliśmy je komuś wynająć.
- No nie wiem sama. Muszę chyba wrócić na studia - powiedziała i znowu zmarkotniała. Przez przeprowadzkę z Alkiem do Włoch, Szulim musiała rzucić studia.
- Możesz studiować w Łodzi a mieszkać tu - powiedziałam.
- No nie wiem, do Łodzi jest jednak spoty kawałek.
- Dasz radę - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Mam nadzieję - odpowiedziała.
Przez resztę wieczoru słuchaliśmy historii Pawła, któremu bardzo zależało na rozśmieszeniu Natalki. Po jedenastej wróciliśmy do naszego domu.

*
Natalia
Po kolacji zawieźliśmy Natalkę do naszego starego mieszkania - na całe szczęście nikomu go nie wynajęliśmy. Odstawiliśmy dziewczynę do mieszkania a wcześniej zrobiliśmy jeszcze małe zakupy dla Szulim w całodobowych delikatesach. W mieszkaniu pomogłam jej się trochę zadomowić.
Po godzince zmęczeni odjechaliśmy z Kłosem do naszego domu.
- Dzień dobry kochanie - usłyszałam powitanie Karola a po chwili poczułam jego usta całujące moje.
- Dzień dobry - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do mojego męża wciąż lekko zaspana.
- Idziesz dziś do pracy?- zapytał.
- No idę, idę - powiedziałam i lekko zmarkotniałam bo trochę odzwyczaiłam się od chodzenia do pracy.
- Wiesz co, niedługo chyba będziesz musiała wziąć urlop, bo praca w twoim błogosławionym stanie nie jest wskazana - puścił mi oczko. Zaśmiałam się bo Kłos chyba czyta mi w myślach. Oj ta ciąża cholernie mnie rozleniwiła.
- Karol nie przesadzaj przecież ciąża to nie choroba, jak to mówią, a z resztą nie zostawię wszystkiego na głowie Dagi.
- Oj ale Dagmara zrozumie.
- Kłos skończ temat! - zarządziłam.
- No dobra,dobra ale do tej rozmowy jeszcze wrócimy - powiedział i ponownie mnie pocałował.
Zwlekliśmy się z łóżka około 9:30. Skra grała dziś mecz z Czarnymi o półfinał Pucharu Polski. Zjedliśmy wspólnie śniadanie, a potem udałam się do pracy.
- Cześć - przywitałam się z Dagmarą, która już siedziała za biurkiem.
- Hej - odparła brunetka uśmiechając się szczerze w moją stronę - jak po świętach? - zapytała.
- Wszystko w najlepszym porządku jestem wypoczęta i gotowa do pracy - odparłam - a jak u was?
- Mnie święta co roku męczą, Oli nigdy nie daje nam chwili odetchnięcia od zabawy prezentami - zaśmiała się.
- Oj nie przesadzaj Oliwer to cudne dziecko.
- Oj tak jest cudny i kocham go ale czasem serio daje mi w kość. Z resztą zobaczysz jak to jest, jak już wy będziecie wychowywać dziecko - uśmiechnęła się Daga.
- No zobaczę - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Hej co to za uśmieszki?!
- Jakie uśmieszki? - zapytałam się szczerząc się jeszcze mocniej.
- Natalka, czy ja o czymś nie wiem?
- Chyba już się domyślasz - powiedziałam a Daga uścisnęła mnie mocno.
- Gratulacje! - powiedziała dziewczyna - jej cudownie, że będziecie mieli dziecko, Karol jest pewnie w siódmym niebie.
- Oj tak, chociaż muszę przyznać, że jest odrobinę nadopiekuńczy.
- To do niego podobne - zaśmiała się brunetka.
Jeszcze chwilę pogadaliśmy z Dagmarą o moim przyszłym macierzyństwie a potem zabrałyśmy się do pracy.

*
Natalia Szulim
Z łóżka zeszłam dopiero po 12. Wieczorem nie mogłam zasnąć, ciągłe rozpamiętywanie Aleksa nie dawało mi zasnąć, myślałam, że nasz związek jest silny i przetrwa wszystkie przeciwności no ale cóż - myliłam się. Przygotowałam dla siebie śniadanie a zaraz po nim postanowiłam ubrać się w jakieś wygodne ciuchy i wybrać się na długi spacer po Bełchatowie. Błądzenie po ulicach miasteczka bardzo mnie uspakajało, czułam tylko lekki mróz szczypiący w policzki i płatki śniegu, które co chwilę przyczepiały mi się do rozpuszczonych włosów.
- Natalia?! - usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się i dostrzegłam Pawła, który zmierzał w tą samą stronę co ja ze sportową dużą torbą przewieszoną przez ramie.
- O cześć - przywitałam się z siatkarzem.
- Chyba już sporo czasu spędziłaś na dworze - stwierdził wskazując moje pewnie zaczerwienione od mrozu policzki.
- Wybrałam się na spacer - odpowiedziałam - a ty widzę na trening - uśmiechnęłam się do Pawła.
- No właściwie to miałem taki plan, ale może dasz się namówić na kawę? - zapytał ze słodkim uśmieszkiem na ustach.
- Nie no co ty Paweł przecież masz trening.
- Trening nie ucieknie, należą mi się małe wagary - zaśmiał się libero.
- Jesteś pewny? Nie chcę żebyś przeze mnie miał jakieś kłopoty.
- Kłopot to będziesz miała jak się przeziębisz - powiedział i złapał mnie za rękę prowadząc do przytulnej kawiarni. Spędziliśmy razem ponad dwie godziny, towarzystwo Pawła było tym czego teraz najbardziej potrzebowałam. Co chwile wrzucał Alkowi jakim to on jest kretynem, że mnie zostawił, a mnie po pierwsze bardzo to rozśmieszało a po drugie podbudowywało.  W trakcie naszego „wagarowania” kilka razy do Zatiego dzwonił trener ale chłopak nawet nie raczył odebrać telefonu. Paweł postanowił odprowadzić mnie do mojego nowego mieszkania, jakoś nie mogłam rozstać się z chłopakiem więc zaprosiłam go na obiad, przygotowałam dla nas gotowaną rybę z warzywami bo stwierdziłam, że nic ciężkostrawnego nie wchodzi w grę, nie po wagarach.
- Wolałbym jakieś męskie jedzenie - zaśmiał się libero.
- No wiesz co to ja tu pichcę a ty jeszcze wybrzydzasz - odpowiedziałam mu.
- Mam się bać?- zapytał kiedy postawiłam przed nim talerz.
- Słyszałam, że dobrze gotuję więc chyba nie - powiedziałam z uśmiechem.
Zjedliśmy razem obiad, który nawiasem mówiąc bardzo zasmakował Pawłowi, i dalej prowadziliśmy ciekawą konwersacje. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, w obecności Pawła nawet cisza nie była przytłaczająca, bardzo dobrze się z nim czułam a on najwyraźniej dobrze czuł się w moim towarzystwie. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś?- zapytał siatkarz.
- Raczej nie - odpowiedziałam otwierając drzwi, stała w nich Weronika.
- Hej, przyszłam powiad…- nie dokończyła bo właśnie w tym momencie ujrzała Pawła wychodzącego z salonu.
- Cześć Werka - powiedział Zati i nieśmiało uśmiechnął się do dziewczyny.
- A kogo moje oczy tu widzą? - Weronika spoglądała ciekawie raz na mnie a raz na Pawła.
- Tak się złożyło, że spotkaliśmy się z Pawłem jakiś czas temu i zaprosiłam go na herbatę - odpowiedziałam bo nie miałam odwagi przyznać się, że już od kilku dobrych godzin siedzimy razem, właściwie sama nie wiem czemu nie miałam odwagi.
- Ale teraz ja się już zmywam - powiedział Zatorski wymijając dziewczynę w przejściu - To cześć dziewczyny, do zobaczenia na meczu - rzucił jeszcze w naszą stronę.
- Pa - odpowiedziałyśmy równocześnie.
Zaprosiłam Weronikę do salonu i zaproponowałam jej coś do picia. Dziewczyna przez cały czas dziwnie mi się przyglądała.
- Co jest?- zapytałam po chwili.
- Zastanawiam się kiedy zamierzałaś nam powiedzieć, że kręcisz z Pawełkiem?
- Co?! Ja z nikim nie kręcę. Po prostu spotkaliśmy się dziś i zaprosiłam go do siebie z grzeczności, to wszystko - odpowiedziałam.
- Nieładnie tak kłamać - zaśmiała się Weronika.
- Nie gadajmy już o tym - powiedziałam - o której mecz?
- O osiemnastej - odpowiedziała - wiesz co właściwie wpadłam żeby zapytać czy masz ochotę jechać ze mną jutro na zakupy do Łodzi, może Kłosowa też da się namówić.
- Pojadę z wielką chęcią, muszę kupić coś na sylwestra.
- Żeby się Pawełkowi spodobać?
- Weronika ja nie szukam teraz faceta! Jest jeszcze za wcześnie.
- Ja też tak mówiłam - zaśmiała się Werka - ale urokowi Andrzeja nie dałam rady się oprzeć.
- Ja to nie ty - odpowiedziałam przyjaciółce.

Zostawiam Wam kolejny rozdział i zapowiadam, że niedługo mały postój ponieważ wyjeżdżam i nie będę miała czasu na pisanie, ale o tym Was poinformuję przy kolejnym rozdziale. Pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. Między Natalią i Pawłem iskrzy, aż miło :D Nie iść na trening w dzień meczu? Hardkor :D
    Świetny rozdział ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. żeby to wszystko w życiu naprawdę było takie łatwe jak w opowiadaniu.. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział! Wszystko nadrobiłam i mam nadzieję, ze już nie będę miała zaległości! :)
    Zapraszam na 55 rozdział : http://wierze-ze-bedzie-dobrze.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No ładnie, ładnie Pawełku, nie iść na trening, to będzie miał karę :D
    Czekam na nn;3
    Pozdrawiam :)
    P.S http://love-has-many-names.blogspot.com/2014/01/6.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział :) http://love-forever12.blogspot.com/
    Byłoby świetnie, gdybyś zajrzała też na nowe blogi podane w poście, które są świeżymi projektami. Bardzo mi na tym zależy :)
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
    przepraszam za spam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. #new
    http://walka-vs-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam Cię do Liebster Award :) http://walczyc-zawsze-do-konca.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń